logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Kryzys ekologiczny – droga do apokalipsy?
Kwartalnik Homo Dei


Czy negatywne skutki dla środowiska nie są wpisane w rozwój cywilizacji? Kiedy jadę samochodem, z rury wydechowej do atmosfery przedostają się substancje, które ją zanieczyszczają. Każde użycie dezodorantu powoduje niszczenie ozonu. Czy jako chrześcijanin powinienem zrezygnować z samochodu i dezodorantu w imię ekologicznej solidarności z innymi? Przecież nawet krzesła nie moglibyśmy zrobić, bo wcześniej trzeba ściąć jakieś drzewo. Tą drogą dojdziemy do absurdu...

Dotykamy tu sedna problemu. Gdybyśmy chcieli radykalnie uzdrowić środowisko naturalne, trzeba by schłodzić gospodarkę, czyli w konsekwencji obniżyć materialny poziom życia milionów, a nawet miliardów ludzi. Czy to jest dzisiaj możliwe? Kilkadziesiąt lat temu samochody mieli jedynie zamożniejsi obywatele Europy i USA, obecnie samochód chcą mieć setki milionów Chińczyków, Hindusów, Afrykanów. Wszyscy chcą mieć wygodne mieszkania z łazienką i pralką, co powoduje duże zużycie wody i energii elektrycznej. Czy wolno odmówić komuś prawa do takiego standardu życia? Mam wątpliwości, czy potrafimy się zatrzymać.

Z jednej strony cieszymy się rosnącym komfortem naszego życia, z drugiej natomiast jesteśmy świadkami rosnącego zagrożenia dla naturalnego środowiska, a nawet samego istnienia człowieka. Rodzi się pytanie, jak długo będzie jeszcze funkcjonował wypracowany na Zachodzie model cywilizacji. Być może w rozwój cywilizacji jest wpisana jej dekadencja. Historia uczy, że każda cywilizacja miała swój początek, apogeum rozwoju i upadek. Na jej gruzach powstawała nowa. Strach pomyśleć, że naszą cywilizację też czeka apokalipsa, a ci, którzy ją przetrwają, zaczną budować jakiś nowy świat, którego kształtu dziś nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Na czym jeszcze polega problem? Coraz częściej zachęca się nas do ograniczania zużycia energii przez np. wyłączanie żarówek, ograniczanie środków chemicznych itp. Kiedy jednak pomyślę o tysiącach lotów samolotów w związku z wieloletnimi wojnami w Iraku, Afganistanie, obecnie w Libii, wojnami, które zresztą przynoszą skutki odwrotne od zamierzonych, kiedy uświadomię sobie ilość wyprodukowanej i zużytej tam broni, to wtedy mam wątpliwość, czy wyłączona przeze mnie żarówka ma rzeczywiście wpływ na globalny bilans energetyczny. Problem jest bardzo złożony.

Również polityczny? Papieże wielokrotnie zwracali uwagę na potrzebę światowego ośrodka władzy do podejmowania problemów globalnych, a kryzys ekologiczny do nich przecież należy. Czy nie możemy sobie wyobrazić takiego prawodawstwa, które odpowiednimi mechanizmami ekonomicznymi wymusi działania proekologiczne? Tymczasem niejednokrotnie dzieje się wręcz przeciwnie. Przecież nawet inwestycje w produkcję energii odnawialnej napotykają na bariery...

Tak, potrzebne są działania i stanowienie prawa o charakterze globalnym. I są podejmowane liczne inicjatywy, które jednak napotykają na trudności ekonomiczne i polityczne. Ochrona środowiska dużo kosztuje, a chętnych do płacenia brak. Próby wprowadzenia mechanizmu ekonomicznego wymuszającego działania proekologiczne spotykają się z protestami. Często uzasadnionymi. Kraje bogate lepiej dbają o środowisko, dysponują mniej uciążliwymi technologiami pozyskiwania energii, ale we wcześniejszej fazie rozwoju to przede wszystkim one przyczyniły się do skażenia środowiska. Kraje ubogie często pozyskują energię w oparciu o spalanie węgla, przekraczają limity emisji dwutlenku węgla, co ma negatywny wpływ na klimat. Dodatkowo w tych krajach został zlokalizowany uciążliwy przemysł produkujący przecież również dla krajów rozwiniętych. Czy ich słabą gospodarkę należy dodatkowo obciążać karami umownymi na rzecz ochrony środowiska?

Czyżbyśmy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia? Wobec tego czemu służy myśl ekologiczna?

Chodzi o budzenie powszechnej wrażliwości na problemy wynikające z kryzysu ekologicznego, a także o stworzenie aksjologicznych, psychologicznych i społecznych podstaw dla ewentualnego stanowienia prawa proekologicznego. Chodzi również o zmobilizowanie możliwie wielu jednostek i społeczeństw do podjęcia refleksji i odpowiednich działań, tak aby swoją lekkomyślnością człowiek nie spowodował katastrofy ekologicznej. W drugiej połowie XX wieku wydawało się, że zbliża się apokalipsa w wyniku wojny atomowej. Tymczasem poza bombami zrzuconymi na Hiroszimę i Nagasaki nie było – na szczęście – innych prób ataku jądrowego. Udało się ochronić człowieka przed apokalipsą atomową, ponieważ ludzie uświadomili sobie katastrofalne dla całego świata skutki ewentualnego użycia broni jądrowej. Refleksja uświadamiająca skutki skażenia ekologicznego służy dokładnie temu samemu celowi.
 
 



Pełna wersja katolik.pl