logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Paolo Curtaz
Mały Bóg w wielkim mieście
Wydawnictwo Salwator


Figurki



Paradoks kapłanów świątyni i uczonych w Prawie polega na tym, że znają oni Pismo na pamięć, ale nim nie żyją. W żaden sposób nie schodzi ono z ich pergaminowych zwojów, nie wchodzi do życia, nie karmi go, nie nawraca, nie przemienia.

Bezczynność paraliżuje, brak nowości zamyka nas w naszym małym świecie! Stale czyha na nas niebezpieczeństwo, że będziemy odnosić się tylko do samych siebie!

Kiedy dyskutuję z jakimś zaprzyjaźnionym teologiem (zasłużonym i prawowiernym), pytam go i pytam samego siebie, czy nasze dysputy liturgiczne lub teologiczne nie odbywają się jednak ponad głowami ludzi…

Słuchając długich i nudnych wywodów księdza na mszy, zapewne zdarzyło się nam nieraz pomyśleć: "Na jakim świecie ten święty człowiek żyje?".

Kapłani świątyni nie spotykają Boga, ponieważ myślą, że Go posiadają, że wiedzą o Nim wystarczająco dużo, że znają Go dostatecznie dobrze.

Nowość Wcielenia polega właśnie na tym: Bóg nie jest już zamknięty w świątyni, mieszka w mieście, chodzi z tobą do pracy, stoi spocony i zmęczony w metrze, wracając wieczorem do domu, staje się twoim towarzyszem, sąsiadem.

Rozważanie Pisma służy właśnie temu, by wyjść ze świątyni i dotrzeć do stajni.

W stajniach spotykamy autentyczność Boga.

We wszystkich miejscach brudnych, zubożonych, pozbawionych nadziei, na śmietniskach świata mieszka Bóg.

W wielkich blokowiskach na obrzeżach miast, w miejscach gdzie pracuje się bez godności, w zapuszczonych dzielnicach nędzy wokół centrów historycznych mieszka Bóg.

Pismo,
jeśli nie staje się bodźcem do wyjścia,
do zmiany,
do wzrostu,
do nawrócenia,
gnije.

Kapłani świątyni popełniają drugi wielki błąd w naszym opowiadaniu: są tak pełni swoich nabytych przekonań religijnych, że nie podają ich w wątpliwość, nie dostrzegają znaków, nie ruszają na poszukiwanie.

(Bardzo przeraża mnie to wszystko, wstrząsa mną, prowokuje. Właśnie ja, który poświęcam czas na dzielenie się chlebem Słowa, jestem narażony na niebezpieczeństwo, że nie wyjdę, nie będę chodził, nie ruszę się z mojego małego świata, z moich przywiązań uczuciowych, z mojej skóry… Panie, ulituj się nade mną!)

Jeśli myślicie, że wiecie wystarczająco dużo o Bogu, jeśli myślicie, że nie warto wychodzić ze świątyni, skoro Bóg tam zamieszkał, jeśli prawdę macie zawsze w kieszeni, zaś wątpliwości dotyczące wiary was nie dotyczą, zróbcie mi przysługę: unikajcie świętowania Bożego Narodzenia.


 



Pełna wersja katolik.pl