logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Kryzys ekologiczny – droga do apokalipsy?
Kwartalnik Homo Dei


Trzeba jednak dostrzec dwie istotne różnice, które promotorów myślenia ekologicznego stawiają w o wiele trudniejszej sytuacji. Po pierwsze, skutki użycia broni atomowej są widoczne natychmiast, natomiast skutki skażenia ekologicznego są rozłożone w czasie i przestrzeni, dlatego trudniej je dostrzec. Po drugie, skażenie ekologiczne jest efektem decyzji podejmowanych przez miliardy ludzi, gdy tymczasem o użyciu broni atomowej decydują jednostki. Egoizm indywidualny powoduje, że często od innych żądamy postaw proekologicznych, podczas gdy sami zwalniamy się z nich w przekonaniu, że moje jednostkowe zachowanie nie ma większego znaczenia dla kondycji środowiska naturalnego w skali świata. Dlatego realność zagrożeń związanych ze skażeniem środowiska o wiele trudniej przenika do powszechnej świadomości ludzi.

Czy katolicka myśl ekologiczna różni się czymś od ekologicznego myślenia ludzi nie związanych z Kościołem?

Chociaż podobieństw jest wiele, to jednak istnieje również różnica, którą można określić jako zasadniczą: otóż chrześcijańska koncepcja ekologii akcentuje znaczenie człowieka. Nie jest to jednak antropocentryzm absolutny, który twierdzi, że istoty pozaludzkie mają wartość tylko o tyle, o ile służą człowiekowi. Jan Paweł II mówił, że istoty pozaludzkie mają własną wartość i wsobny cel swojego istnienia. Na przeciwnym biegunie, także niemożliwym do przyjęcia przez chrześcijaństwo, znajduje się biocentryzm, który głosi, że wszystkie gatunki przyrody ożywionej, w tym również człowiek, są sobie równe. Od chrześcijaństwa odcinają się również takie nurty myśli ekologicznej, które twierdzą, że to chrześcijaństwo podporządkowało człowiekowi cały świat i wskutek tego człowiek wyrządził wiele krzywd przyrodzie. Dlatego teraz myśląc o ochronie środowiska, trzeba przywrócić równowagę, preferując nawet inne gatunki z niekorzyścią dla człowieka.

Tu tkwi zasadnicza różnica między różnymi nurtami myśli ekologicznej a myślą chrześcijańską. Kościół domaga się uznania pierwszeństwa człowieka ze względu na jego życie duchowe oraz podobieństwo do Boga. Można dodać jeszcze jedną rację uzasadniającą prymat człowieka w myśli ekologicznej: tylko on może pomóc przetrwać sobie i innym gatunkom. Żaden gatunek zwierząt poza nim nie zaangażuje się w ratowanie świata, bo tylko on ma świadomość zagrożeń ekologicznych i tylko on może znaleźć i zastosować środki zaradcze. Ten fakt skłania do uznania jego wyjątkowej pozycji w przyrodzie.

Czy współczesne mówienie o samoistnych prawach zwierząt niemal na równi z prawami człowieka wynika właśnie z powyższego fundamentu biocentrycznego?

Tak. Bo jeżeli wszystkie gatunki są równe, to obok praw człowieka muszą istnieć prawa zwierząt. Jeżeli natomiast uznamy wyjątkowość człowieka, wówczas powiemy raczej o statusie prawnym zwierząt lub o moralnych i prawnych zobowiązaniach człowieka względem zwierząt. Ostatecznie to człowiek wszystkie te prawa formułuje, ustanawia i egzekwuje. Gdybyśmy rzeczywiście chcieli poważnie mówić o prawach zwierząt, to trzeba by ustanowić ludzkiego rzecznika tych praw, który by je egzekwował (małpa nie będzie przecież dochodzić swoich praw...).

Czy pomimo różnic istnieje możliwość współpracy między przedstawicielami różnych nurtów myśli ekologicznej?

Jan Paweł II mówił, że ziemia należy do wszystkich ludzi, więc wszyscy też powinni o nią zadbać. Istnieje zatem nawet konieczność współpracy w dziele ochrony środowiska. I to właśnie ekologia jest świetnym polem do współpracy wszystkich, bo chociaż będziemy się różnili ideologicznie i politycznie, to jednak wszystkim zależy na tym, aby to środowisko ocalić. Motywacje tego zaangażowania mogą być różne, ale współpraca jest niezbędna. Dla dobra wspólnej przyszłości warto się porozumieć!

Zastanawiające było dokonane w Ojca książce spostrzeżenie, że chociaż zdajemy sobie sprawę z zagrożeń ekologicznych, to równocześnie nasze zaangażowanie w ochronę środowiska pozostaje znikome. Z czego to wynika?

Przyzwyczailiśmy się do określonego stylu życia, który uwarunkowany jest naszymi potrzebami i kulturą. Jest nam z tym wygodnie i swojsko. Zachowania proekologiczne wymagałyby zmiany tych upodobań. Oszczędzanie wody i energii niesie ze sobą pewne ograniczenia. Segregowanie śmieci, właściwe traktowanie zużytych baterii i przeterminowanych leków wymaga uwagi. Rezygnacja z palenia toksycznych odpadów może się wiązać z dodatkowymi wydatkami za opał lub wywózkę śmieci. Zmiana stylu życia jest sprawą trudną, wiąże się z wychowaniem i edukacją. Najważniejsze wychowanie ma miejsce w rodzinie, ale ważny jest również przekaz w szkole i na katechezie. Ogromne znaczenie mają wzorce propagowane w mediach, zachowania ludzi cieszących się autorytetem. Zmianę stylu życia można osiągnąć, budując społeczną świadomość o konieczności ochrony środowiska i wskazując sposoby jej realizacji. W internecie można łatwo znaleźć tzw. ekologiczne rachunki sumienia, które podpowiadają szereg zachowań proekologicznych [1].

Większa i bardziej powszechna świadomość zagrożeń ekologicznych doprowadzi – miejmy nadzieję – po jakimś czasie do większego zaangażowania ekologicznego władzy politycznej i ustanowienia mechanizmów ekonomicznych (np. poprzez system nagród i kar) sprzyjających ochronie środowiska przyrodniczego.

__________
Przypisy:

[1] Np. ekologiczny rachunek sumienia abpa Henryka Muszyńskiego 
– zob. http://www.prezbiter.kielce.opoka.org.pl/eko_rach.htm (przyp. red.).
 
poprzednia  1 2 3 4 5 6
 



Pełna wersja katolik.pl