logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Thomas i Donna Finn
Miłość, seks i Kościół katolicki
Wydawnictwo WAM


Tytuł oryginału: Intimate Bedfellows: Love, Sex and the Catholic Church
© Daughters of St. Paul, 1993
© dla wydania polskiego
Wydawnictwo WAM, 1998
tłumaczenie - Anna Oćwieja
Redakcja - Elżbieta Rusinek
Projekt okładki i ilustracje wg oryginału przygotował: Andrzej Sochacki
ISBN 83–7097–513–5
 
NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego,
ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków, 18 XI 1998 r., l.dz. 263/98.

 
Konsekwencje duchowe
 
Jaka jest najważniejsza przyczyna, dla której Kościół naucza, że zbliżenie seksualne powinno pozostawać otwarte na życie? Odpowiedzią jest to, że przeżywając zbliżenie, szanujemy fakt, iż Bóg jest władcą życia i umacniamy pokładane w Bogu zaufanie. Zastanów się przez moment nad relacjami pomiędzy rodzicem a dzieckiem, trenerem a graczem, nauczycielem a uczniem. Ogólnie zgodzimy się, że zdrowy szacunek dla autorytetu osoby kierującej, jak również darzenie jej zaufaniem przynosi zazwyczaj pozytywne rezultaty.
 
W dziedzinie seksualności Boga widzimy jako naszego „trenera” i staramy się szanować jego plany, wierząc, że prowadzą nas one do osiągnięcia dobrych rezultatów. Kościół naucza, że szacunek i zaufanie wobec planu Bożego są konieczne po to, abyśmy mogli poznać i doświadczyć pełni zjednoczenia z Bogiem. Kościół niepokoi się tym, iż stosowanie antykoncepcji oraz „mentalność antykoncepcyjna” mogą naruszyć naszą duchowość. Inaczej mówiąc, mogą zniszczyć naszą relację z Bogiem.
 
W tym miejscu zatrzymaj się przez chwilę i rozważ wyrażenie: „relacja z Bogiem”. Dla wielu z nas to trudne pojęcie. Często w okresie dorastania terminy: „Kościół, religia, wiara” łączyliśmy w jedno, niewiele czasu poświęcając pogłębianiu relacji z Bogiem. Uczyliśmy się o strukturze Kościoła, o jego przykazaniach i historii, ale nie zawsze o tym, jak kochać Pana. A przecież trwanie w tej relacji, rozumienie czym ona jest, ma podstawowe znaczenie dla zyskania wglądu w duchowe konsekwencje antykoncepcji. Naszym celem jest tutaj przejście od zwykłego „przestrzegania zasad,” do głębszego poziomu „osobistej relacji z Bogiem” – wyjście poza ubogą perspektywę „nie przestrzegania zasad,” ku głębszemu poziomowi świadomości „niszczenia mojej relacji z Bogiem”.
 
Zastanów się nad tym: szanując Boga i ufając Mu w kwestii posiadania dzieci, oznajmiamy, że rozumiemy, w jaki sposób zaprojektował On działanie naszych ciał. Ufamy, że fakt poczęcia dziecka i czas kiedy zostaje ono poczęte, są zgodne z Bożym planem wobec życia, które nam powierza. Tymczasem antykoncepcja jest sposobem roszczenia sobie prawa do rozporządzania życiem – rozporządzania tym, czy i kiedy zostanie stworzone ludzkie istnienie. Kościół uczy, że wierząc, iż możemy kontrolować stwarzanie ludzkiego życia, „zabijamy klina” naszej relacji z Bogiem i oddalamy się od Niego.
 
Zdajemy sobie sprawę z tego, że i z tym problemem niełatwo się uporać, a dyskusja nasza zaczyna zmierzać nieco ku abstrakcji. Zasadnicza jego trudność tkwi jednak w tym, że dotyka on podstawowych pytań, o których wspominaliśmy już wcześniej: „Kto tu rządzi?”, „Bóg ustala reguły czy ludzie?”.
 
Pamiętamy, jak nasze własne zmagania wewnętrzne opierały się na próbach pogodzenia rad typu: „Bądź niezależny”, „Bierz los w swoje ręce”, „Rób to, co jest właściwe według ciebie”, „Bądź sobą”, „Nie bądź konformistą” z takimi na przykład pytaniami: „Co też Kościół może wiedzieć?” albo: „W którym miejscu mówi o tym Biblia?”. I wiemy, że takie nastawienie wobec Kościoła nie jest wyjątkiem. Ponieważ raczej ciężko czyta się o duchowych aspektach nauczania Kościoła na temat antykoncepcji, spróbujemy potraktować je w sposób możliwie najbardziej konkretny.
 

Adam i Ewa a walka o władzę. By dociec Bożej odpowiedzi na pytanie „Kto ma władzę nad ludzkim życiem?” zajrzyjmy do Księgi Rodzaju, do historii Adama i Ewy. Większość z nas zna jej treść:
Część I: Bóg stwarza Adama i Ewę, mieszkają w raju. Część II: Pierwsi rodzice spożywają zakazany owoc. Część III: Bóg dowiaduje się o wszystkim i wypędza ich z rajskiego ogrodu. To wszystko.
Czy znacie powiedzenie: „Nie widać lasu bo zasłaniają go drzewa”? I w naszym przypadku nie możemy całkowicie uporać się z duchowymi skutkami antykoncepcji, jeśli uprzednio nie zastanowimy się nad drzewami w rajskim ogrodzie.
 
Jeśli ponownie przeczytasz tę historię, zauważysz, że Adam i Ewa mieli w ogrodzie rajskim wszystko, co dobre. Albo, jeśli wolisz, ich „powołanie było podwójne: zostali oni stworzeni na podobieństwo Boga i sami mieli sprawować władzę nad resztą stworzenia. Jedyną rzeczą, jakiej zabronił im Stwórca, było spożycie owocu z drzewa znajomości dobrego i złego. Zgodnie z tym, co wiemy, możemy powiedzieć, że Adam i Ewa wiedli spokojne życie wolne od problemów czy konfliktów, trwając w harmonijnym związku z Bogiem i z sobą nawzajem.
 
Koniec końcem jednak Adam i Ewa zjedli owoc z drzewa znajomości. Wtedy też uświadomili sobie różnicę między dobrem a złem, doświadczając natychmiast „ciemnych” ludzkich emocji jak: poczucie winy, zakłopotanie, niepokój. (Tak więc jeszcze przed tym, zanim Bóg wygnał ich z rajskiego ogrodu, utracili stan pokoju i harmonii).
 
Co właściwie stało się „złego”? Poza oczywistym faktem nieposłuszeństwa, Adam i Ewa przywłaszczyli sobie władzę, należącą wyłącznie do Stwórcy – władzę nazywania czegoś dobrem lub złem. Komentarzem ze strony Boga – kontynuując lekturę tej historii – było to, że Adam i Ewa muszą opuścić rajski ogród, zanim jeszcze skosztują owocu z drzewa życia. Widzicie więc, że Adam i Ewa (jak i my wszyscy) zostali wezwani, by być obrazem (albo odbiciem) Boga wobec siebie i całego stworzenia.
 
Ale my sami nie jesteśmy już jak Bóg: w tym pierwotnym akcie nieposłuszeństwa Adama i Ewy obraz/odbicie Boga w nas zostało roztrzaskane. Zamiast żyć zgodnie z powołaniem, dla którego powstaliśmy, wciąż z próżności poszukujemy sposobu na to, by posiąść władzę Boga. Życzymy sobie prawa „nazywania” tego, co jest dobre a co złe.
 

Antykoncepcja jako duchowa walka o władzę. Z tej perspektywy antykoncepcja jest usiłowaniem powiedzenia Bogu: „Rządzą ludzie, nie Ty. To co twierdzicie Ty i Kościół, to po prostu jeden z wielu punktów widzenia. Tak więc i my możemy mieć własny punkt widzenia i zmieniać zarówno sposób przeżywania kontaktu seksualnego, jak i zdolność naszych ciał do poczęcia dziecka. Bo to my zadecydujemy o tym, co dobre a co złe. To my zadecydujemy, kiedy i w jaki sposób zostanie stworzone życie. Nie Wy”.
 
W przeciwieństwie do takiej postawy Kościół prosi, abyśmy przyznali: „Rządzi Bóg. On ma ostateczną moc i władzę stwarzania ludzkich istnień, i z szacunku dla Jego władzy wybieramy kontakt seksualny otwarty na życie”. Kościół pojmuje tę drogę jako pomocną nam w zbliżaniu się do Boga, bowiem wiedzie ona ku współpracy z Nim w stwarzaniu życia.
 
Obranie innej drogi oddala nas od Boga, ponieważ oznacza równocześnie, że próbujemy przejąć dla siebie władzę stwarzania lub unicestwiania człowieka.
W nieznacznym stopniu daje się to porównać do sytuacji, kiedy małe dziecko usiłuje przejąć kontrolę od rodziców, gracz od trenera, a uczeń od nauczyciela. Rezultaty takiego postępowania mogą okazać się bolesne, nawet katastrofalne.
 
Pośród tych wszystkich „nie wolno”, często zapominamy, że według planu Boga, seksualna bliskość jest czymś cudownym. Jest całkowitym, bezwarunkowym powierzeniem siebie drugiej osobie, odzwierciedlającym oddanie się bez reszty Boga ludziom. Jest drogą uczenia się tego, jak miłość może stanowić pełnię. Bliskość seksualna stanowi wyraz pełnego miłości zjednoczenia na płaszczyźnie fizycznej, psychicznej, społecznej, a także duchowej. Wraz z poczęciem dziecka w akcie współżycia seksualnego, nowe ludzkie istnienie rozpoczyna swą duchową podróż ku jedności z Bogiem – i dlatego właśnie dzielenie się sobą dotyczy w znacznej mierze również płaszczyzny duchowej. Kościół nie może aprobować metod antykoncepcyjnych, jako że ich stosowanie samo w sobie odzwierciedla naszą chęć „dorównania” Bogu.
 
Uff... chwila oddechu... Pamiętacie jak wyglądał Jack Nicholson w filmie Lot nad kukułczym gniazdem po operacji usunięcia z mózgu ośrodka pobudzania? Był widmem człowieka. Pozbawiono go sensu życia. Z punktu widzenia Kościoła antykoncepcja, oddzielając duchową płaszczyznę istnienia od fizycznej, psychicznej i społecznej, staje się operacją usunięcia ludzkiej seksualności. Seksualność człowieka według słów papieża Jana Pawła II z Familiaris consortio jest ubogaceniem całej osoby. Antykoncepcja sprzeciwia się temu sposobowi pojmowania ludzkiej seksualności.
 
 
 

Podsumowanie
 
Nauczanie Kościoła o antykoncepcji możemy streścić w taki oto sposób: kontakt seksualny jest najbardziej intymnym i silnym sposobem wzajemnego okazywania sobie jak bezwarunkowa, oddana i życiodajna jest nasza miłość. Stwarza również sposobność doświadczenia oddanej, bezwarunkowej i życiodajnej miłości Boga do każdego z nas. I dlatego musimy pozostawać otwarci na możliwość poczęcia dziecka – jako owocu tej właśnie miłości. Antykoncepcja natomiast sprawia, że zbliżenie seksualne nie jest otwarte na życie. Ów brak otwartości może wywierać prawdziwie negatywne skutki na fizyczną, psychiczną, społeczną i duchową sferę człowieka.
 
Niełatwe to do rozgryzienia, wiemy – ale przecież ważne. A więc, jak powiedzieliśmy w punkcie wyjścia – każdy z nas jest odpowiedzialny za poznawanie pragnień Boga w dziedzinie moralności seksualnej. Z tą wiedzą dokonywanie wyboru, który realizowałby Boży plan, staje się łatwiejsze.
 
Mamy nadzieję, że pamiętając o niej, postawicie sobie kilka ważnych pytań dotyczących waszego związku. Na przykład takich: Czy współpracujemy ściśle z Bożym planem wobec nas? Czy nasze wybory podbudowane są świadomością całkowitego oddania się sobie nawzajem? I czy mają one wymiar miłości bezwarunkowej?
 
Być może najbardziej oczywiste pytanie w tym punkcie naszej dyskusji brzmi: „No świetnie, ale co mamy zrobić, jeżeli nie możemy w sposób w pełni odpowiedzialny zostać rodzicami dużej gromadki dzieci?” Odpowiedzią jest: naturalne planowanie rodziny.

 



Pełna wersja katolik.pl