logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w


4. Niedziela Wielkiego Postu, rok B
Bardziej miłowali ciemność 
 
„A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki” (J 3,19).    
 
W ubiegłym tygodniu widzieliśmy Jezusa, który się złościł i tę złość okazywał. Złość Jego była słuszna, bo broniła miejsca świętego: świątyni, która została przemieniona w halę targową. Sama złość jako uczucie nigdy nie jest grzechem. Okazanie złości natomiast może być raz dobre, raz złe. Bo czasem wystarczy zwykłe ciche upomnienie, czasem nawet wystarczy smutne spojrzenie. Ale bywają chwile, kiedy trzeba upomnieć z mocą, jeśli inny sposób nie dociera. Dobre jest okazanie złości - aby pomóc. Złe - okazanie złości - aby się mścić.

Nikt z nas nie lubi być upominany, a tym bardziej upominany w sposób stanowczy. Czujemy się wtedy odrzuceni. Dzisiejsza Ewangelia mówi jednak, że Jezus, który tak gwałtownie zareagował wtedy, w świątyni, nie potępia człowieka lecz czyn. Upomina, aby można było się poprawić, nawrócić.

Często i w naszym życiu niejako „słyszymy” Boże upomnienie. Często upomnienie bardzo bolesne. Choroba, śmierć bliskich, utrata pracy. Żadna z katastrof czy osobistych dramatów nie musi być koniecznie upomnieniem, ani karą za grzechy. Ale często tak właśnie to odbieramy. Bóg nas karze, Bóg nas już nie chce, Bóg nas już nie kocha.

Dzisiaj jednak słyszymy w Ewangelii wyraźnie: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17-18). Nie po to Jezus umierał na krzyżu, żeby nas odrzucić. Jezus umierał na krzyżu po to, abyśmy mogli do Niego powrócić.

Doświadczenie własnej złości, własnego grzechu jest dla nas trudne. Dla każdego z nas. Różnie na to reagujemy. Czasem pragniemy natychmiast się oczyścić i bardzo szybko szukamy konfesjonału. Tak jest przede wszystkim na początku nawrócenia, na początku drogi do Boga. Ale zanim powierzymy Bogu swoje życie naprawdę, tak do końca, tak radykalnie zmienimy życie - najczęściej w grzechu i przez grzechy od Boga uciekamy. Tak jak w raju, po grzechu, pierwsi rodzice skryli się przed Bogiem, tak i my, mając świadomość grzesznego życia - próbujemy się przed Nim ukryć. To jest naturalny odruch. Brudu nie wystawiamy na światło dzienne. Jeśli wokół nas jest brud - ukrywamy go przed ludźmi. Nie zapraszamy gości. Ciemność zakrywa brud. Ciemność jest symbolem grzechu. Ale i sam grzech często jest czyniony w ciemności.
Światło ujawnia to, co złe. W świetle wszystko widać wyraźniej. A prawdziwym, najjaśniejszym światłem jest sam Bóg. To dlatego tak trudno stanąć przed Bogiem, gdy jesteśmy w grzechu. To spotkanie boli. Przy Bogu rozumiemy doskonale, jak wstrętny jest grzech. Niestety, przy Bogu musimy także przyznać, że ten grzech często po prostu lubimy. I tego chyba wstydzimy się jeszcze bardziej niż grzechu. Wolimy więc uciekać, niż się wstydzić.

Tymczasem tylko Światło powie nam prawdę o nas i tylko w Świetle możemy się narodzic na nowo.

„Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków" (J 3,20).     
      
*
Garść myśli:
*
Sąd Boży nie wydaje wyroków. Pokazuje, kto jest po stronie światła, a kto po stronie ciemności. (ks. Jan Twardowski)
*
Ludzie popełniający zło wykazują nienawiść wobec światła i pragną oddalić się od niego, aby w jego blasku nie została ujawniona ich nieprawość. W ten sposób żyją w iluzji i pragną uniknąć sądu potępiającego czynione przez nich zło. (Ks. Mirosław Stanisław Wróbel)
*
Świat i człowiek bez światła Ewangelii i miłości Boga idzie w kierunku autodestrukcji. (Stanisław Biel SJ)
*
Największą pokusą po grzechu jest ucieczka w ciemność. Tam jednak nie znajduję żadnego rozwiązania, tam pomnaża się jedynie moja nagość, ubóstwo duchowe, lęk i słabość. (O. Jerzy Sermak SJ)
 
Bogumiła Szewczyk
https://rozwazaniabogumily.wordpress.com   
 
***
Człowiek pyta:

Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?
Rdz 17,17

Bóg pyta:
Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam?
Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?

Rdz 18,13

***

 

Unikać złego towarzystwa, Prz 1

8. Synu mój, słuchaj napomnień ojca i nie odrzucaj nauk swej matki,
9. gdyż one ci są wieńcem powabnym dla głowy i naszyjnikiem cennym dla szyi.
10. Kiedy cię, synu, wabią grzesznicy, nie waż się iść,
11. choćby rzekli: Pójdź z nami! Zasadźmy się na cichych! Bez powodu czyhajmy na czystych!
12. Jak Szeol wchłoniemy ich żywych i zdrowych tak jak schodzących do grobu.
13. Znajdziemy wszelkie kosztowności i napełnimy domy swe łupem.
14. Przyłącz swój los do naszej wspólnoty, jedna sakwa niech łączy nas wszystkich!
15. Synu mój, nie chodź ich drogą, przed ścieżką ich strzeż swojej stopy,
16. gdyż nogi ich pędzą do zbrodni, śpieszno im: krew chcą wytoczyć.
17. Lecz próżno ich sieć zarzucona, na oczach wszelkiego ptactwa.
18. Na własną krew raczej czyhają, czatują na swoje życie,
19. bo taki jest los chciwych zysku: zabiera on własne ich życie.

 

***

PRAWDZIWA WIELKOŚĆ

Dobrze by w życiu świeckim, jak niegdyś w Kościele,
Tego tylko zwać wielkim, kto wycierpiał wiele.
Adam Mickiewicz

***

Naucz się piec chleb.
H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'


Patron Dnia



Św. Zyta
 
dziewica, patronka służących

Św. Zyta urodziła się w biednej, ale bardzo pobożnej rodzinie chrześcijańskiej. Jej starsza siostra była cysterką, a jej wuj był pustelnikiem, którego miejscowi ludzie uważali za świętego. Św. Zyta odznaczała się dużym posłuszeństwem; każde polecenie matki traktowała jak wypełnianie woli Bożej. Mając dwanaście lat została służącą u zamożnego tkacza w Lukce, trzydzieści kilometrów od jej rodzinnej wioski Monte Sagrati. W tej rodzinie miała pozostać przez czterdzieści osiem lat. Codziennie znajdowała czas na wysłuchanie Mszy św. i odmawianie modlitw; swoje domowe obowiązki wypełniała tak skrupulatnie, iż inne służące miały jej to za złe. Z początku jej pracodawcy mieli jej za złe zbyt hojne rozdawanie chleba biednym; z czasem jednak jej dobroć i cierpliwość przekonały ich zupełnie; święta stała się zaufanym przyjacielem rodziny. Dano jej wolną rękę jeśli idzie o rozkład pracy w domu; święta podjęła się jeszcze odwiedzin u chorych i więźniów. Szybko rozeszła się w Lucke wieść o jej dobrych czynach i nadprzyrodzonych wizjach, które miała. Odwiedzali ją nawet ludzie na wysokich stanowiskach. Po śmierci w roku 1278 ogłoszono ją świętą.

jutro: św. Piotra Chanel

wczoraj
dziś
jutro