logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Richard John Neuhaus
Naród a religia
Teologia Polityczna


 
R.J.N.: No, to Chorwacją? Oczywiście tak nie jest. Bóg widzi wszystko i nie możemy obliczyć wymiarów Boskiej miłości i Jego obecności w historii. Ale możemy też powiedzieć, że w Stanach, po prostu dlatego, że odpowiadamy za tak wiele dobra i zła w świecie, mamy to szczególne poczucie bycia pod ciągłą Boską obserwacją. Dla nas, Amerykanów, odpowiedź na to pytanie brzmi „tak”. To, co niektórzy nazywają religią obywatelską, nie tyle jest wyrazem dumy narodowej, co pokory i poczucia, że jest się sądzonym. Będziemy teraz debatować nad naszą przysięgą wierności sztandarowi USA, która zawiera zwrot: „jeden naród pod Bogiem”. Jak pewnie zwrócili panowie uwagę, w zeszłym roku pojawiły się poważne próby usunięcia tego fragmentu z przysięgi. Moim zdaniem to bardzo ważne, aby ten fragment pozostał, bo nie oznacza on przecież „naród faworyzowany przez Boga” ani „naród wolny od pokus, by grzeszyć i arogancji, która dotyka inne ziemskie siły”. Ale oznacza właśnie „naród, który jest sądzony”. Oznacza, że wszyscy musimy mieć świadomość tego, że wraz ze wzrostem władzy, wzrasta odpowiedzialność. I że między innymi to jest prawdą, że gdy stanę przed obliczem Pana, stanę jako Amerykanin. Nie jest to we mnie najważniejsze, nie jest to czynnik dominujący, najistotniejszy z elementów mojej tożsamości i nie określa jednoznacznie tego, kim jestem, ale mówi coś o mnie, nie mogę tego uniknąć, i muszę przyjąć na siebie idącą za tym odpowiedzialność.
 
M.C.: Odwracając to pytanie: czy można sobie wyobrazić, że Bóg nie interesuje się żadnymi narodami, żadną polityką? Zadaję to pytanie w szczególności w odniesieniu do Europy i teorii postnarodowych, które stają się bardzo popularne w niektórych częściach Europy. Z jednej strony, mamy religię obywatelską i misję narodową rozumianą w kategoriach religijnych, a z drugiej – zupełnie inną teorię, spojrzenie, bez misji, bez tego rodzaju polityki.
Kto ma rację w tym konflikcie?

 
R.J.N.: Tak, to z kolei przypadek Unii Europejskiej…
 
M.C.: Tak, chodzi mi o tę perspektywę.
 
R.J.N.: Unia jest fascynującym eksperymentem. Jeśli się go obserwuje z boku. Wy oczywiście bierzecie w nim udział. Jesteście związani na dobre i na złe. Z tego wynika wiele pytań.
 
Czy w preambule do konstytucji znajdzie się odpowiednia wzmianka? Nawet jeśli Ojciec Święty i Stolica Apostolska broni odwołania się do tradycji chrześcijańskiej. Też coś! Dlaczego mamy pytać o zdanie Brukseli czy kogokolwiek, żeby oświadczyć oficjalnie coś, o czym i tak wszyscy wiedzą, że jest prawdą. Zresztą pytanie nie dotyczy tak naprawdę chrześcijaństwa jako fragmentu przeszłości, razem z Platonem, Sokratesem. Pytanie dotyczy przyszłości. Czy Dobra Nowina Jezusa Chrystusa stanie się przyszłością Europy? Oto jest wielkie pytanie, na które jednak nie odpowie UE, ale chrześcijanie z Europy. I to jest bardzo smutne, to naprawdę coś, co łamie mi serce, bo wydaje mi się, że Europa, z pewnymi wyjątkami, takimi jak Polska, umiera duchowo, ale i demograficznie. Jeśli taki stan rzeczy będzie się utrzymywał, będzie to wielka strata dla świata.
 
M.C.: Co zatem jeśli Bóg nie jest zainteresowany żadną polityką? Polityką Unii Europejskiej?
 
D.K.: Zgadzamy się co do tego, że Ameryka jest pod specjalnym Boskim nadzorem.
A Jacques Chirac?
 
R.J.N.: Czy Jacques Chirac jest narzędziem w rękach Boga? Jako teolog muszę odpowiedzieć „tak”, choć jako obywatelowi USA wydaje mi się to niemożliwe. Oczywiście nie wiemy. Mówimy tu o odczytywaniu znaków czasu. To jeden ze skutków Soboru Watykańskiego II, (nie chcę tu krytykować Soboru i nie krytykuję go) i wśród niektórych katolików posoborowych panuje dziwna pewność siebie, że mieli oni do czynienia z duchem czasu, tego momentu w historii kultury, który daje im zdolność widzenia Boskich zamysłów w historii. Między nami a umysłem Boga istnieje nieskończenie wielka różnica jakościowa. Uczestniczymy w zamysłach Boga, ale jako jego stworzenia, nie tak jak On, Twórca. A tymczasem ciągle obecne jest w ludzkich stworzeniach i w instytucjach stworzonych przez ludzi to pragnienie, żeby zakładać, że wiemy więcej, niż rzeczywiście wiemy, niż jesteśmy w stanie wiedzieć. Używamy terminów Finlandia, Francja czy Polska, nie żeby wartościować czy żeby podkreślić, jak ważna jest idea narodu, ale po prostu na określenie desygnatów takich jak lud, historia, tożsamość historyczna, która kształtowana jest tam, gdzie tożsamość narodowa jest silna. Tak dzieje się zwykle w wyniku kryzysów lub zbyt wielkiej władzy. Dla Stanów Zjednoczonych to w większości właśnie ta zbyt wielka władza, z wyjątkiem wojny secesyjnej. Dla Polski – kryzysy. To głównie one ukształtowały waszą tożsamość. W każdym razie wydaje mi się, że polskie poczucie tożsamości jest bardzo silne. Szczerze mówiąc, jest chyba silniejsze niż amerykańskie.
 
 
 
 



Pełna wersja katolik.pl