logo
Środa, 08 maja 2024 r.
imieniny:
Kornela, Lizy, Stanisława – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem
Wyd Marianow


Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem - Światłość świata
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, luty 2007
stron 264
ISBN 978-83-7502-065-6
format książki 125x195 mm
cena 29,00 zł
 
Kup tą książkę

 
Wejście w ostatni tydzień
 
Gdyby Jezus nie powiedział: “Ja jestem zmartwychwstaniem”, nie moglibyśmy wkroczyć w ostatni tydzień, gdyż nie wiedzielibyśmy, że tajemnicę tego ostatniego tygodnia trzeba przeżywać od wewnątrz, w zwycięstwie miłości. Życie Krzyżem z zewnątrz jest straszne, nie do wytrzymania dla naszej ludzkiej natury, dla naszej wrażliwości. Krzyż jest “głupstwem” dla naszego umysłu i ”zgorszeniem” dla naszej wrażliwości, ale przeżywany od wewnątrz jest mądrością, gdyż jest Zmartwychwstaniem. Nigdy nie przeciwstawiajmy dialektycznie Krzyża i Zmartwychwstania: czyńmy jedność w miłości; a jedność w miłości – to tajemnica Zmartwychwstania. Właśnie to powinny nam uświadomić wielkie tajemnice walki, które nas przygotowują na Wielki Tydzień. Nie możemy wejść w Wielki Tydzień, jeśli nie przeżyliśmy tych tajemnic walki, i w tym ostatnim tygodniu pozostają one obecne. Kościół jest Kościołem walczącym, i każdy z nas musi być dla Chrystusa Kościołem walczącym. Nie mamy prawa rezygnować, musimy walczyć do końca. Musimy walczyć w miłości, przez tajemnicę Zmartwychwstania, na wzór Baranka.
 
Jeśli jesteśmy w ostatnim tygodniu, to musimy zrozumieć, że walka będzie się toczyć do samego końca, tak jak to było u Chrystusa. Zaś ostatni moment walki to akt wolności Jezusa: oddaje On dobrowolnie swojego ducha w ręce Ojca. Kościół musi strzec swojej wolności aż do końca, aby dobrowolnie złożyć siebie w ofierze i uwielbić Ojca. A Kościół to my, i musimy pośród tych walk zachować wolność, która nieustannie ma wzrastać: wolność wewnętrzna, wolność chwały dzieci Bożych. II Sobór Watykański kładł wielki nacisk na wolność. Zresztą są to fragmenty trudne do zrozumienia. Patrząc na to z zewnątrz, niektórzy powiedzą, że Kościół zaraził się dzisiejszym liberalizmem. Nie mamy prawa tak mówić. Powinniśmy mówić, że Duch Święty chce nam przez to uświadomić, iż w dzisiejszej walce (a jest ona zacięta i sięga głęboko) musimy mieć coraz większą wolność – wolność dzieci Bożych.
 
Dzisiaj Kościół (i prawo kanoniczne) zostawia każdemu wiele swobody. Dlaczego? Abyśmy mieli większą świadomość osobiście dokonywanych wyborów. Wielu ludziom w Kościele groziło, że ograniczą się do podążania za stadem, nie podążając naprawdę za Chrystusem. Iść za stadem i iść za Chrystusem to nie to samo! Kiedy idziemy za stadem, to podążamy za baranem, który jest przed nami. Może być głupi, to nieważne: idziemy za nim, nie stawiając sobie pytań. W rzeczywistości mamy iść za Chrystusem! Każda owca idzie za Chrystusem, a nie za stadem. Jeśli Kościół daje dzisiaj znacznie więcej wolności, to po to, aby każdy z nas lepiej zrozumiał, że całe jego życie jest wolnym wyborem miłości; aby każdy, związany z Jezusem bardziej bezpośrednio, w wolnym wyborze miłości, mógł głębiej żyć ostatnią chwilą życia Chrystusa, kiedy oddaje On swojego ducha w ręce Ojca – najwyższy akt adoracji Jego ludzkiego serca, ostatni akt miłości. Właśnie dlatego wspólnoty w Kościele powinny przeżywać w całej czystości powrót do tego, co w Ewangelii najgłębsze: ponad walkami, ponad pozorami, Jezus oddaje swego ducha w ręce Ojca.
 
Trzeba próbować to wszystko zrozumieć, a Ewangelia Jana pokazuje nam to, jeśli chcemy to zobaczyć. To, czym żyjemy, jest więc wspaniałe (nawet kiedy jest trudne), ponieważ zobowiązuje nas do pójścia dalej w wyborze miłości i w bardziej osobistym dokonywaniu tego wyboru. Zobowiązuje nas do bardziej bezpośredniej więzi z Jezusem i bardziej bezpośredniej więzi z braćmi. Ilekroć bowiem bardziej bezpośrednio wiążemy się z Jezusem w coraz większej miłującej wolności, tym bardziej bezpośrednio wiążemy się też z naszymi braćmi w wyborze większej miłości, gdyż wybieramy naszych braci w takiej mierze, w jakiej wybieramy Jezusa. Kiedy oddajemy ducha w ręce Ojca, to kochanie sąsiada staje się łatwe. W miłości zawsze trudne jest jutro; trwanie w wieczności jest łatwe. A kiedy oddajemy ducha w ręce Ojca, jesteśmy w wieczności, w wieczności przeżywanej aktualnie, w chwili obecnej. I wtedy zawierzenie staje się łatwe w sposób nadprzyrodzony. To nie usuwa trudności, ale staje się łatwe w sposób nadprzyrodzony, gdyż sam Jezus bierze nas w posiadanie.
 
Jest zatem bardzo ważne, byśmy starali się (w osobistej modlitwie, w życiu kontemplacyjnym, w naszych codziennych zmaganiach) żyć tajemnicą siedmiu przejawów obecności Chrystusa. Ojciec daje nam swojego Syna, a Duch Święty, Gołębica, prowadzi Baranka, prowadzi Oblubieńca. Gołębica, która stanowi jedno z Synem, jest nam dana i daje nam Syna, Oblubieńca, Baranka. Mamy więc żyć siedmioma przejawami obecności poprzez Ducha Świętego i zrozumieć, że to On uczy nas patrzeć na Jezusa jako na Chleb, Światłość, “JA JESTEM”, Bramę, Dobrego Pasterza, Syna, Zmartwychwstanie. Przywyknijmy do tego siedmiorakiego spojrzenia, które składa w nas Duch Święty; nie pozwoli ono popaść w utarte koleiny. To spojrzenie nieustannie odnawia nas w miłości i pozwala nam patrzeć na naszych braci w świetle Jezusa. Jeśli bowiem Jezus jest obecny w walce, to nasi bracia też są tu obecni, a zatem istnieje tu wymaganie miłości braterskiej, która ma być przeżywana z coraz większą mocą.
 
(…)

 



Pełna wersja katolik.pl