Odnowienie wszystkiego
Boża łaska nie tylko zaprowadzi nas bezpiecznie do domu, do pełni chwały i zbawienia, będącego zwieńczeniem naszej życiowej pielgrzymki, ale również podda wszystko pod panowanie Chrystusa. Kiedy On się ukaże, my nie znikniemy, ale ukażemy się w chwale razem z Nim! Przyjdzie, „aby być uwielbionym w świętych swoich i okazać się godnym podziwu dla wszystkich, którzy uwierzyli (…)” (2 Tes 1,10).
Piotr z przejęciem mówi o Chrystusie, „którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy (…)” (Dz 3,21). Boży triumf będzie polegał na tym, że wszystko zostanie odnowione. Całe stworzenie jest objęte tym ostatecznym planem. Psalm 96,11–13 mówi: „Niech się (…) ziemia raduje; niech szumi morze i to, co je napełnia; niech się weselą pola i wszystko, co jest na nich, niech się także radują wszystkie drzewa leśne przed obliczem Pana, bo nadchodzi (…), aby sądzić ziemię. On będzie sądził świat sprawiedliwie (…)”. Kiedy przyjdzie, nawet natura da wyraz swemu zachwytowi; będą się cieszyć drzewa, góry i pola.
Biblia wyraźnie zapowiada odnowę całego stworzenia, które odzyska swą godność. Ziemia będzie tak pełna poznania Pana, jak wody, które wypełniają morze. Raj utracony stanie się rajem odzyskanym! „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał” (Iz 11,6). Alec Motyer skomentował: „Nawet dziecko będzie miało taką władzę, jaką na początku dano człowiekowi”.
Cóż to będzie za dzień! Trudno sobie wyobrazić nową ziemię i nowe niebiosa. Oko nie widziało, ucho nie słyszało ani serce ludzkie nie ogarnęło tego, co Bóg przygotował dla tych, którzy go kochają. Przede wszystkim sam Pan zamieszka z nami. My będziemy jego ludem, a On — naszym Bogiem. Wreszcie staniemy z Nim twarzą w twarz. Nie będziemy potrzebować ani słońca, ani księżyca, gdyż On będzie naszym światłem.
Trwająca od stuleci tęsknota Jego ludu: modlitwa Mojżesza, by ujrzeć Jego chwałę, błaganie psalmisty, by widzieć Jego twarz, a w końcu pragnienie Pawła, by poznać tego, dla którego wszystko uznał za stratę — wszystkie te życzenia zostaną w pełni zaspokojone. Poznamy Go tak, jak On zna nas, bo nadejdzie doskonałość. Zobaczymy Go takim, jaki jest, bo zostaniemy przemienieni, będziemy do Niego podobni.
Apostoł Jan, wypędzony na wyspę Patmos, otrzymał przywilej oglądania otwartych niebios. Po jednym niezwykłym obrazie następował kolejny, a pod koniec Biblii czytamy wspaniałe słowa:
I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte — Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie «BOGIEM Z NIMI» (Ap 21,1–3).
Musimy zrewidować naszą koncepcję odejścia stąd do niebiańskich sfer. Bruce Milne mówi: „Niebo nie będzie nowym światem «tam, w górze», ale nową rzeczywistością «tu, nisko»”.
Martyn Lloyd-Jones także kwestionował teologię dawnego hymnu:
W oceanie twojej miłości
Zatracimy się
Wysoko w niebie.
Twierdził: „Odkupieni będą mieszkać w uwielbionych ciałach na uwielbionej ziemi, pod uwielbionym niebem”.
Jan widział Święte Miasto zstępujące z nieba, wolne od zepsucia, w którym mieszka sam Bóg. Niebiańska wspólnota wyląduje na ziemi. Boże pragnienie, aby zamieszkać pośród swego ludu, w pełni się zrealizuje. Wreszcie przyjdzie do swych dzieci, odkupionych i uwielbionych.
Otrze ich łzy. Boże miasto zaleje radość i pokój, a „ustąpi smutek i wzdychanie” (Iz 35, 10). Śmierć, nasz ostatni wróg, zostanie ostatecznie pokonana i będziemy już z Panem na wieki.
Odkupiony Boży lud w końcu otrzyma swe pełne dziedzictwo. Miasto Boga będzie jaśnieć jego chwałą, a my otrzymamy pozwolenie, by oglądać jaśniejący majestat Bożej obecności. Modlitwa Jezusa, „aby [zbawieni] widzieli chwałę moją” (J 17,24), zostanie wysłuchana, będziemy z Nim tam, gdzie On jest.
To przyćmi wszystkie przebłyski Bożej chwały, które do tej pory pojawiały się na ziemi, najpierw w przybytku Mojżesza, a potem w świątyni. Kiedy Bóg pojawiał się tam w obłoku szechiny, swej chwały, ludzie z krwi i kości nie mogli ostać się w Jego obecności. Natomiast my, uczestnicząc w Jego chwale, w swych uwielbionych ciałach poczujemy się tak cudownie, jakbyśmy byli u siebie w domu. Ujrzymy tron Jego majestatu. Zostaniemy zaproszeni, by jeść z drzewa życia. Znajdziemy się tam, gdzie przepływa rzeka życia i gdzie można oglądać Jego twarz.
Przede wszystkim będziemy oblubienicą Chrystusa, zaproszoną nie na ceremonię rozdania niebiańskich Oscarów, lecz na ucztę weselną! Przybędziemy tam nie jako świadkowie czy druhny, lecz wybrani ulubieńcy. Będziemy Jego oblubienicą bez skazy, radością Jego serca, nagrodą za Jego cierpienia.
Jakaż cudowna łaska nas oczekuje! Przedsmakiem tej przyszłości jest Duch Święty, dany nam jako gwarancja, a zarazem przedpłata. Już teraz dotykamy czegoś z tej przyszłej chwały, jednak później to, co doskonałe, zastąpi to, co cząstkowe.