logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Gabriele Kuby
Harry Potter – dobry czy zły?
Wydawnictwo Polwen


Harry Potter – dobry czy zły?
Gabriele Kuby
Wydawnictwo Polwen
144 strony
format 125x195 mm
oprawa miękka
cena 14,90 zł
 
Kup tą książkę

 
Pozorna walka dobra i zła
 
a) Harry Potter tylko pozornie walczy ze złem
 
Powszechne jest mniemanie, że Harry Potter jest historią o walce dobra ze złem, gdzie Harry jest dobry, a Voldemort zły.
Jeśli rzeczywiście walka dobra i zła ma miejsce, dobro musi chcieć dobra. Nie może być owładnięte złem, a tym bardziej opętane. Nie można używać złych środków do walki ze złem, bo wtedy dobro staje się złem i w efekcie zło zwycięża. Dobro musi chcieć zwyciężyć zło i może wygrać, używając wyłącznie dobrych środków. Fakt, że krwawe konfrontacje Harry’ego z Voldemortem są punktem kulminacyjnym każdego tomu, uważany jest przez większość komentatorów za wystarczający dowód na twierdzenie, iż Harry Potter jest „nowoczesnym mitem”, „eposem” o walce między dobrem a złem. Z tym że żadne z wymienionych wyżej kryteriów nie jest wypełnione...
 
Harry nie jest dobry. Jego głównymi motywami pójścia do Hogwartu są chęć zemsty na kuzynie Dudleyu i pragnienie uczenia się czarów i magii, ponieważ jest czarodziejem. Harry jest zależny od Voldemorta. Dla każdego jest to widoczne ze względu na posiadaną przez niego bliznę po zaklęciu, która łączy Harry’ego bezpośrednio z Voldemortem. Boli go ona, gdy Voldemort jest w pobliżu. Jego czarodziejska różdżka jest „bratem” różdżki Voldemorta, ponieważ w obu znajduje się pióro z ogona feniksa.
 
Siły magiczne złego Voldemorta i dobrego Harry’ego mają więc to samo źródło. Harry czuje się w niewytłumaczalny sposób spokrewniony z Tomem Riddle’em, który później okazuje się być Voldemortem. „Harry [...] choć był pewny, że nigdy przedtem nie słyszał nazwiska T.M. Riddle, miał niejasne poczucie, że ono coś dla niego znaczy, jakby ten Riddle był jego przyjacielem, kiedy Harry był bardzo mały i prawie go nie pamiętał” (II, 246). W czasie rytuału krwi w tomie czwartym czarodziejskie różdżki Harry’ego i Voldemorta łączą się przez „ciemnozłoty promień światła” (IV, 688) i tworzy się „złota sieć o kształcie kopuły”, „klatka ze złotych promieni”. W tomie piątym Harry zostaje opętany przez Voldemorta. Czuje, myśli i robi to, co czuje, myśli i robi Voldemort. Dochodzi do fizycznego zjednoczenia z Voldemortem.
 
Harry walczy środkami zła – zaklęciami, przeciwzaklęciami i czarami. Jego zwycięstwo nad Voldemortem w tomie pierwszym jest możliwe dlatego, że dotyka on ręką twarzy Quirrella opętanego przez Voldemorta. „Harry zrozumiał:
Quirrell nie mógł znieść dotyku jego skóry, bo sprawiało mu to straszliwy ból. I natychmiast dostrzegł w tym swoją jedyną szansę” (I, 304). Musiał przysporzyć mu cierpień, by Voldemort nie mógł wypowiedzieć zaklęcia.
 
Harry nie zwalcza zła dlatego, że jest złe. Harry boi się przede wszystkim tego, że zostanie wyrzucony ze szkoły. Ten strach stanowi motyw walki z Voldemortem. Pragnienie pozostania w szkole magii i czarodziejstwa było najsilniejszym motywem działań każdego z trójki przyjaciół. Kiedy w tomie czwartym Voldemort wypił krew Harry’ego, Harry oddał mu pokłon. Oczywiście – został do tego zmuszony. Ale zrobił to, co oznacza, że uznał władzę Voldemorta.
 

b) Nie ma żadnego dobrego bohatera walczącego ze złem
 
Za uosobienie dobra uważa się Dumbledore’a, dyrektora Hogwartu. W książce jest on tak opisany: „Był to wysoki, chudy mężczyzna, bardzo stary [...]. Miał na sobie sięgający ziemi purpurowy płaszcz i długie buty na wysokim obcasie. Zza połówek okularów błyskały jasne, niebieskie oczy, a bardzo długi i zakrzywiony nos sprawiał wrażenie, jakby był złamany w przynajmniej dwu miejscach” (I, 13). Czy reżyser teatralny ubrałby starego mędrca w buty na wysokim obcasie, dałby mu nos, który wygląda, jakby został dwukrotnie złamany i na dodatek wyposażył w kołatkę do biura w kształcie sępa?
 
Recenzenci dowodzą mądrości Dumbledore’a w niewielu zdaniach, które brzmią mądrze. Przede wszystkim cytuje się te słowa: „Ostatecznie dla należycie zorganizowanego umysłu śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody. A ten Kamień... cóż, to wcale nie była taka wspaniała rzecz. Sam pomyśl: tyle pieniędzy i lat życie, ile zechcesz! Dwie rzeczy, których ludzkie istoty pragną najbardziej... Tylko że ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze” (I, 306). W ten sposób okazuje się, że tytuł pierwszego tomu wprowadza w błąd, ponieważ „Kamień Filozoficzny” jest niczym innym jak tylko fetyszem. Symbolizuje to, co współczesny człowiek rozumie pod pojęciem szczęścia: „pieniądze i życie – tego najbardziej pragniesz”.
 
Recenzenci nie starają się rozpatrywać postaci Dumbledore’a w odniesieniu do wartości moralnych. Dumbledore wie, że jest słabszy od Voldemorta: „on nie zginął. Nadal gdzieś jest. Może szuka innego ciała, żeby w nie wstąpić... Nie jest do końca żywy, więc nie można go zabić” (I, 30 ); „jego znajomość magii przewyższa umiejętności praktycznie każdego z żyjących czarodziejów. Wiedziałem, że nawet moje najbardziej skomplikowane i potężne zaklęcia obronne mogą się okazać nieskuteczne, gdy on odzyska pełną moc” (V, 912). Widzi więc przewagę zła.
 
Jego mowa na rozpoczęcie roku szkolnego brzmiała tak:
„Witajcie w nowym roku szkolnym w Hogwarcie! Zanim rozpoczniemy nasz bankiet, chciałbym wam powiedzieć kilka słów. A oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękuję wam!” (I, 131). Na zakończenie roku szkolnego także wygłosił mowę: „muszę was trochę pomęczyć ględzeniem staruszka, zanim wszyscy zatopimy zęby w tych wybornych potrawach” (I, 314). Czy takie mowy przystoją mędrcowi? A wychowawcy młodzieży? Reguły, które Dumbledore ogłasza, są łamane przez nauczycieli i niego samego. Jest samowolny – ale jak mogłoby być inaczej w szkole magii i czarodziejstwa!
 
Oto dwa przykłady:
Dyrektor zakazuje surowo uczniom wchodzenia do Zakazanego Lasu, ponieważ jest tam niezwykle niebezpiecznie. Uczniowie są tam jednak wysyłani za karę. To tak, jakby ojciec zakazywał jedenastoletniemu synowi picia whisky, a potem jako karę kazał mu ją pić. Szkoła organizuje Turniej Trójmagiczny (w tomie czwartym), mimo że wiąże się z nim bardzo wysokie ryzyko śmierci – wiele ludzi straciło w nim życie. Jeden z uczniów mówi lekceważąco: „bez odrobiny ryzyka nie ma prawdziwej zabawy” (IV, 204). Czy nie jest to postawa, która beztrosko popycha młodych do praktyk związanych z najwyższym zagrożeniem, praktyk okultystycznych? Dumbledore troskliwie ogranicza wiek uczestników – w turnieju mogą brać udział jedynie ci, którzy ukończyli siedemnaście lat. Dopuszcza się jednak oszustwa, zmuszając Harry’ego, który nie ma jeszcze wymaganych lat, do udziału w turnieju.
 
Dumbledore raz ratuje Harry’ego z niebezpiecznych sytuacji, kiedy indziej zaś wydaje go na działanie Voldemorta. W piątym tomie okazuje się jawnym cynikiem. Dla szczęścia Harry’ego w teraźniejszości gotów jest zabić bezimiennych ludzi w przyszłości (V, 915). Dumbledore nie jest dobrą siłą w złej grze. Takiej siły w tej grze w ogóle nie ma.
 
 
c) Rozgraniczenie czarnej magii wprowadza w błąd
 
Różnicowanie magii czarnej i białej, co ma w Harrym Potterze często miejsce, wywołuje wrażenie u czytelnika, że biała magia jest dobra i dozwolona. Powszechnie uważa się, że biała magia to użycie magicznych środków w dobrym celu, podczas gdy czarna magia używana jest w złym celu. Uzdrowiciele byliby więc dobrzy, a afrykańscy czarownicy voodoo źli. To, że magia każdego rodzaju szkodzi człowiekowi, zostanie szerzej omówione w dalszej części tej książki. Rozróżnienie białej i czarnej magii jest tylko werbalnym złudzeniem, które przyczynia się do tego, że czarna magia jest w Harrym Potterze ciągle praktykowana i akceptowana.
 
W Hogwarcie nieprzerwanie czaruje się na szkodę innych. Dokładnie tego uczą się dzieci na zajęciach. Przy tym ciągle zwraca się im uwagę, że zaawansowani uczniowie lub absolwenci Hogwartu uprawiają czarną magię. Młodsi uczniowie oczywiście pragną uczyć się tych zaawansowanych metod. Harry tęskni za kimś, kto miałby doświadczenie z użyciem czarnej magii. „Naprawdę pragnął kogoś (choć z trudem się do tego przyznawał nawet przed samym sobą), kto by był jak... jak ojciec: dorosły czarodziej, którego mógłby zapytać o radę [...], ktoś, kto by się nim zaopiekował, ktoś mający doświadczenie w walce z czarną magią...” (IV, 29).
 
O Slytherinie, jednym z czterech domów, mówi się, że wyszło z niego „najwięcej czarnoksiężników i wiedźm w dziejach Hogwartu” (II, 84). To znaczy, że i z innych domów pochodzili czarodzieje i czarne czarownice. W Hogwarcie nauczany jest przedmiot „obrona przed czarną magią”. Nauczyciel Szalonooki Moody mówi: „A ja jestem tu po to, żeby wam przekazać choć odrobinę wiedzy o tym, co jeden czarodziej może zrobić drugiemu. [...] Nie mam wam pokazywać, jak wyglądają nielegalne zaklęcia czarnoksięskie, te poznacie dopiero w szóstej klasie. Uważają [Ministerstwo Magii – przyp. red.], że jesteście jeszcze na to za młodzi. Na szczęście profesor Dumbledore ma lepszą opinię o stanie waszych nerwów, uważa, że wytrzymacie, a według mnie, im wcześniej poznacie, z czym przyjdzie wam walczyć, tym lepiej” (IV, 226-22 ).
 
Dobry Dumbledore jest więc za tym, aby uczniowie uczyli się „zakazanych czarnych zaklęć” i to wcześniej, niż to było w planie nauczania... Szalonooki Moody demonstruje swoje zaklęcia na czarnych pająkach:
„– Imperio! [...]
– Mam nad nim całkowitą kontrolę. [...] Mogę sprawić, że wyskoczy przez okno, utopi się, wpadnie któremuś z was do gardła... [...]
– Crucio!
Pająk natychmiast skrzyżował nóżki [...] na brzuchu, przetoczył się na grzbiet i zaczął dygotać, miotając się z boku na bok. Nie wydawał [...] żadnych odgłosów, ale Harry był pewny, że gdyby miał głos, to piszczałby z bólu.
Moody wciąż celował w niego różdżką, i po chwili pająk zaczął dygotać i miotać się jeszcze gwałtowniej...” (IV, 228-229).
Neville Longbottom uczepił się rękami blatu stołu, tak że kostki stały się białe, a jego szeroko otwarte oczy wypełniało przerażenie. Jak reagują czytelnicy?...
„– Ból – rzekł cicho Moody – Nie musicie używać imadeł lub noży, by zadać komuś ból, jeśli potraficie rzucić zaklęcie Cruciatus” (IV, 230).
Natomiast jeśli chodzi o zaklęcie uśmiercające, nauczyciel wyjaśnia: „skoro nie ma na nie przeciwzaklęcia, to po co wam pokazałem, jak ono działa? Ponieważ musicie wiedzieć. Musicie być przygotowani na najgorsze [podkr. aut.])” (IV, 232). Zdaje się, że jest to motto autorki. Bardzo odpowiednie w książce dla dzieci...
 

 



Pełna wersja katolik.pl