logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Waldemar Rakocy CM
Rozmowy z Pawłem z Tarsu
Edycja Świętego Pawła


Wydawca: Edycja św. Pawła
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7424-861-7
Format: 165x235
Stron: 504
Rodzaj okładki: twarda
 
Kup tą książkę

 


Miłość w stopniu heroicznym


Jeżeli zatem relacja Boga z człowiekiem opiera się na miłości, to opieranie jej na lęku czy nawet strachu jest wypaczeniem Jego obrazu jako najlepszego Ojca…

Zaiste. Lęk nie prowadzi do poznania Boga i ponadto wypacza Jego obraz. Lęk czyni z Niego okrutnego sędziego i tyrana, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Ten zafałszowany obraz Boga jest podstępnym dziełem szatana, który chce, aby był tak postrzegany. Boga nie należy się bać, lecz kochać, czyli odpowiedzieć miłością na Jego ojcowską miłość. Nie nawiążemy bowiem zażyłej relacji z Bogiem, jeżeli Go się boimy, gdyż lęk stwarza dystans i zniechęca do zbliżenia się. Do tego dąży stale szatan: abyśmy się lękali Boga i w ten sposób nie dążyli do zawiązania z Nim serdecznych więzi. Zobacz, bracie, że podobnie w relacjach międzyludzkich tam, gdzie jest lęk, tworzy się dystans, a gdzie narodziła się miłość, zanikł lęk. Relację z naszym niebieskim Ojcem ma cechować miłość i szacunek - nie strach!

Pawle, autorzy komentujący tekst Księgi Rodzaju, iż Bóg stworzył człowieka na swe podobieństwo (1, 26), podkreślają m. in., że udzielił mu rozumu i wolnej woli. Czy to, co powiedziałeś, nie stanowi też klucza do zrozumienia tego tekstu?

Stanowi... Bóg stwarzając człowieka kierował się miłością. Udzielił mu wprawdzie daru rozumu i wolnej woli, ale stworzył go na swe podobieństwo jeszcze bardziej przez to, że podzielił się z nim zdolnością bezgranicznego miłowania. Człowiek jak Bóg potrafi miłować w stopniu heroicznym - tak jak On jest zdolny złożyć własne życie w ofierze za innych. Można tu dostrzegać różne podobieństwa, ale żadne z nich nie dorówna podobieństwu w miłości.

Doświadczyłem tego ze strony mego ziemskiego ojca. Pamiętam, że jako kilkuletnie dziecko brał mnie na kolana i zapewniał o swej miłości. Mówił: 'Chcę, abyś wiedział, że gdyby zaszła taka potrzeba, nie zawahałbym się ani przez chwilę oddać swego życia za ciebie'. To moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa. Wówczas nie rozumiałem tej miłości.

Masz zatem najlepszy przykład, jak obficie Boża miłość jest rozlana w sercach ludzi i jak głęboko jest w nich zakorzeniona. Człowiek na wzór Boga jest zdolny do heroicznej miłości, do oddania życia za drugą osobę. W tym upodabnia się najbardziej do Niego. Lecz Bóg nie tylko zaszczepił w człowieku miłość, ale wraz z nią również relację osobową: ojciec / matka - syn / córka, która jest odbiciem relacji w Bogu i dzięki której Ojciec obdarza miłością Syna, a Syn - Ojca.

W takim razie zasadą rządzącą tym światem, skoro Bóg jest jego Panem, jest bezsprzecznie miłość! Trudno to pojąć, kiedy widzimy dookoła tyle zła. Czy możesz powiedzieć, w jaki sposób, pośród całego tego zła, tryumfuje miłość?

Zgodnie ze swą naturą. Skoro jest Miłością, to nie czyni niczego, co mogłoby jej zaprzeczyć. Gdyby Bóg w walce ze złem uciekł się do przemocy, to przyjąłby postawę Złego i nie byłby więcej tym, kim jest. Tylko miłość, która w każdym calu jest miłością, odnosi tryumf nad złem. Im doskonalsza miłość, tym skuteczniejsza w tej walce.

Narzuca się jednak wrażenie, że to zło jest silniejsze od dobra…

Lecz jest to tylko wrażenie. A dzieje się tak dlatego, że dobro jest delikatne w działaniu. Kierując się delikatnością, czeka cierpliwie na naprawę zła. Nie rzuca się tak w oczy, jak krzykliwe zło. Ten czas cierpliwego znoszenia zła i czekania na jego naprawę, ludzie mogą odbierać jako słabość dobra a tryumf nad nim zła. Dobro zaś pozostając sobą, cierpliwie i skutecznie przemienia zło. Wśród ludzi możesz spotkać podobne przypadki czułej dobroci, niedocenianej czy lekceważonej przez innych, jak wtedy, kiedy ktoś stale odpowiada dobrocią na doznawane krzywdy. I choć wielu uznaje to za słabość i przegraną dobra - jest dokładnie odwrotnie: zło nie przemaga dobra, a dobro przemienia powoli zło. Tak względem nas postępuje Bóg. Na nasze zło odpowiada miłością i odzyskuje ze zła dobro.

Czy również względem szatana Bóg kieruje się miłością?

Może cię to zaskoczy, ale Bóg kocha nawet szatana, kocha go w jego istnieniu. Nienawiść i każde negatywne "uczucie", inne od miłości, są obce Bogu, gdyż jest On doskonałą miłością. Jego miłość względem szatana przejawia się w tym, że udziela mu życia. Poza Bogiem nic nie ma racji istnienia samo w sobie. Szatan istnieje dzięki temu, że Bóg podtrzymuje go w istnieniu, a to jest z Jego strony obdarzaniem go miłością. Bóg mógłby, przykładowo, jednym tchnieniem swych ust unicestwić szatana, ojca wszelkiego zła, ale tego nie czyni.

Dlaczego?

Bo zaprzeczyłby sobie samemu! Unicestwienie szatana byłoby sprzeczne z doskonałą miłością Boga, ale również odbiłoby się niekorzystnie na Jego relacji z nami. Na miłości Boga pojawiłaby się skaza, czyn niszczycielski. Pomyśl przez chwilę, że gdyby twój ziemski ojciec zabił kogoś, aby cię bronić, czy nie nurtowałaby cię nieustannie myśl, że jest on zdolny do takiego czynu i że jest mordercą? Podobnie rzecz ma się z Bogiem. Unicestwienie szatana położyłoby się cieniem na Jego miłości do nas. Przez całą wieczność dręczyłaby nas niepewność, czy w którymś momencie nie postąpi podobnie z nami. Nie mielibyśmy całkowitej pewności co do Jego doskonałej miłości - bezgranicznego zaufania, jakie jest potrzebne do tego, aby miłość w pełni rozkwitła. Nasza relacja z Bogiem nie opierałaby się na ufnej miłości, lecz na miłości naznaczonej lękiem przed niepewnym jutrem. Bóg jawiłby się nam wówczas bardziej jako sędzia czy władca niż Ojciec.

Zasadę postępowania Boga przekazuje nam w Ewangelii Jezus: jeżeli ktoś cię uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi!

Czy Bóg może zatem postępować inaczej, niż sam nas uczy? Miłość - to odpłacanie dobrem za zło. Odpłacanie złem za zło, to wplątanie się w grę Złego - w nienawiść. Gdzie zaś jest Bóg, tam jest miłość. Na grzech człowieka odpowiedział przecież nie karą, lecz miłością. Nie potępił nas, lecz złożył za nas w ofierze siebie samego w swym Synu. Człowiek, gdy zazna niesprawiedliwości burzy się i chce rewanżu na miarę doznanego zła. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że wtedy sam sobie wyrządza krzywdę. Z chwilą gdy odpłaca złem za zło, przechodzi na stronę zła i staje się taki sam. Wtedy nie ma nic wspólnego z Bogiem. To niedostrzegane często przez ludzi sidło zastawia na nich szatan. Pokusa zaprowadzenia sprawiedliwości przemocą to jeden z jego sposobów odciągnięcia nas od Boga: na zło odpowiadamy złem i upodabniamy się do niego.

Nie można zatem przypisać Bogu odpowiedzialności za istniejące w świecie zło z tej racji, że nie unicestwia szatana…?

Bogu nie można przypisać nawet cienia zła czy złej woli. Jest to zupełnie obce doskonałej Miłości. Szkoda wynikająca z unicestwienia szatana byłaby znacznie większa. Jak ci już powiedziałem, położyłaby się cieniem na relacji Boga ze zbawionymi. Byłaby to szkoda trwająca wieczność.

Jakie jest zatem wyjście z tak zapętlonej sytuacji?

Pytasz o to, co Bóg czyni? Otóż, nie unicestwia szatana, lecz chroni nas przed nim. W ten sposób Jego miłość nie doznaje uszczerbku i w konsekwencji nasze więzi z Nim pozostają doskonałe. A Bóg chroni nas przed szatanem w ten sposób, że składa siebie samego w ofierze za nas. Zło, jakie szatan wprowadził na świat, Bóg naprawia własnym kosztem, składając siebie w ofierze. Posuwa się do aktu miłości, który obezwładnia szatana, ponieważ jest on niezdolny do miłości. Tu widać wyraźnie, że miłość odnosi tryumf nad złem.

Czy nie graniczy to z jakimś absurdem? Czyż Bóg nie stał się zakładnikiem swej doskonałej miłości?

Ludzie pojmują wolność jako możliwość wyboru między dobrem a złem. Gdy do wyboru mają tylko dobro, to narzuca się im wniosek, że jest to niepełna wolność. Popatrz tylko na reakcje dzieci, którym rodzice zabraniają czegoś w trosce o nie. Odbierają to jako ograniczenie wolności. Podczas gdy wolność jest pełna li tylko wtedy, kiedy jest wyłącznie wybieraniem dobra. Właśnie wtedy, kiedy wybieram tylko dobro, jestem najbardziej wolny w swym wyborze. Zło jest bowiem zaprzeczeniem wolności - zniewala. Bóg jest przecież bytem w najwyższym stopniu wolnym, a przy tym niezdolnym do czynienia zła. Święci w niebie nie rozważają możliwości wyboru między tym, co dobre a złe. Są całkowicie ukierunkowani na Boga i dobro, i dzięki temu są w pełni wolni. To grzech odbiera człowiekowi wolność i czyni go niewolnikiem swej słabości (Ga 3, 22; 5, 18; por. Rz 6, 6; 7, 14). Grzech jest nadużyciem wolności udzielonej przez Stwórcę człowiekowi. Nie martw się! Bóg nie jest zakładnikiem swej doskonałej miłości. To sposób myślenia ziemian, skażony grzechem. Doskonała miłość, czyli wybieranie tylko dobra, i to dobra w najdoskonalszej postaci, nigdy nie zniewala, lecz zapewnia pełnię wolności. Zasadą, jaką Bóg zaszczepił w świecie, jest miłość: sam nigdy od niej nie odstępuje, a ten, kto się nią kieruje, osiąga wolność i szczęście.

A co z wszechmocą Boga?

Jego wszechmoc jest w służbie miłości. To, że jest Ojcem wszechmogącym, to nie powód do lęku, gdyż miłość nie nadużywa swej potęgi. Bóg wykorzystuje ją wyłącznie do tego, aby chronić wszystkich, których ma w swej opiece. Czy ziemski ojciec wykorzystuje swą fizyczną przewagę nad dzieckiem? Dzięki wszechmocy Boga możemy się czuć bezpieczni. Nic nam nie grozi - to miłość wszechmogąca! Bóg jest Miłością i nade wszystko nią, a władcą i sędzią w takim stopniu, w jakim nie sprzeciwia się to Jego miłości.


 



Pełna wersja katolik.pl