logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Terry Virgo
Łaska. Jak przyjąć najcudowniejszy dar Boga
Wydawnictwo Esprit


Zdarza się też, że po prostu nie zauważamy działania Bożej łaski w naszym życiu i chociaż Bóg nieustannie otacza nas swoją troską i miłością, czujemy się osamotnieni i zagubieni. Książka Terry’ego Virgo przedstawia świeże, zakorzenione głęboko w Biblii spojrzenie na dar łaski.


 

Wydawca:Esprit
Rok wydania:2011
ISBN:978-83-61989-74-5
Format:130x200
Stron:240
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
 

 
Łaska oczekiwana
 
Spodziewamy się, że kiedy nasze życie dobiegnie końca, nasz łaskawy Bóg okaże nam jeszcze więcej łaski, bo tak naprawdę to, co najlepsze, jest dopiero przed nami. Znikną ograniczenia, skończy się czas narzekania i oczekiwań, otrzymamy pełnię Jego przeobfitej łaski.
 
Wyzwolenia od tego, co przemijające, dozna również stworzenie, nareszcie osiągając swe właściwe przeznaczenie. 
 
Żyjmy zatem bez zamartwiania się, oczekując spełnienia się niewzruszonych Bożych obietnic. I skupmy się raczej na opowiadaniu bliźnim oraz całemu światu o tym, czego Bóg dzięki swej łasce dokonał.
 
Jakby tego wszystkiego, co już powiedzieliśmy o Bożej łasce, było mało, należy dodać, że oczekuje nas jeszcze więcej łaski! Piotr zachęca, by mieć „doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu Jezusa Chrystusa” (1 P 1,13). Boża łaska nigdy się nie wyczerpie, nawet wtedy, gdy już spędzimy z Panem połowę wieczności.

Jakiej łaski możemy oczekiwać w przyszłości? Nasze obecne zbawienie jest niepełne, żyjemy bowiem pomiędzy czasem, który jest „teraz”, i tym, który „jeszcze nie” nadszedł. Jesteśmy już dziećmi Bożymi, ale jeszcze nie ujawniło się, kim będziemy (zob. 1 J 3,2). John Stott mówi: „Dla chrześcijaństwa sprawą fundamentalną jest pewna dwoistość życia Kościoła. Żyjemy pomiędzy dwoma okresami: pomiędzy tym, co Chrystus uczynił, gdy przyszedł, a tym, co uczyni, kiedy powróci; pomiędzy Królestwem ustanowionym, a tym, jakie nastanie; pomiędzy «teraz» Królestwa zapoczątkowanego, a «jeszcze nie» Królestwa doskonałego”.
 
Paweł mówi o naszym oczekiwaniu oraz frustracji związanej z czasem teraźniejszym. Wzdychamy, oczekując pełnego uwielbienia. „Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha (…), wzdychamy, oczekując — odkupienia naszego ciała” (Rz 8,23).
 
Czekamy, wzdychając i tęsknie wypatrując, i pod tym względem łączymy się z całym stworzeniem, które także wzdycha, oczekując pełnego objawienia się synów Bożych (zob. Rz 8,19–22). Perspektywa przyszłej łaski zapiera dech w piersiach. Bóg przekształci nas na obraz swego uwielbionego Syna. Kulminacją naszego zbawienia nie jest uświęcenie, lecz uwielbienie!
 
Będzie to tak wielkie epokowe wydarzenie, że całe stworzenie już się niecierpliwi i wypatruje objawienia się synów Boga (zob. Rz 8,19). Sytuację stworzenia przyrównano do ciężarnej kobiety znoszącej bóle porodowe. Czeka na dzień, w którym synowie Boga pojawią się w całej swej chwale oraz zakończy się długa noc zniewolenia, w jakiej trwało całe stworzenie. Przyszłość istot żywych jest w jakimś sensie nierozerwalnie spleciona z przyszłością Kościoła.
 
Ból stworzenia nie jest przypadkowy. Bóle porodowe wskazują na to, co nastąpi. Są oczekiwaniem przyszłych chwalebnych wydarzeń. Jezus, mówiąc o trzęsieniach ziemi i wojnach, nazwał je początkiem bólów rodzenia. Z powodu upadku człowieka całe stworzenie jest w marnej kondycji, jest skażone i przeklęte. Wraz z przyjściem Chrystusa wyzwoleni zostaniemy nie tylko my, „również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” (w. 21).
 
To prawda, że już w tym życiu jesteśmy odbiorcami Bożej łaski, lecz czeka na nas o wiele więcej. Teraźniejszość to jakby niepełny obraz. Porównując obie rzeczywistości, Paweł mówi: „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.” (1 Kor 15,19). Kontrastuje życie obecne z przyszłym, przyrównując je do nasienia i kwiatu. W śmierci zostaje zasiane ciało zniszczalne, a zmartwychwstaje niezniszczalne. Jak to, co zasiano w słabości, bywa wzbudzone w mocy, tak ciało naturalne zostanie wzbudzone jako duchowe. „Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność” (w. 53).
 
Czekamy na dokończenie Bożego zbawczego dzieła. Jeśli pokładamy ufność w przyszłej łasce, uwolnimy się od doczesnych lęków, gorzkich rozczarowań i bólu. Paweł zapewnia, że obecnych cierpień nie można porównać z chwałą, jaka się w nas objawi. W stosunku do wieczności nasze cierpienia są chwilowe (zob. 2 Kor 4,17). Podobno Matka Teresa powiedziała, że kiedy znajdziemy się w chwale, obecne życie wyda się nam jak jedna noc spędzona w podrzędnym hotelu!
 
Bez wątpienia pewność przyszłej łaski przez stulecia wyzwalała w sercach męczenników silną wiarę i zwycięską radość. Przykładem jest dość niedawna historia, jaka wydarzyła się na „polach śmierci” w Kambodży:
 
Okolica była ponura, naznaczona straszliwymi znamionami miejsca egzekucji. W powietrzu wisiał mdlący odór śmierci. Ciekawscy wieśniacy, grzebiący na pobliskim wysypisku, obserwowali z ukrycia znany rytuał — rodzinie kazano wykopać dla siebie duży dół. Uwzględniając prośbę Haima, pozwolono im chwilę przygotować się na śmierć, więc ojciec, matka i dzieci, trzymając się za ręce, uklękli nad otwartym grobem. Głośno wołając do Boga, Haim wzywał Czerwonych Khmerów oraz stojących w oddali gapiów, aby się opamiętali i uwierzyli Ewangelii.
 
Nagle jeden z synów Haima skoczył na równe nogi, w panice wyrwał w stronę pobliskich zarośli i zniknął. Ojciec z zadziwiającym spokojem i powagą błagał Khmerów, aby nie biegli za chłopcem, ale pozwolili, by sam go zawołał. Obserwatorzy wychylający zza krzaków swe głowy, Khmerzy oraz osłupiona, klęcząca nad grobem reszta rodziny, wszyscy oni patrzyli z podziwem, jak Haim przywołuje syna. Błagał, by chłopak wrócił i umarł razem z rodziną.
 
— Synu — wołał — czy możesz porównać te kilka dni na pustkowiu, jako nędzarz i uciekinier, z krótką chwilą spędzoną z rodziną nad grobem, by zaraz potem cieszyć się w raju wolnością i spędzić wieczność u Bożego tronu? 
Po paru nerwowych minutach krzaki się rozchyliły i chłopak, płacząc, podszedł i zajął swe miejsce u boku klęczącej rodziny. 
— Teraz jesteśmy gotowi odejść — powiedział Haim Khmerom. 
Jednak żaden ze stojących tam żołnierzy nie miał serca, by unieść motykę i zadać śmiertelny cios tym szlachetnym głowom.

Zrobił to wreszcie szef miejscowych Khmerów, który nie był świadkiem całego zdarzenia. Ale chyba nikt z obecnych nie wątpił, że kiedy ciała wpadały do dołu, ich dusze frunęły w górę, do miejsca, które przygotował im Bóg.

 



Pełna wersja katolik.pl