logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Mariatresa Zatoni
Jak mądrze wychować nastolatka.
Wydawnictwo Bratni Zew


rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7485-121-3
format: 130 x 210 mm
stron: 120
oprawa: miękka
Wydawnictwo: Bratni Zew

 
Kup tą książkę

 

Czas zmian


Dziś już nie budzi zdziwienia podkreślanie, że okres młodzieńczy to czas angażujący całą rodzinę, a nie jedynie samego nastolatka. Obecność jednej lub kilku dorastających osób sprawia, że ta prawda przybiera wyjątkowo realne kształty - rodzice nie tylko zauważają, że dziecko stało się kimś innym (Nie poznaję cię! Kto cię tak zmienił?), ale także oni sami są "inni", to rodzina się zmieniła (Nie jesteśmy już tacy, jak dawniej! Kto by pomyślał, że…).

Lecz to przekonanie o młodzieńczym okresie rodziny nie przyniesie owoców, jeśli nie zostaną podjęte próby "wyznaczenia dystansu". Uważam, że na tym polega największa trudność będąca przyczyną tak licznych cierpień "rodziców podczas burzy", jak mówi tytuł tego opracowania, gdzie przez burzę rozumiemy okres dorastania, a gdy znów wychodzi słońce jesteśmy zaskoczeni, że minęła, pozostawiając po sobie ożywczą świeżość. Mamy nadzieję, że tak się stanie.

Dlaczego? Ponieważ każda rodzina, która przeżyła burzę, odkrywa, że dystans musi zostać wyznaczony, i że to nie następuje spontanicznie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tam, gdzie nie było wyjścia z okresu młodzieńczego, mamy do czynienia z rodzinami, które nadal tkwią na starcie, nie wykorzystują doświadczenia i nie tworzą "historii"; wciąż mieszkają w nich dzieci, w trzeciej lub czwartej dekadzie życia, usiłując "rozdzielić między siebie tę odrobinę" uczuć, emocji, pragnień. Są tam, pod milczącą, wzajemną kontrolą, we fragmentach upływającego czasu, gdzie w ciągu dnia i tygodnia (trzydziestolatkowie, którzy nie mogą się doczekać sobotniego wieczoru!) czas jest skrupulatnie planowany, wydzielany, przewidywany, ale gdzie dla bardziej odległej perspektywy nie ma już miejsca, nie zarysowuje się jako projekt lub meta. Zajrzyjcie do takich rodzin za pięć czy dziesięć lat - nic się nie zmieniło, nawet "związek" syna z kobietą (albo vice versa), trwający od lat, mniej więcej na wzór małżeństwa, ale bez przyszłości.

Cenny, młodzieńczy okres nie został tam bowiem inteligentnie wykorzystany do tego, by wyznaczyć zdrowy dystans, lecz by zawrzeć kontrakty regulujące neutralne strefy, w których nie podejmuje się walki w obawie przed zbyt silnym wstrząsem. Rezultatem tych niezbyt chwalebnych pertraktacji jest życie rodzinne sprowadzone jedynie do uważania, aby się ze sobą nie zderzyć, zarówno w znaczeniu fizycznym (Nie wchodzę do twojego pokoju, w swojej mniej lub bardziej technologicznej kryjówce możesz robić, co tylko zechcesz), jak i w sensie emocjonalnym (Zachowajmy pozory!), gdzie najczęściej powracającym wyrażeniem jest "wystarczy, że…" (wystarczy, że wrócisz o przyzwoitej porze, uprzedzisz mnie, że nie przyjdziesz na kolację, powiesz, jeśli zmieniłeś pracę, itd.).

 

Kup tą książkę


 



Pełna wersja katolik.pl