Wydawca: Bratni Zew Rok wydania: 2011 ISBN: 978-83-7485-160-2 Format: 130x210 Stron: 110 Rodzaj okładki: Miękka |
Nie dla każdego
Ostatnim mitem dotyczącym małżeństwa jest to, że jest ono Bożym planem dla każdego. Nie jest. Biblia uznaje, że niektórzy wierzący zdecydują się nikogo nie poślubiać. W Ewangelii św. Mateusza (19, 12) Jezus broni tych, „którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni”. Tym ludziom Bóg daje zdolność pozostania samotnymi przez całe życie i cieszenia się z tego stanu – można to nazwać „darem bezżenności”.
Nie mówi On, że ci, którzy wybrali bezżenność, są bardziej uduchowieni niż ci, którzy wybrali małżeństwo. Ale zatwierdza i legitymizuje ich decyzję. Pismo podaje mnóstwo dobrych powodów, by pozostać bezżennym, ale my przyjrzymy się tylko dwóm.
Po pierwsze, ludzie, którzy wychodzą za mąż, mogą mieć dodatkowe kłopoty w życiu – podwójne kłopoty, jak już pisaliśmy. Apostoł Paweł mówi o dodatkowych problemach powodowanych przez małżeństwo: „chciałbym ich wam oszczędzić” (1 Kor 7, 28). W kontekście, w jakim powstał list św. Pawła, ten komentarz wydaje się w pełni logiczny. Chrześcijanie z Koryntu znani byli ze swojej niedojrzałości, tkwili po uszy w walce z bałwochwalstwem, wyniosłością przywódców Kościoła, podziałami w jego łonie, pijaństwem przy stole komunii, sporami sądowymi i niezrozumieniem darów duchowych. Paweł mówi im więc: „Ostatnie, czego wam teraz trzeba, to małżeństwo. Jeszcze trochę kłopotów i stoczycie się prosto w przepaść. Pomyślcie dwa razy, zanim to zrobicie”. Wielu dzisiejszych samotnych ludzi w nie mniejszym stopniu niż Koryntianie tonie w niezrozumieniu, kłopotach i niedojrzałości. Być może dla nich także bezżenność to najlepszy wybór – przynajmniej na jakiś czas.
Drugim powodem pozostawania bezżennym jest kwestia podwójnego poświęcenia. Paweł przypomina Koryntianom, że nieżonaty mężczyzna lub niezamężna kobieta może swobodnie zajmować się tym, jak przypodobać się Bogu, ale będąc w małżeństwie, musi starać się przypodobać swojemu współmałżonkowi. „Mówię to dla waszego pożytku – pisze – nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu” (por. 1 Kor 7, 35).
***
Bill: Nie zliczę, ile razy byłem w środku owocnego przygotowywania nauki, z książkami oraz papierami porozrzucanymi na biurku, i spoglądając na zegarek, zdawałem sobie sprawę, że Lynne czeka na mnie z obiadem, a dzieci zaczynają się zastanawiać, gdzie jest tata. Pismo wzywa mnie do bycia pobożnym mężem i ojcem, dlatego zamykałem książki i szedłem do domu. Nie mogę się już tak swobodnie i bez przeszkód poświęcać pracy dla Królestwa jak przed ślubem.
***
Nie mówimy tutaj o mniejszej czy większej miłości do Chrystusa. Żonaci ludzie mogą kochać Go równie mocno jak bezżenni. Chodzi tu o praktyczne kwestie czasu i energii, które można poświęcić na sprawy Królestwa. Większość samotnych ludzi ma więcej wolnego czasu do poświęcenia na służbę niż ludzie w małżeństwie.
Nie oznacza to, że każda samotna osoba powinna na zawsze pozostać bezżenna. Oznacza natomiast, że każda bezżenna osoba powinna poświęcić swoją samotność Bogu i korzystać z tej ery wolności, dopóki trwa, aby służyć Mu bez przeszkód.