logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem
Wyd Marianow


Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem - Światłość świata
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, luty 2007
stron 264
ISBN 978-83-7502-065-6
format książki 125x195 mm
cena 29,00 zł
 
Kup tą książkę

 
“JA JESTEM”
 
“JA JESTEM”. “Zanim Abraham stał się, JA JESTEM”: Jezus chce być Tym, który stwarza nas na nowo, radykalnie podejmuje nas na nowo we wszystkim, czym jesteśmy, w całym naszym życiu. Jak mówił św. Paweł: “Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”. Jezus oczekuje tego od nas, chce być dla nas źródłem, a my mamy usłyszeć sławetne objawienie z góry Horeb, które musiało tak bardzo wstrząsnąć Mojżeszem: “JESTEM, KTÓRY JESTEM”. Kiedy Jezus mówi: “JA JESTEM”, chce być dla nas Tym, który objawia się jak Mojżeszowi, zaś Mojżesz jest najwyższym pośrednikiem w Starym Testamencie, prefiguracją Jezusa pośrednika. Nie trzeba jednak wracać do Mojżesza, jeśli bowiem pozostaniemy przy Mojżeszu, nie wejdziemy do ziemi obiecanej! Musimy zrozumieć, że Jezus jest dla nas pośrednikiem – “JA JESTEM” – i chce z nas uczynić pośredników. Możemy żyć naszym królewskim kapłaństwem jedynie wówczas, gdy stwierdzenie Jezus “JA JESTEM” weźmie w posia- danie nas całych. Tę tajemnicę zapowiada krzew gorejący: przez nasze powołanie chrześcijańskie jesteśmy gorejącym krzewem; od wewnątrz spala nas miłość, ale pozostajemy ludźmi, ze swoimi zaletami i wadami, a im dalej postępujemy w życiu, tym lepiej znamy swoje zalety, a zwłaszcza swoje wady. Jeśli z natury jesteśmy pesymistami, to wyraźniej będziemy dostrzegać swoje wady, a jeśli jesteśmy optymistami, to lepiej widzimy zalety; trzeba jednak przekraczać poziom psychologiczny i patrzeć na siebie tylko w świetle “JA JESTEM”. Prośmy Ducha Świętego, aby pomógł nam zrozumieć naszą rolę pośredników w Chrystusowym “JA JESTEM”. Nie zapominajmy, że Ten, który jest “JA JESTEM”, posłał Mojżesza do faraona, aby wyprowadził z Egiptu dzieci Izraela, a czasami posyła i nas do faraona, co nie jest łatwe! Wychowany na dworze faraona Mojżesz doskonale wie, z kim ma do czynienia, toteż bardzo się boi – “Kimże jestem, bym miał iść do faraona?” – i pełen niepokoju, z lęku przed byciem pośrednikiem, udaje, że się jąka; kiedy nie jest w stanie przełamać lęku, Jahwe daje mu jego brata, Aarona. Kiedy czujemy, że Bóg chce się posłużyć nami jako pośrednikiem, doświadczamy tego samego lęku co Mojżesz i mówimy, że się jąkamy, ale Bóg stawia wówczas przy nas nie Aarona, lecz Maryję, która nas otacza i nie pozwala nam wpatrywać się w samych siebie: Bóg jest z nami, Jezus jest z nami.
 
Jezus chce przemieniać całą naszą osobę ludzką, nasze serce, w jego najgłębszym i najwrażliwszym wymiarze. Rana serca Baranka wyraża wrażliwość Jego serca. Nasza zdolność do miłowania uwrażliwia nas, a Jezus przez Eucharystię, przez tajemnicę chleba życia, chce nam dać wrażliwość nadprzyrodzoną. Naszej ludzkiej naturze trudno jest żyć wrażliwością Bożą, a przecież tak trzeba. Rana nie może w nas zabliźnić się, a jeśli przestaniemy zamykać się w sobie, ta rana pozwoli nam coraz bardziej przekraczać samych siebie i w postawie ekstatycznej wnikać coraz głębiej w serce Baranka. Będziemy musieli żyć w sercu Baranka (tego wymaga Eucharystia), stale przekraczać nasz ludzki umysł (“Ja jestem światłością świata”) i żyć w tym doniosłym stwierdzeniu Jezusa: “JA JESTEM”. To jest dla nas. Nasza nadprzyrodzona osobowość w Chrystusie może realizować się jedynie w tym stwierdzeniu: “JA JESTEM”, które czyni z nas pośredników, posłanych.
 

“Ja jestem bramą”
 
Potem Jezus stwierdza: “Ja jestem bramą”; “Ja jestem dobrym pasterzem”; “Jestem Synem Bożym”. Słowa “Ja jestem bramą” kierują nas ku miłości, która jest płodna, jeśli jest prawdziwą miłością. Mamy stawać się budowniczymi Boga, tak jak Jezus: On jest bramą, a brama to Krzyż. Jezus utożsamił się z Krzyżem, i nie ma innej bramy niż Krzyż; a Krzyżem każdego dnia jest nasz trud, nasza praca. Kiedy kochamy i kiedy mamy tak wrażliwe serce jak zranione serce Baranka, jesteśmy całkowicie oddani zadaniu, które stawia przed nami Bóg i które, choćby było najskromniejsze, ma dla nas wielkie znaczenie, gdyż po prostu w ten sposób wola Boża bierze nas w posiadanie. Mamy stawać się “bramą” dla naszych braci, z Jezusem i w Jezusie, przyjmując skromne zadanie, jakie zleca nam Bóg. Nieważne, co to jest; ważne, abyśmy je w pełni zaakceptowali. A zaakceptować bycie “bramą” to zgodzić się na to, że będziemy innych puszczać przodem, przed sobą; że będziemy pracownikiem, który wciąż pracuje dla innych i ustępuje im pierwszeństwa. We wspólnocie zawsze pracujemy dla innych i zgadzamy się na to, by ustępować im miejsca.
 
Brama wyraża usunięcie się na bok, pokorę, ale także skuteczność. Nie ma nic skuteczniejszego od bramy! Grota nadaje się do zamieszkania po wstawieniu drzwi. Być “bramą” to służyć drugiemu człowiekowi, bronić go, chronić, być jego tarczą, pomocą, kiedy jest słaby. I do tego mamy moc Chrystusa, gdyż On sam jest naszą bramą. Miłujmy pracę z miłości do naszych braci i aby ich bronić do końca. To właśnie jest prawdziwa miłość bliźniego: z Jezusem, przez Jezusa, być bramą dla naszych braci, dzięki naszej posłudze pozwolić im wyzwolić się od wielu rzeczy. Oczywiście, trzeba to robić z pokorą; jeśli bowiem to czynimy, to dlatego, że Bóg nas o to poprosił. Mamy pomagać innym, wspierać ich, strzec, wyzwalać. Ale czy naprawdę to robimy, my, dla których Jezus jest “bramą”? Musimy zadawać sobie to pytanie.
 
Przez chleb i przez bramę dokonuje się wspaniała przemiana naszego serca. Są to bowiem dwa ważne akty przemiany naszego serca – przemiana naszej zdolności do miłowania i naszej zdolności do bycia skutecznym. Dotykamy tutaj ludzkiego serca, z jednej strony w jego wrażliwości, a z drugiej strony – w jego mocy. Im bardziej jesteśmy wrażliwi, tym bardziej możemy być mocni dla Boga i dla naszych braci.
 

“Ja jestem dobrym pasterzem”
 
Jezus, który jest dla nas światłością świata i w ten sposób bierze nasz umysł w posiadanie, jest dla nas także dobrym pasterzem, który prowadzi owce i jagnięta. Jezus ma przemieniać naszą roztropność. Jeśli mamy do odegrania jakąś rolę we wspólnocie, to musimy zgodzić się, że nasze myślenie roztropnościowe zostanie przemienione przez myślenie Jezusa. Przemienia On naszą osobistą roztropność, ale także naszą roztropność wobec innych; a wszyscy członkowie wspólnoty są odpowiedzialni za tego, który nimi kieruje. Nigdy nie zapominajmy, że członkowie danej wspólnoty są odpowiedzialni za swojego pasterza i umożliwiają mu bycie “dobrym pasterzem”. Dlatego Jezus musi przemieniać naszą roztropność i być obecnym w naszej roztropności. Dar rady rozświetla nasze decyzje, zarówno te, które są inicjatywami, jak i te, które są aktami posłuszeństwa. Nie możemy uczynić aktu posłuszeństwa bez interwencji daru rady, a więc bez obecności tajemnicy dobrego pasterza. Posłuszeństwo nie jest rezygnacją. Ktoś, kto mówi: “Jestem posłuszny, a więc już nie ponoszę odpowiedzialności”, nic nie zrozumiał z posłuszeństwa. W posłuszeństwie jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem i współdziałamy we wspólnym dziele. Tajemnica dobrego pasterza to Jezus, który przemienia naszą roztropność, pozwalając nam współdziałać w posłuszeństwie w sposób nadprzyrodzony.
 

“Jestem Synem Bożym”
 
Żydom oskarżającym Go o bluźnierstwo Jezus oznajmia, że jest “Synem Bożym”. Chcą Go ukamienować, bo nazywa siebie Bogiem, na co Jezus odpowiada: Czy nie napisano w waszym Prawie: “Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli [Pismo] nazwało bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to czemu wy [o Tym], którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: “Bluźnisz”, dlatego że powiedziałem: “Jestem Synem Bożym”? Jezus pokazuje tutaj, że dzięki łasce jesteśmy bezpośrednio z Nim związani, i jeśli żyjemy naprawdę Boskim synostwem, do którego jesteśmy przeznaczeni, wchodzimy w Boskie synostwo Jezusa. Na Janie głęboki ślad odcisnęła ta szczególna rozmowa Jezusa z Żydami, którzy szukają, a jednocześnie chcą mieć rację. Zdarza się nam, że szukamy, a przy tym koniecznie chcemy mieć rację – ale wtedy nie rozumiemy niczego, co nie mieści się bezpośrednio w zakresie naszych poszukiwań i naszych a priori. Jezus posuwa się tutaj bardzo daleko, aby oświecić Żydów, pomóc im jasno widzieć. Czy nie napisano w waszym Prawie... To niemal apologetyka! Jezus stawia ich na nowo wobec Prawa (tutaj słowo to oznacza całość Pisma Świętego), gdzie psalmista mówi: “Ja rzekłem: jesteście Bogami” – innymi słowy: jesteście bogami, bo otrzymaliście słowo Boże, bo żywicie się pokarmem, którym jest słowo Boże, ale przeciwstawiacie Mi się, gdyż powiedziałem: “Jestem Synem Bożym”. Istnieje oczywiście zasadnicza różnica, ale Jezus wykorzystuje tutaj podobieństwo między człowiekiem wierzącym a Nim samym. Doskonale zdaje sobie sprawę z różnicy, ale chce zatrzeć ją jak tylko możliwe, aby usunąć zgorszenie. I jest to niezwykle ważne: kiedy stajemy wobec ludzi zgorszonych, trzeba usunąć ich zgorszenie; w tym przypadku, kiedy zgorszenie dotyczy Chrystusa, trzeba spróbować pokazać jedność istniejącą między tym, czym ci ludzie żyją dzięki łasce, i tym, kim jest Jezus.
 
“Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mi nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”. Stanowi to – podkreśla Jezus – istotę całego Jego przesłania: “Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Aby wreszcie poznali... Gdyby Jezus nie był Bogiem, można by powiedzieć, że się denerwuje! Ale to zupełnie co innego, to jest święty gniew, i Jezus mówi wyraźnie: “Jeśli rozumiecie Prawo, to bądźcie konsekwentni, a zobaczycie, że jeśli wy jesteście synami Bożymi dzięki wierze w słowo Boże, to nie jest niemożliwe, żeby istniał Syn Boży w znaczeniu osobowym; nie ma rzeczy niemożliwych”. W tym sensie wszelkie słowo Boże pochodzi od Słowa i do Niego prowadzi. Jak pokazuje początek Listu do Hebrajczyków, wszelkie słowo Boże prowadzi do Jezusa, a wiara, jaką przeżywano w Pierwszym Przymierzu, wypełnia się w Chrystusie: istnieje ciągłość. To, co całkowicie nowe, istnieje w zakresie wiary, natomiast w zakresie życia Bożego istnieje ciągłość; pamiętajmy o tym. Jak wiele pobłażliwości okazuje Jezus w tej walce! Na wszelkie sposoby próbuje usunąć przeszkody, przypominając, że ten, kto w pełni żyje Prawem, musi rozumieć słowa: “jesteście bogami”.
 
Można powiedzieć, że Jan w tym fragmencie Ewangelii ukazuje nam swe pragnienie bycia owcą Chrystusa, a jednocześnie przepaść, jaka pogłębia się między nim a tymi z ludu Izraela, którzy jeszcze nie odkryli, że Jezus, Syn, jest Posłanym przez Ojca par excellence. Jezus jest Synem Ojca, a my jesteśmy przeznaczeni w Nim do bycia synami. A być synem – uświadamia nam Jezus – to wołać: “Abba, Ojcze!”. Syn nie może powiedzieć niczego innego: kontempluje Ojca, jest w łonie Ojca, jest synem we wszystkim, czym jest.

 



Pełna wersja katolik.pl