logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem
Wyd Marianow


Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem - Światłość świata
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, luty 2007
stron 264
ISBN 978-83-7502-065-6
format książki 125x195 mm
cena 29,00 zł
 
Kup tą książkę

 
Żyć obecnością Jezusa
 
Jak powiedzieliśmy, należałoby uprawiać teologię obecności Jezusa dla nas, rozważając, w jaki sposób daje On nam siebie pośród przeżywanych przez nas walk przez owe siedem stwierdzeń o sobie: “Ja jestem chlebem życia”; “Ja jestem światłością świata”; “JA JESTEM”; “Ja jestem bramą”; “Ja jestem dobrym pasterzem”; “Jestem Synem Bożym”; “Ja jestem zmartwychwstaniem”. To niezwykłe: na siedem różnych sposobów Jezus nas przyjmuje, przemienia, aby urzeczywistnić między sobą a nami tajemnicę jedności. Serce Maryi zostało zranione przez tych siedem przejawów obecności. Jeśli chcemy kontemplować siedem ran serca Maryi, to powinniśmy patrzeć na siedem przejawów obecności Jezusa w Jej sercu; jeśli jesteśmy potomstwem Niewiasty, powinno to być siedem wielkich ran miłości Jezusa w naszym sercu.
 
 “Ja jestem chlebem życia”
 
Wraz z rozmnożeniem chleba i wielką mową o chlebie życia weszliśmy w nowy etap apostolskiego życia Jezusa – etap wielkich walk. Rozmnożenie chleba prowadzi nas, niczym wspaniała pedagogia, do tajemnicy chleba życia – “Ja jestem chlebem życia”, Ja jestem prawdziwym chlebem – i Jezus objawia nam głębokie znaczenie tajemnicy Eucharystii. To niesłychane, że tajemnica Eucharystii wznieca najbardziej zacięte walki, a jednocześnie stanowi najgłębszą odpowiedź Boga. Przez tajemnicę chleba życia, “chleba, który z nieba zstąpił”, Jego ciała “wydanego za życie świata”, Jezus chce urzeczywistnić z nami substancjalną jedność miłości, gdyż daje samego siebie. Jego ciało naprawdę jest pokarmem, a Jego krew – napojem. Jezus chce więc tej jedności, w Nim i przez Niego. Chce, by istniało już tylko jedno serce, jeden duch, i sam ma urzeczywistnić tę jedność przez tajemnicę chleba i wina, symbole Jego miłości, całkowicie nam oddanej. A to nam uświadamia, że całą tajemnicę Eucharystii należy widzieć w świetle Ojca. To Ojciec daje chleb; Jezus, ustanawiając Eucharystię, kontynuuje gest Ojca wobec nas. Tymczasem tajemnica chleba ujawnia nam pierwszy wielki podział. Widać to wyraźnie w zakończeniu rozdziału 6: wielu uczniów Chrystusa zaczyna szemrać – Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? – i opuszcza Go. Jak więc widać, ludzie nie są w stanie przyjąć nawet tajemnicy miłości, która powinna urzeczywistniać jedność. Jezus o tym wiedział...
 
Jeśli uważnie śledzimy przekaz Ewangelii św. Jana, zauważymy, że tajemnica chleba życia, tajemnica objawienia Eucharystii, ukazuje Apostołom jakby nowe powołanie: “Czyż nie wybrałem was dwunastu?” Zostali wybrani dwukrotnie, co jest bardzo znaczące. Najpierw Jezus wybrał ich indywidualnie, a potem zostali wybrani wspólnotowo przez tajemnicę Eucharystii. Eucharystia tworzy chrześcijańską wspólnotę, gdyż to ona w pełni urzeczywistnia miłość braterską. Jezus powołuje i wybiera nas osobiście, indywidualnie, i chce, by wybrana przezeń wspólnota urzeczywistniła się przez Eucharystię. To “wspólnotowe powołanie” przez Eucharystię wymaga przejścia przez kolejną próbę – “Czyż i wy chcecie odejść?” – ponieważ jest ona nowym darem: obecność Jezusa pośród nas w Eucharystii jest nie tylko substancjalnym darem z własnego życia dla każdego z nas, w jedyny i niepowtarzalny sposób; dając w ten sposób siebie, Jezus zaprowadza między nami jedność, którą tylko On sam może zrealizować i dla której domaga się naszego współdziałania, możliwego, jeśli będziemy się wzajemnie miłowali tak, jak On nas miłuje.
 
Po rozdziale 6. następuje inne objawienie: dana w świątyni obietnica wody żywej. Rozdziały 6. i 7. stanowią – jeśli tak można powiedzieć – niejako dwa skrzydła tajemnicy Eucharystii. Jezus w Eucharystii daje siebie w największej możliwej bierności, w największym ubóstwie, w najpełniejszym ogołoceniu. Tajemnica Eucharystii to największa kenoza, największe uniżenie. Rozdział 7. pokazuje nam, że w tym uniżeniu kryje się wezwanie: “Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie”. Napotykamy znowu więź między tajemnicą Jezusa, ofiary miłości, a tajemnicą Jezusa kapłana – te dwie tajemnice ściśle się ze sobą wiążą. Rozdziały 6. i 7. uświadamiają nam ten związek, który zostaje objawiony na dwa różne sposoby. Tajemnicę chleba Jezus objawia w synagodze w Kafarnaum; w świątyni jerozolimskiej, w ostatnim dniu Święta Namiotów, Jezus woła donośnie: “Jeśli ktoś jest spragniony – niech przyjdzie do Mnie i pije!”. Tajemnica ofiary i tajemnica kapłaństwa są tak ściśle i nierozerwalnie ze sobą związane, i to nam uświadamia, że Jezus daje siebie jako Posłany przez Ojca. Tajemnica kapłaństwa Chrystusa to Jezus, Posłany przez Ojca. Ojciec daje chleb, a Jezus otrzymał od Ojca “wszelką władzę”, aby być źródłem życia i miłości. Daje nam siebie w największej możliwej bierności, czyli w adoracji. Największej bierności możemy bowiem doświadczyć właśnie w adoracji. Jeśli Jezus może zostać nam dany jako chleb, to dlatego, że w swoim człowieczeństwie jest całkowicie złożony w ręce Ojca, w adoracji; to dzięki tajemnicy adoracji (swojego ludzkiego serca) może być chlebem. A ponieważ jest całkowicie wydany w ręce Ojca i jest nam dany jako chleb, Ojciec chce, by był dla nas źródłem wody żywej, czyli Tym, który nam daje Ducha Świętego. W kapłaństwie Jezusa najbardziej doniosłe jest to, że wraz z Ojcem jest On dla nas źródłem Ducha Świętego, jest Tym, który daje nam siebie tak, że daje nam Ducha Ojca.
 
W tej tajemnicy Jezusa, który daje siebie każdemu z nas jako pokarm i jako napój, pod postacią chleba i wina, zostaje nam dane serce Baranka, zostaje nam dana krew Baranka, zostaje nam dana żarliwość serca Jezusa, Jego ducha. Jak mówi Pismo Święte: “Bo życie ciała jest we krwi”. Duch Święty zostaje nam dany przez Eucharystię, aby przemieniać nasze serca. Eucharystia jest przede wszystkim darem miłości, a więc darem serca; i mamy ją przyjmować w taki sposób, jako sakrament żarliwości. Jeżeli bowiem Eucharystia już nie przemienia naszego życia, to dlatego, że niedostatecznie żyjemy tą żarliwością miłości, jak Kościół w Efezie. Jeśli jednak popadniemy w letniość, Bóg nas wyrzuci ze swoich ust, jak zostało to powiedziane Kościołowi w Laodycei. Nie szukajmy żarliwości zmysłowej, nie o to chodzi! Żarliwość to pragnienie umiłowania i odpowiadania na pragnienie serca Jezusa: “Sitio” – “Pragnę!”. Zawsze możemy przeżywać to w wierze. A kiedy przyjmujemy Jezusa w Eucharystii, pragnijmy tylko tego, i błagajmy serce Jezusa, by złożyło w naszym sercu to pragnienie miłowania, przerastające wszelkie czyny.
 
Jeżeli Jezus wypowiada “Sitio” po wypełnieniu dzieła Ojca, to dlatego, aby nam uświadomić, że ponad dziełem istnieje miłość, że miłość przerasta wszelkie dzieła i nie jest przez nie zdeterminowana. Oczywiście “miłości dowodzi się w czynach” – czy to będzie najpokorniejsza praca domowa, gotowanie, sprzątanie, czy dzieło teologa. Przede wszystkim nie powinniśmy jednak określać naszego życia przez to, co robimy. “Sitio” Jezusa ma spalić wszystkie nasze dzieła, abyśmy nigdy nie zatrzymywali się na tym, czego dokonaliśmy. Eucharystia ma nam uniemożliwiać zatrzymywanie się i ma składać w najtajniejszej głębi naszego serca krzyk pragnienia Jezusa, wezwanie, byśmy szli wciąż dalej. Kiedy zatrzymujemy się, stajemy się letni, a w porządku miłości nie mamy prawa się zatrzymywać. Oczywiście, to może być dla nas nieco męczące w wymiarze psychologicznym. Mówimy sobie: “Jezus już tak wiele ode mnie zażądał... Co mi się jeszcze przydarzy?” Ale nie patrzmy na to, czego Jezus od nas zażąda! Niczego sobie nie wyobrażajmy, patrzmy tylko na Jego miłość. Kiedy kochamy, patrzymy tylko na miłość. Jeśli zaczniemy zerkać na boki, jesteśmy z góry przegrani; przeciwnie, trzeba słyszeć wyłącznie “Pragnę” Chrystusa. Nasze serce jest wówczas zranione jak serce Baranka; jest zranione przez “Sitio”, i to właśnie jest żarliwość. Żarliwością jest owo wezwanie, ten krzyk dziecka na pustyni, który może przybierać nieskończenie wiele form; jest to wciąż ten sam krzyk i wciąż inny, i każdego dnia będzie inny. Czasami będzie to krzyk radości, kiedy indziej wołanie na alarm, krzyk kogoś, kto już dłużej nie może wytrzymać, ale przez to wszystko Eucharystia będzie przemieniać nasze serce.

 



Pełna wersja katolik.pl