logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Pierre Descouvemont
Czy można wierzyć w Opatrzność?
Wydawnictwo Esprit


Doświadczenie zwątpienia i próby było nieustannie obecne w życiu chrześcijańskim, jednak Pan zawsze "z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz 8, 28). Z tej perspektywy tajemnica Bożej Opatrzności staje się Dobrą Nowiną, nawet kiedy przychodzi nam doświadczać osobistego bądź społecznego cierpienia i niesprawiedliwości. Opatrzność staje się źródłem radości, ponieważ nasz Stwórca stale nad nami czuwa. Troszczy się o nas i dostrzega wszystko, co jest nam niezbędne do życia i wzrastania, i szczodrze nas tym obdarowuje.

 

Wydawca: Esprit
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-61989-50-9
Format: 130x200
Stron: 160
Rodzaj okładki: Miękka

 
 
Kup tą książkę
 

 
Żydzi nie wierzą w odkupieńczą wartość cierpienia


Jest zrozumiałe, że nie wierząc w wartość ofiary Jezusa poniesionej na krzyżu, Żydzi nie wierzą również w możliwość ofiarowania Bogu czegokolwiek pośród przeżywanych cierpień. Nie odczytują też w taki sam sposób jak chrześcijanie wersetu z Księgi Izajasza mówiącego o tajemniczej wartości odkupieńczej prześladowań znoszonych przez cierpiącego Sługę: "A w jego ranach jest nasze uzdrowienie" (Iz 53, 5).

André Seve zapytał kiedyś Eliasza Wiesela: "Czy pana zdaniem cierpienie ma jakąś wartość?

- Wszystko zależy od tego, co z nim zrobimy. Jeśli pańskie cierpienie prowadzi pana do tego, żeby zrobić wszystko, by inni nie cierpieli, ma wówczas wartość, ale tylko taką" [15].

Bóg nie jest jak Jowisz spragniony krwi

Ktoś mógłby pomyśleć, że religia chrześcijańska była nową postacią religii pogańskich, w których, aby przypodobać się bóstwu, składano mu krwawe ofiary. Grecy na przykład nie wahali się złożyć w ofierze Ifigenii, aby bogowie zechcieli wysłać ich flocie pomyślny wiatr. Aztekowie złożyli w ofierze swoim bogom aż pięć tysięcy niewolników, aby zapewnić sobie błogosławieństwo niebios.

Nie trzeba chyba powtarzać nikomu, że chrześcijanie nigdy nie mylili swojego Boga z bogami pogańskich mitologii. Biblia nigdy nie mówi o Bogu jako o tyranie, który domagałby się przelewu krwi dla wyrównania zniewag, jakie stały się Jego udziałem. Kiedy Bóg objawił się Abrahamowi, dał mu raz na zawsze do zrozumienia, że nie musi naśladować zwyczajów ludu kananeńskiego, który przekonany, że dobrze czyni, składał w ofierze małe dzieci swoim baalom. Później jednakże lud hebrajski często ulegał pokusie powrotu do pogańskich zwyczajów. Pod wpływem swoich bardzo licznych żon obcej narodowości Salomon pod koniec panowania zaczął czcić obce bóstwa, a także pozwolił zabijać dzieci w dolinie Gehenny (por. 1 Krl 11, 4-8).

Jak więc zrozumieć, dlaczego wszyscy autorzy Nowego Testamentu kładą tak duży nacisk na przedstawienie śmierci i męki Chrystusa jako ofiary złożonej Bogu przez Jego umiłowanego Syna? Dlaczego Pan pragnie, abyśmy uczestniczyli w zbawieniu świata, poprzez ofiarowanie naszych cierpień? Jak zrozumieć ową tajemniczą konieczność krzyża w planie Bożym? Konieczność tę jasno wypowiedział sam Chrystus w swojej pierwszej katechezie paschalnej. Wieczorem w dniu święta Paschy, na drodze do Emaus, Jezus wyjaśnia dwóm uczniom: "Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?" (Łk 24, 26).

Bóg kocha nas miłością oblubieńczą

Aby choć trochę zrozumieć istotę tej tajemnicy, musimy przypomnieć sobie najpierw, co mówi Biblia o głębi miłości Bożej do nas. Otóż jest to miłość oblubieńcza, miłość, która czeka na wzajemność z naszej strony.

Kochając nas w sposób całkowicie bezinteresowny, Ojciec pragnie podobnej miłości z naszej strony. Mimo że nie jest ona Mu do niczego potrzebna, prosi nas, wręcz żebrze o nią, o tę niedoskonałą miłość grzeszników.

Jeśli Bóg kochałby nas w sposób paternalistyczny, niczego by od nas nie oczekiwał. Nie byłby w żaden sposób poruszony naszymi gestami miłości czy niewdzięcznością. Ale tak nie jest. Wszystko, co robimy, w najwyższym stopniu Go interesuje. W każdej chwili możemy Go zasmucić lub zrobić Mu prawdziwą przyjemność!

Bóg, zauważa święty Tomasz z Akwinu, mógłby wybaczyć nam nasze winy w zupełnie inny sposób [16]. Czyż nie jest On niewysychającym źródłem miłosierdzia? Ale gdyby wybrał inny plan zbawienia, nie mógłby wówczas objawić nam pełni czułości swojego serca. Jego miłość do nas nie byłaby prawdziwą miłością, miłością oblubieńczą, ze wzajemnością, w której osoba kochana może odpowiedzieć temu, który ją kocha, "miłością na miłość".

Taka jest właśnie miłość Ojca do nas. Nie jest to miłość zaborcza, która tak bardzo osacza tych, do których jest skierowana, że nie mogą oni nic dać w zamian. "Moja matka nie kochała mnie naprawdę - zwierzał się młody chłopak - nigdy mnie o nic nie poprosiła! Nigdy nie mogłem niczego dla niej zrobić, nigdy nie przyjęła ode mnie najdrobniejszego prezentu!".

Chcąc by Chrystus złożył siebie w ofierze na odkupienie naszych grzechów, Ojciec pokazuje nam wyraźnie, że nie jesteśmy wiecznymi safandułami, nie jesteśmy niezdolni do ofiarowania Mu czegokolwiek samodzielnie. Bóg zgadza się, by Chrystus ofiarował Mu w naszym imieniu akt posłuszeństwa, który naprawia raz na zawsze wszystkie nasze bunty. Bowiem, ale czyż trzeba to powtarzać, nie samo cierpienie Syna podoba się Ojcu (!), ale pełne pokoju posłuszeństwo, z którym Syn przyjmuje wolę Ojca.

Pragnąc również naszego uczestnictwa w zbawieniu świata, Bóg pokazuje, jak ważne są dla Niego nasze akty miłości, choćby te najskromniejsze. Wszyscy święci przeżywali zachwyt z powodu możliwości kochania Boga całym swoim sercem i przyczyniania się, by był kochany, poprzez udział w zbawieniu dusz. Szaleństwa, które podejmowali w życiu, dają się wyjaśnić tylko poprzez nadzieję na rozradowanie Bożego serca i zbawienie wielu dusz.

Niekiedy stają przed Panem z "pustymi" dłońmi, jak Teresa, mając pewność, że tylko Bóg może ich zbawić i oczyścić. Kiedy indziej pojawiają się przed Bogiem, również jak Tereska, z dłońmi pełnymi kwiatów miłości i ofiar, aby przyczynić się do zbawienia grzeszników.

Bóg przyjmuje ofiarę męczenników

Można więc wyobrazić sobie radość, z jaką męczennicy oddawali życie, zamiast wypierać się swojego Zbawiciela. 5 lutego 1597 roku, wybierając ukrzyżowanie zamiast wyparcia się wiary, męczennicy z Nagasaki pokazali, że wierzą całym sercem nie tylko w obecność Chrystusa w ich życiu, ale także w Jego miłość do nich. Umierali, mając pewność, że ich ofiara przyniesie kiedyś owoce.

W II wieku Tertulian w lapidarnej formule zawarł nadzieję, która zawsze towarzyszyła męczennikom w ich ofierze: Sanguis martyrum semen christianorum, "Krew męczenników posiewem chrześcijan".

____________
Przypisy:

  [15] "La Croix-l'Événement", 20-21grudnia 1981.
  [16] Por. Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, dz.cyt., III, q. 1, a. 2.




 
 



Pełna wersja katolik.pl