logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
o. Michał Zioło OCSO
Obietnica otwartości
Wydawnictwo W Drodze


Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2005
Wydanie: I
ISBN: 83-7033-564-0
Format: 123 x 195
Stron: 300
Rodzaj okładki: miękka 
Kup tą książkę

 

 

O Bożym przebaczeniu

Dotknięci łaską Bożą, która często objawia się jako impuls, odważna decyzja, pragnienie, wychodzimy ku światłu i prosimy Boga o przebaczenie. W takich momentach postanawiamy powrót do Boga. Tak też skomponowana jest Reguła św. Benedykta – Ojciec monastycyzmu zachodniego przypomina w niej, że szukamy Boga, podejmując różne inicjacyjne praktyki, które dają przystęp do Boga, ale w końcu powracamy do Niego zwyczajnie, jak do dobrego Ojca.

Kiedy patrzymy na decyzję powrotu z perspektywy czasu, widzimy, że nie była w pełni umotywowana miłością, pragnieniem naprawienia krzywdy wyrządzanej Ojcu i braciom. Odnajdujemy za to wiele akcentów psychologicznych, np. chęć pozbycia się smutku, odzyskania wewnętrznej równowagi, poprawienia osobistego obrazu we własnych oczach, uciszenia strachu przed karą etc., które oczywiście nie mogą być odseparowywane od tej decyzji, ale też nie mogą brać góry nad tym, co zasadnicze: bezinteresowną miłością do Jezusa Chrystusa, który ukazał nam Ojca.

 

** Powrót do Ojca **

 

Powrót do Ojca jawi się nam jako pewien proces, jako droga do przebycia ku pełniejszej świadomości moich czynów, ku głębszej odpowiedzialności za nie, droga ku autentycznej czujności objawiającej się w nas przekonaniem: „Nie mogę krzywdzić, gdyż kocham”. Powrót do Ojca nie jest jednak duchową wędrówką w niewidzialnych zaświatach – ten powrót odbywa się przez moich braci, najbliższych, których krzywdzę najczęściej, a w których mieszka przecież Bóg. Tradycja monastyczna wielką wagę przywiązywała zawsze do zewnętrznej postawy człowieka, jego dyspozycyjności, służby, moralności, które są prawdziwymi znakami życia wewnętrznego. Dla św. Bernarda mistyka nie może być oddzielona od życia moralnego i odwrotnie – życie to także obumiera, gdy jest oddzielone od mistyki.

Nie jesteśmy zdolni odbyć tej drogi bez światła i pomocy Ducha Świętego. Powrót do Ojca niech zawsze rozpoczyna się od żarliwego wezwania Tego, który zna głębokości Boga samego, który jest życiem, miłością, ochłodą.

Powracając do Ojca, wpisujemy się w długą i poruszającą tradycję powrotów całych pokoleń Izraela i Kościoła, które doskonale wyrażają się w Psalmie 51 i 119. Uważna lektura tych poetyckich modlitw ukaże nam sytuację grzechu jako upadek, oddalenie, brak celu. Pochylmy się przez chwilę nad tymi określeniami.


** Określenia grzechu **

Upadek. Często myślimy, że przez grzech zostaliśmy strąceni z pewnych wyżyn duchowych, które traktujemy jako zdobycze czy też dorobek; że życie w sytuacji grzechu poniża nasze ambicje, bo przecież stać nas na więcej. Psalm 50 opisuje jednak tę rzeczywistość inaczej – jako przyklejenie się do pyłu, do tego, co jest ulotne, i pokładanie nadziei w tym, co jest pozbawione prawdziwych fundamentów. Warto od czasu do czasu przypatrzeć się zastępowi naszych „małych dzieci”, które odwracają nas od prawdziwego Źródła życia. Psalmista zdaje sobie sprawę, jak trudno oderwać się od nich, kiedy przeniknęły naszą naturę, stały się naszym myśleniem. To, do czego lgnęliśmy, zmienia się w nasze przekleństwo.

Oddalenie. Biblia bardzo chętnie używa obrazu ścieżki, drogi, którą wstępujemy na spotkanie Pana. Droga ta opatrzona jest znakami informującymi, nakazującymi i przestrzegającymi przed możliwymi niebezpieczeństwami. Te znaki to nade wszystko przykazania Pańskie. Grzech jest w takiej poetyckiej kompozycji oddaleniem się od dobrze oznakowanych i sprawdzonych przez całe pokolenia dróg. Nie powinniśmy jednak zapominać, że przykazania nie są rzeczywisto-ściami całkowicie zewnętrznymi wobec mojego wnętrza.

Jeśli mówimy, że zostały nadane przez Boga, to myślimy o ich ścisłym związku z duchową i fizyczną konstrukcją człowieka. Prawa te wypływają ze mnie, chronią mnie i pomagają osiągnąć pełnię mojej osobowości. Oddalenie się od dróg Pańskich jest nade wszystko krzywdą wyrządzoną samemu sobie. Oddalam się od siebie. Staję się inny. Porzucam swój stan, by przybrać na siebie fałszywe „Ja”, a ponieważ moja natura nadaje ostrzegawcze sygnały w związku z tym – próbuję ją zagłuszyć, ukazując samemu sobie i innym zdobycze, sukcesy i szczęście, których zdążyłem zaznać w tej nowej sytuacji absolutnego „wyzwolenia się”. Oddalenie od Boga jest jednocześnie oddaleniem się od siebie. Człowiekowi, który zszedł z dróg Pańskich, nie wystarcza poczucie pozornej wolności – oskarża Boga, przykazania i spotkanych wcześniej ludzi. Wchodzi w klasyczną sytuację ofiary, która „ma prawo” krzywdzić innych, bo sama wcześniej została skrzywdzona.

Brak celu. Nie sądźmy jednak, że grzech jest stanem totalnej bezradności. Doświadczenie uczy, że owładnięty grzechem człowiek jest bardzo aktywny, „radzi sobie sam”, bo „nie może liczyć na innych”. Sam Chrystus mówi, że „synowie ciemności” są bardziej zapobiegliwi niż „synowie światła”. Zło potrafi również wyzwolić w człowieku ogromną energię i inicjatywę.

Grzech jest brakiem celu w tym znaczeniu, że pomija cel Stwórcy, aby z ludzi stworzyć na powrót jedną rodzinę. Grzech jest aktywnością, która dzieli, oddala, deprecjonuje dokonania innych, a szanse rezerwuje tylko dla siebie. Podsyca indywidualizm i pośpiech, wzmaga konkurencję, rozbudza wreszcie niezadowolenie i nienasycenie. Jest bowiem karykaturą Bożej kreatywności i troski. Jest brakiem celu i w tym sensie, że wiele rzeczy przygotowuje w ukryciu, w głębokiej tajemnicy, by zaskoczyć „potencjalnego przeciwnika i konkurenta”. Grzech eliminuje współpracę, bo ta wymaga cierpliwości, delikatności i często trudnego kompromisu czy nawet ofiary. Grzech oznacza brak celu, bo wyznacza fałszywe cele i konfrontuje człowieka z pustką. Obnaża jego nagość. Wydaje na pośmiewisko.

Bóg w swojej wszechmocy potrafi jednak wykorzystać winę człowieka do jego edukacji i przemiany. Grzech paradoksalnie może stać się drogą szansy. Przychodząc do Boga, prowadząc do Niego, doświadczamy upokorzenia, które przybiera bardzo różne formy – np. zmuszeni jesteśmy prosić... Spostrzegamy marność naszych wysiłków i dokonań. Wreszcie – oprócz poczucia pustki – dostrzegamy krzywdę innych, której nie jesteśmy w stanie naprawić własnymi siłami. Konfrontacja rzeczywistości spalonej ziemi, którą zostawiamy za sobą, z dobrą opinią o sobie, którą zaszczepiliśmy innym, jest momentem bardzo bolesnym dla naszej pychy. Jednak jest to już początek prawdziwego żalu. Rzeczywistość, której tak bardzo pragnęliśmy i to pragnęliśmy przeciwko Bogu i samemu sobie, staje się naszym wstydem i ciężarem. Próbujemy się od tego ciężaru uwolnić.

Przebaczenie ze strony Boga jest bezwarunkowe. Ojciec w przypowieści o synu marnotrawnym przygarnia powracającego bez udzielania mu nauk czy stawiania warunków.

Powracający powinien jednak dokonać poważnego rozrachunku ze swoim życiem, które zostało tak mocno prześwietlone Bożym przebaczeniem. Nie są to tradycyjne „postanowienia poprawy” ani nawet rzucone w przelocie „przepraszam”. To sięgnięcie do motywów, do fundamentów grzechu i fałszywych decyzji.

Jest to zaproszenie do mądrego i pełnego pokoju pochylenia się nad samym sobą. Do ukazania wszystkich problemów dobremu Ojcu. W ten sposób grzech może zostać przemieniony, zobaczymy miejsca domagające się uleczenia. Nie będzie to poniżająca prawda o nas, lecz prawda wyzwalająca.


1 2  następna



 
 



Pełna wersja katolik.pl