logo
Czwartek, 09 maja 2024 r.
imieniny:
Grzegorza, Karoliny, Karola, Pachomiusza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Anna Borkowska
Zjednoczeni w miłości
Miłujcie się!


Wyzbycie się lęku przed dzieckiem – uszanowanie podwójnej funkcji aktu małżeńskiego: jedności i rodzicielstwa

Psychologia i psychiatria wyraźnie podkreślają, że lęk jest tym, co uniemożliwia przeżywanie pełnej satysfakcji we współżyciu. Nie jest możliwe pełne oddanie się małżonkowi, jeśli głowę zaprzątają myśli typu „teraz dziecka mieć nie możemy”. Jak to się skończy? Pełne napięcia oczekiwanie na miesiączkę... Horror... Jeśli małżonkowie pragną przeżyć głębię aktu seksualnego, nie mogą bać się naturalnych „konsekwencji” współżycia (czytaj: dziecka). Prawdą jest, że doskonała miłość usuwa lęk (por. 1 J 4, 18). Dlaczego mamy się bać? Przecież się kochamy i do tego czuwa nad nami Pan Bóg. Jeśli pojawi się dzieciątko, na pewno zostanie przez nas przyjęte, nawet kiedy nie będzie planowane. Taka postawa rodzi pokój wewnętrzny. Ale niestety czasem żona odczuwa strach na myśl o tym, jak mąż zareaguje, gdy się dowie o poczęciu: „Gdyby on to zaakceptował, nie bałabym się, ale niestety...”. Tak się czasami zdarza. Sama spotkałam takie małżeństwo. Postawa męża mogłaby tutaj wiele zmienić. To bardzo przykra sytuacja, kiedy ten, który ma dawać poczucie bezpieczeństwa, nie spełnia swojego powołania, a wręcz przeciwnie – staje się źródłem obaw.

Oczywiście nie chodzi o to, żeby każdy akt seksualny prowadził do poczęcia dziecka (bywają przecież w życiu takie okoliczności, gdy małżonkowie powinni je odłożyć, a poza tym płodność kobiety jest cykliczna), lecz o to, by świadomie nie niszczyć funkcji prokreacyjnej i nie czynić rozdziału między jednością a rodzicielstwem. Można tu mówić o wewnętrznej zgodzie, o akceptacji dziecka: „Wprawdzie nie planujemy poczęcia, ale gdyby dzieciątko się pojawiło, na pewno je przyjmiemy”. W przeciwnym razie małżonkowie zachowują się jak ludzie, którzy chcą coś wykraść Bogu; jak eksperymentujący z ogniem, którzy fascynują się jego płomieniem i pragną się doń zbliżyć, ale jednocześnie odczuwają lęk przed poparzeniem.

Nieustanne budowanie więzi w codzienności 

Aby małżonkowie mogli przeżywać pełnię współżycia, muszą troszczyć się o swoje relacje każdego dnia. Chodzi tutaj o rozwiązywanie konfliktów, rozmowę, o wzajemną troskę i dawanie sobie widzialnych znaków miłości. Wielkim fałszem jest podejmowanie współżycia wówczas, gdy małżonkowie są negatywnie nastawieni wobec siebie, gdy nie pielęgnują miłości poprzez czułość, delikatność, wzajemne zainteresowanie, pomoc i troskę.

Znajomość własnych potrzeb i pragnień

Niezbędne jest prowadzenie przez małżonków ciągłego dialogu oraz wsłuchiwanie się w przeżycia drugiej osoby, w jej obawy i radości. Chodzi tu o słuchanie z nastawieniem: „Jesteś dla mnie ważna (ważny), chcę wiedzieć, co czujesz”.
 
Podsumowując, można stwierdzić, że przeżywanie pięknej małżeńskiej miłości wymaga podjęcia trudu pracy nad sobą, nieustannego budowania wzajemnych relacji, integracji wszystkich wymiarów człowieczeństwa, porzucenia wszelkich wypaczonych wizji seksualności oraz wyzbycia się egoizmu i lęku. Pan Bóg chciał bowiem, aby współżycie wyrażało rzeczywistą jedność dwojga oraz ich otwartość na dar życia. Nie bójmy się podążać tą drogą. Owocem wierności Bogu jest zawsze głębokie poczucie szczęścia i świadomość, że z Nim budujemy wspólnotę, której nikt i nic zniszczyć nie może.

Anna Borkowska

 
poprzednia  1 2 3
 



Pełna wersja katolik.pl