logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Alessandro Pronzato
Humor i wiara
Wydawnictwo Salwator


format: 145x205
stron: 380
ISBN: 83-60082-20-0

 
Przedmowa
 
Alessandro Pronzato jest powszechnie znany jako autor książek poświęconych głównie tematom religijnym, które poruszają ważne, aktualne problemy i zawsze skłaniają do refleksji. Zastanawiam się, dlaczego mnie poprosił o napisanie przedmowy. Jego nazwisko jest już przecież tak popularne w świecie literatury, że mówi samo za siebie. Jeszcze bardziej zadziwia fakt, że poprosił o to mnie, biskupa mocno już posuniętego w latach, niepełniącego już obowiązków (emeryta, jak mówi się z grzeczności), ryzykując, że ten wstęp może raczej podziałać zniechęcająco. Może pomyślał, że temat tak niecodzienny, jak dla autora książek obszernych i umacniających w wierze, wymaga… zrozumienia, jakby spojrzenia z przymrużeniem oka na pomysł napisania pracy o humorze. Nie mogąc poprosić o napisanie przedmowy osoby bardziej znanej i cenionej, poczynając od św. Franciszka z Asyżu, a na św. Bernardynie ze Sieny kończąc, od Matki Teresy z Kalkuty, aż po ojca Pio z Pietrelciny, ani nawet – żeby sięgnąć po bliższych – kogoś takiego jak ojciec Nazareno Fabretti czy Giovannino Guareschi, ponieważ nie ma ich pośród żywych, musiał zadowolić się mną, raz nawet cytowanym, ale mającym jeszcze możliwość napisania czegoś.
 
Czynię to z wielką radością, zachęcając do lektury książki, której tematem jest co prawda humor, ale która ma w sobie wiele powagi, ponieważ dotyka fundamentalnych aspektów ludzkiego życia i daje ważne wskazówki właściwego postępowania, tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Pronzato cytuje tu Platona, św. Tomasza z Akwinu, Bergsona, Gandhiego, a także fragmenty z Treccani. Kończy, parafrazując Kartezjusza („Kocham…, więc się uśmiecham”), gloryfikując śmiech sardoniczny (Sardonowie śmiali się, zabijając swoich starców, aby ułatwić im przejście na tamten świat) albo wysuwając hipotezę, że w świecie eklezjalnym kogut został zastąpiony przez pawia (Pronzato wolałby wersję, że przez gęś!).
 
Są więc w tej książce wywody o charakterze filozoficznym i moralnym (potwierdzające tezę, że humor jest oznaką inteligencji, bronią wolną od przemocy przeciwko wewnętrznym i zewnętrznym idolom), a także bardzo wnikliwe interpretacje biblijne (np. o uśmiechu Boga i Jezusa). Nie zabrakło również miejsca na wypowiedzi dzieci, niewinne i dowcipne, na historyjki i żartobliwe przysłowia, które krążą w różnych środowiskach, ale często powracają w aspekcie świata kościelnego, zakonnego. Są zatem opowiastki o księżach i zakonnikach (nawet tych wysoko postawionych w hierarchii), jak też i te popularne w świecie hebrajskim – rozpowszechniane przez ortodoksyjnych żydów – i żarty, jakimi święci (jak cytowany już św. Bernardyn ze Sieny, ale także św. Filip Neri) wskazywali drogi nawrócenia. Czasem chodzi o cięte wypowiedzi (np. protestanckiego teologa Karla Bartha, który – kiedy dowiedział się, że papież Jan nazwał go „najważniejszym współczesnym teologiem” – poczuł się zobowiązany zgodzić ze stwierdzeniem, iż papież naprawdę jest nieomylny!) czy szybkie riposty lub aluzje odnoszące się do polityki.
 
Już nasi przodkowie dostrzegli, że żartobliwy styl jest najodpowiedniejszy, jeśli chce się zmusić kogoś do zastanowienia czy poprawy zachowania: „castigat ridendo mores” (z humorem poprawiać zwyczaje moralne) – tę umiejętność uznawano za dowód kunsztu pisarskiego.
 
Mam wrażenie, że Alessandro Pronzato dobrze się bawił, pisząc niniejszą książkę, choć bez wątpienia kosztowała go wiele wysiłku i czasu, gdyż temat jest niezwykle obszerny, a materiały źródłowe bogate i różnorodne.
 
Jestem pewien, że ci, którzy sięgnęli po tę książkę ze względu na autora, a także interesujący temat, będą chcieli przeczytać niniejsze strony, rozsmakowując się w kolejnych fragmentach, aby nie dostać niestrawności i właściwie się nimi delektować. Lektura będzie nie tylko przyjemnością, ale także treściwym pokarmem i wielką nadzieją na świat bardziej ludzki, bardziej pokojowy, łagodniejszy.
 
† Luigi Bettazzi
Biskup emeryt z Ivrei
 
***
 

Wstęp autora
 
Uśmiech ich wskrzesi
 
Nie wiem, czy mam to uważać za zjawisko niepokojące, ale od jakiegoś czasu prześladuje mnie pewien problem. Otóż, kiedy tylko podejmę decyzję o napisaniu kolejnej książki, określę temat i zabiorę się do pracy, to po pewnym czasie zaczynają mi krążyć po głowie myśli, że moja książka będzie wymagała kilku suplementów (co najmniej pół tuzina...). Zawsze oczywiście chodzi o rozszerzenie tematu albo poruszenie kwestii blisko z nim związnych – coś na kształt głównego wątku z wariacjami, które – czerpiąc z głównego motywu – są niezbędne do przypieczętowania całości.
 
Nie pozbyłem się tego „syndromu głodu” (czyli, że napisanie jednej książki pociąga za sobą konieczność stworzenia drugiej...) nawet tym razem, kiedy piszę pracę o poczuciu humoru.
Oczywiście już na początku zrozumiałem, że temat jest bardzo obszerny, wręcz nieogarniony, i by nie utonąć w morzu papierów należałoby niektóre materiały odłożyć na półkę i ewentualnie wrócić do nich przy okazji innej publikacji.
 
I tu od razu narodził się pomysł napisania odrębnej pracy, która byłaby poświęcona radości jako szczególnemu „obowiązkowi” chrześcijanina.
Potem, kiedy po raz kolejny spojrzałem na Księgę Jonasza, zrozumiałem, że ten temat i ten bohater, któremu poświęcam tutaj tylko kilka stron, powinien zostać potraktowany o wiele dokładniej.
A zatem, zabieram się od razu do pracy. Co do książki Nasza twarz promienieje uśmiechem mogę powiedzieć z całą pewnością: będzie miała część drugą (poświęconą radości) i co najmniej jeszcze jedną (dotyczącą Jonasza).
 
Teraz pora na dwa wyjaśnienia. Jako że nie jest to publikacja naukowa, swobodnie posługuję się w niej określeniami typu: humor, śmiech, żart, satyra, uśmiech, kpiarstwo, dowcip, komiczność, wesołość, psota, gra itp., nie przejmując się zbyt subtelnym rozróżnieniem, co zostawiam zawodowym naukowcom (w sumie ich profesja nie jest taka hańbiąca...).
 
I druga sprawa: przy pisaniu niniejszej książki dużo czasu zajęło mi samo przygotowanie, gromadzenie materiałów źródłowych, studiowanie zjawiska poczucia humoru i sposobów jego wyrażania. Mogę zapewnić, że pracowałem z zaangażowaniem i pilnością o wiele większą niż przy wcześniejszych moich publikacjach. Poświęciłem tej książce niezliczoną wręcz ilość godzin oraz wiele trudu.
 
Wszystko z bardzo prostego powodu: poczucie humoru, śmiech i wszystko, co się z nimi wiąże to sprawy nad wyraz istotne, a zatem powinno się je traktować z najwyższym szacunkiem i ogromną powagą.
Jednym słowem, pisanie tej książki nie oznaczało dla mnie miłego spędzania czasu. Nie twierdzę, że nie była ona dla mnie źródłem uciechy i że czytelnikowi zabronione jest dobrze się bawić. Wręcz przeciwnie, życzę sobie tego jako rekompensaty dla mojego przepełnionego radością trudu. Ale mam także nadzieję, że czytelnik nie potraktuje tematu powierzchownie i czytanie nie będzie tylko i wyłącznie zwykłą rozrywką.
 
Pojawia się bowiem szansa, by – ucząc się śmiać – stać się osobą naprawdę poważną. By uważać religię, wiarę i chrześcijańskie zaangażowanie za sprawę tak bardzo istotną, tak wysokiej rangi, by móc z niej żartować.
Pokusiłbym się nawet o sugestię, że istnieje ryzyko... odrodzenia się (lub wskrzeszenia) ludzkości.
 
9 marca 2004, uroczystość św. Franciszki Rzymskiej

 



Pełna wersja katolik.pl