logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Terry Virgo
Łaska. Jak przyjąć najcudowniejszy dar Boga
Wydawnictwo Esprit


Zdarza się też, że po prostu nie zauważamy działania Bożej łaski w naszym życiu i chociaż Bóg nieustannie otacza nas swoją troską i miłością, czujemy się osamotnieni i zagubieni. Książka Terry’ego Virgo przedstawia świeże, zakorzenione głęboko w Biblii spojrzenie na dar łaski.


 

Wydawca:Esprit
Rok wydania:2011
ISBN:978-83-61989-74-5
Format:130x200
Stron:240
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
 

 
Liczy się nasza pozycja, a nie osiągnięcia

W życiu królujemy nie dlatego, że przestrzegamy pewnych zasad, ale dlatego że przyjęliśmy obfitą łaskę i zajmujemy odpowiednią pozycję; nie ze względu na nasze zasługi, ale dzięki otrzymanej łasce. Tu nie liczą się osiągnięcia, lecz zajmowana pozycja! Narzucanie sobie przeróżnych reguł nigdy nie doprowadzi nas do królowania. Nie pozwoli nam cieszyć się bliskością Jezusa ani życiem przepełnionym łaską, a tylko takie przynosi Bogu owoce.
 
Najpierw musimy zrozumieć, jakie miejsce zajmujemy wobec Prawa. Apostoł Paweł mówi dobitnie: „nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce” (Rz 6,14) i dodaje: „(…) kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy” (Rz 10,4). Analizując szerzej to zagadnienie w 7 rozdziale Listu do Rzymian, Paweł w sposób obrazowy przedstawia nasz poprzedni stosunek do Prawa i podkreśla, że Bóg w swojej łasce całkowicie uwolnił nas spod jego panowania.
 
W początkowych wersetach apostoł mówi o swoich czytelnikach jako o poślubionych Prawu. Prawo zaś przedstawia jako dominującego męża, od którego nie ma ucieczki. Skoro zostaliśmy poślubieni Prawu, nie mamy swobody wyboru innego męża — byłoby to bowiem cudzołóstwo. Nie możemy tak po prostu zostać oblubienicą Chrystusa i uznać go za swego męża, ponieważ mamy już męża — czyli Prawo, które posiada nad nami władzę do końca naszego życia. Jego nakazy nie pozostawiają cienia wątpliwości, czego się od nas wymaga, i nieustannie uświadamiają, że nie potrafimy im sprostać.
 
Ten mąż nie jest pobłażliwy; wytyka błędy i niedociągnięcia, wskazuje na zabrudzenia i niedoskonałość. Choć nie jest mężem atrakcyjnym, ma wysokie wymagania i je egzekwuje, to nie kiwnie palcem, by nam pomóc. Stoi jak kamienny posąg. Nigdy nas nie wspiera. Nie wyciągnie pomocnej dłoni, tylko mówi, co wolno, a czego nie. Nie ma sensu się z nim spierać — w głębi serca wiemy, że ma rację. Wymaga od nas czystości i świętości, co jest zrozumiałe, ale jakże trudne do zrealizowania w codziennym życiu!
 
Wciąż daje nam odczuć, jak bardzo jesteśmy niegodni, ale póki żyje, nie możemy związać się z innym. Na dodatek, jakby gasząc nadzieję na lepszą przyszłość, sam Jezus stwierdza, iż Prawo nigdy nie przeminie. Ten mąż będzie żył wiecznie! Drzwi nadziei zatrzaskują się nam przed nosem. Jesteśmy na stałe związani z tym wymagającym autokratą, który nie dość, że nie chce nam ulżyć, to jeszcze nigdy nie umrze. Cóż za perspektywa! Jakaż okropna niewola! Co za życiowa udręka!
 
Lecz nagle Paweł przewraca całą argumentację do góry nogami. Mówi, że wprawdzie Prawo nie przeminie, ale przez śmierć Chrystusa, dosłownie „dzięki ciału Chrystusa”, zostaliśmy uśmierceni dla Prawa (Rz 7,4)! Dzięki zwróceniu się ku Chrystusowi po zbawienie, dzięki utożsamieniu się z tym, który cierpiał na krzyżu, oraz dzięki wierze w jego przelaną krew zostajemy usprawiedliwieni i w cudowny sposób w niego włączeni. Z Bożego punktu widzenia zostaliśmy uznani za zmarłych wraz z Chrystusem. Paweł stwierdza kategorycznie, iż dla Prawa umarliśmy raz na zawsze. Nasz poprzedni mąż nie umarł, ale my tak! Zostaliśmy wyzwoleni spod jego panowania.
 
W wersecie 6 Paweł mówi, że zostaliśmy uwolnieni, tak jak żołnierz jest zwalniany po odbyciu służby — nie podlega wówczas wojskowemu rygorowi i żaden sierżant nie może mu rozkazywać. Wyobraźmy sobie, jak ten wolny człowiek idzie swobodnie przez plac ćwiczeń, niosąc marynarkę na ramieniu i beztrosko pogwizdując. Sierżant, który to widzi, pokrzykuje, by niesubordynowanego żołnierza przywołać do porządku. Ale ten odchodzi ze służby. Ogarnia go przemożne uczucie wolności, wreszcie może po prostu rzucić: „Bywaj, sierżancie!”. Na szyi wrzeszczącego zwierzchnika nabrzmiewa każda żyłka, lecz nie ma on już nad żołnierzem żadnej władzy. My również zostaliśmy uwolnieni od Prawa, nie jesteśmy związani z tym mężem, nie podlegamy jego władzy.
 
Czy jednak chodzimy teraz samopas? Czy wędrujemy, dokąd chcemy, wolni od wszelkich zasad, jakimi należałoby się w życiu kierować? Św. Paweł rozwiewa te wątpliwości. Wprawdzie przez ciało Chrystusa zostaliśmy wobec Prawa uśmierceni, ale zarazem jesteśmy złączeni „z innym — z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu” (Rz 7,4). Zostaliśmy wyzwoleni nie po to, by żyć w stanie wolnym, lecz aby wejść w związek „z Tym, który powstał z martwych”. Nie ma wątpliwości, że jest nim Pan Jezus. Teraz to On jest naszym oblubieńcem! Wyrwani z niewoli Prawa, możemy rzucić się w ramiona nowego męża, pełnego łaski i dobroci.

 



Pełna wersja katolik.pl