Marcin Jakubionek
Przyszli jak zwykle nocą. W małym pokoiku w domu przy via Santa Maria degli Anieli panował mrok i na wyciągnięcie ręki nie było nic widać, ale oni poruszali się tak, jakby byli u siebie. Zbliżyli się do łóżka, w którym spał o. Pio. Tłum postaci, ciemniejszy niż otaczająca ciemność, stłoczył się nad jego głową. Zaczęli coś szeptać mu na ucho, obiecywać, przekonywać, perswadować...