logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Bill Dodds
Przewodnik po niebie, piekle i czyśćcu
Wydawnictwo WAM


Tytuł oryginału
Your One-Stop Guide to Heaven, Hell and Purgatory
© Wydawnictwo WAM, 2002

oprawa: miękka
ISBN: 83-7097-987-4
format: 124x194 mm
stron: 148
data wyd.: sierpień 2002


 

Rozdział 2 (fragmenty)

Każde ciało ma duszę

Kiedy mój ojciec umierał, nie było mnie przy nim. Ojciec odszedł w wieku osiemdziesięciu lat po długich zmaganiach z problemami zdrowotnymi.
Tego ranka moja matka, czwórka rodzeństwa i ja czuwaliśmy przy nim. Wszyscy wiedzieliśmy, że wkrótce nadejdzie koniec. Stan zdrowia ojca wyraźnie się pogorszył, zwłaszcza w ostatnich dniach życia. Przypuszczam, że byliśmy przygotowani na najgorsze, jak każda rodzina, gdy jej patriarcha spoczywa na łożu śmierci. Byliśmy przeraźliwie smutni, że wkrótce nie będzie go z nami, ale wiedzieliśmy, że to, co ma się stać, jest nieuniknione.
Dzięki naszej wierze byliśmy świadomi tego, co stanie się z ojcem po śmierci. Będzie o wiele szczęśliwszy, niż był kiedykolwiek – tu i teraz. Mimo to byliśmy smutni i pocieszaliśmy się wzajemnie. Nie przestawaliśmy się modlić i czekaliśmy.
W ostatnich dniach życia ojca nie można było stwierdzić, czy koniec nastąpi za kilka minut, czy za kilka dni. Pożegnaliśmy się z nim wcześniej, gdyż pod koniec życia był już nieprzytomny. Uzgodniliśmy, że będziemy czuwać przy nim w klinice na zmianę. Brat i jedna z sióstr zostali przy nim, tak by pozostali mogli pojechać do domu i trochę odpocząć.
Mniej więcej w godzinę po powrocie do domu odebrałem telefon od brata. Ojciec zszedł z tego świata. W czasie tej jednej godziny, kiedy mnie przy nim nie było, jego dusza opuściła ciało. Przyjechałem z powrotem do kliniki i wszedłem do sali, w której leżał. Był tam... a właściwie go nie było. Jego ciało leżało na łóżku. Nie wyglądał na szczególnie spokojnego, ale też nie było już w nim napięcia.
Gdzie on teraz jest? To pytanie wielokrotnie powracało do mojej świadomości przez kilka następnych miesięcy. Gdzie teraz jesteś, tato?
Było oczywiste, że ojciec był czymś więcej niż tylko ciałem. W pewnej chwili, w momencie pomiędzy byciem żywym człowiekiem i martwym ciałem, coś się wydarzyło.


Dusza i kultura

Dawno temu my, ludzie, uznaliśmy, że człowiek jest czymś więcej niż tylko ciałem fizycznym. Zgodnie z nauką chrześcijańską elementem wyróżniającym nas spośród innych stworzeń jest dusza. Jednakże inne religie także przyjmują, że istnieje taki moment, kiedy to „coś” zachodzi i człowiek przestaje egzystować. Albo odchodzi. Pozostaje jedynie powłoka, kadłub.
Definiowanie śmierci jako momentu opuszczenia ciała przez duszę wydaje się oczywiste, lecz co naprawdę oznacza? Kwestia ciała jest prosta. Ciało można zobaczyć. Można je usłyszeć. Można go dotknąć. Można je nawet poczuć, jeśli nie będziemy się dostatecznie często kąpać. To właśnie ciało widzi, słyszy, dotyka i tak dalej. Ale dusza... to bardziej skomplikowane.
Bardzo trudno jest wyobrazić sobie oraz zrozumieć wszystkie implikacje wynikające z posiadania nieśmiertelnej duszy i śmiertelnego ciała, ponieważ większość dyskusji toczy się na poziomie abstrakcyjnym. Ci z nas, którzy nie mają wykształcenia filozoficznego czy teologicznego, niezbyt radzą sobie z takimi pojęciami i koncepcjami, jak: byt, niebyt, istota, forma. Mimo wszystko jednak warto zwrócić na nie uwagę.
– Kto powiedział, że ciało ma duszę?
– Dlaczego jest tyle różnych koncepcji teologicznych i filozoficznych?
– Czy dusza przestaje istnieć, kiedy ciało umrze?
– Jeśli nie, to co się dzieje z duszą? Czy jest coś po życiu? Czy też wszyscy żyjemy na ziemi przez pewien określony i dany nam czas?
Definiowanie pojęcia „dusza” w kulturze i religii pokazuje, jak różnorodne mogą być wierzenia ludzi. Gdy zmienia się moja filozofia dotycząca ciała i duszy, zmienia się także mój światopogląd. Czy ja odejdę? Jeśli tak, to „co” będzie później?
Jeżeli „coś” mnie potem spotka, czy będzie to dobre, czy złe? Jeśli jest tam „coś” więcej, to w jaki sposób mogę przyczynić się do uniknięcia czegoś złego, a w jaki do osiągnięcia czegoś dobrego?
Która część mnie samego podąża do „tego” złego bądź „tego” dobrego? Na pewno nie ciało. Nie od razu. Moje ciało ciągle znajduje się tutaj. Czy to... no, właśnie, co?... to, co odchodzi... no, właśnie, gdzie?


 



Pełna wersja katolik.pl