logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Balladyny, Lilli, Mariana, Piusa, Donata – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Mariola Racław
Młodzi ”uwięzieni”
Więź


Migranci podwójnie marginalizowani

Inni młodzi dorośli szukają pracy zagranicą. Zatrudnienie poza krajem nie zawsze przynosi im godny zarobek i poczucie satysfakcji. Według szacunków GUS w 2009 r. wielkość zasobu migracyjnego (ludność nieobecna w kraju w związku z wyjazdem na pobyt czasowy) wynosiła ponad 1,8 mln osób, z tego w krajach UE przebywało 1,6 mln Polaków. Prawie 70% migrantów stanowiły osoby do 35. roku życia.

Badacze migracji poakcesyjnej podkreślają, że wyjeżdżający mogą tracić, a nie zyskiwać. W kraju emigracji często podejmują zatrudnienie poniżej własnych kwalifikacji, trwoniąc kapitał wiedzy i umiejętności (w słowniku ekonomistów i socjologów – kapitał ludzki) zdobyty w trakcie kształcenia, a niekiedy i praktyki w Polsce. Wracając do kraju, ze względu na kurczenie się ofert zatrudnienia na emigracji (skutek kryzysu), mogą doświadczać bezrobocia na lokalnym rynku pracy, gdzie biegłość języka obcego nie ma już takiego znaczenia. Pracodawcy oczekują udokumentowanych kwalifikacji zawodowych wraz z rekomendacjami od rodzimych przedsiębiorców.

Socjologowie sygnalizują „podwójną marginalizację” migrantów: jako emigranci są wypychani z zagranicznego rynku zatrudnienia, gdzie brakuje ofert dla rodzimej ludności, a jako reemigranci powracają, by stać się „ludźmi zbędnymi” na polskim rynku pracy. Nierzadko decydują się więc na kolejne wyjazdy. „Niemożność znalezienia pracy po powrocie to […] najważniejszy czynnik wypychający ponownie migrantów z Polski, który powoduje, że mimo deklarowanego powrotu na stałe do Polski, następuje kolejna fala wyjazdów bądź to do kraju emigracji, bądź do innego kraju, w którym zaistnieją możliwości pracy i zarobków”.  Młodzi wpadają w „pętlę pułapki migracji” lub do momentu stabilizacji muszą ponownie „zagnieździć się” w rodzinnym domu.

Przeładowane gniazda

Rodzina staje się w tej sytuacji jednocześnie ośrodkiem zmiany społecznej (w zakresie swojej struktury i ról pełnionych przez poszczególnych jej członków), ale i sama (jako instytucja) konsekwencje tych zmian buforuje. „Gniazdownicy” to nie tylko młodzi-wygodni czy młodzi-lękliwi – to w dużej części młodzi-uwięzieni, którym nie dane było w pełni stać się niezależnymi lub tę niezależność utracili. Nie jest to tylko specyfiką polską – również w krajach Europy Południowej, np. w Hiszpanii, samodzielność młodych opóźnia się ze względu na sytuację ekonomiczną w kraju. Jeżeli tak trudno młodym dorosłym zdobyć (się na) samodzielność, czy to oznacza, że będą pozbawieni społecznego szacunku w świecie ceniącym niezależność uzyskiwaną przez pracę?

Współcześni twórcy koncepcji i reform w zakresie polityki społecznej doceniają znaczenie rodziny jako „agendy zabezpieczenia społecznego”. Jako zasadniczy element tzw. nieformalnego sektora, stała się ona częścią „wielosektorowej gospodarki dobrobytu”.

W modelowym ujęciu wielosektorowej gospodarki dobrobytu wskazuje się, że dobrobyt wypracowywany jest na drodze kooperacji podmiotów w ramach czterech sektorów: publicznego, prywatnego, sformalizowanego społeczeństwa obywatelskiego (organizacje pozarządowe) i nieformalnego, opartego o solidarność rodziną (szerzej krewniaczą), więzy przyjacielskie i sąsiedzkie.

W normatywnym ujęciu koncepcji wielosektorowości chodzi o zminimalizowanie roli sektora publicznego, a wykorzystanie potencjału pozostałych sektorów. Również jeden ze słynnych teoretyków państwa opiekuńczego, duński socjolog, Gosta Esping-Andersen dostrzegł w rodzinie istotne źródło „unikniętych przez państwo usług”, np. w zakresie opieki, wychowania, wykonywania prac potrzebnych w gospodarstwie domowym. Rodzina została ponownie okrzyknięta „jednostką produkcji” a nie tylko „jednostką konsumpcji”.
 
 



Pełna wersja katolik.pl