logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
ks. Jakub Szcześniak
Twoje Słowo obdarza mnie życiem
Zeszyty Formacji Duchowej


Pod koniec swego życia brat Karol de Foucauldes napisał modlitwę, w której bardzo trafnie nazwał istotę zaufania, a mianowicie miłość do Ojca: 
 
Ojcze,
Powierzam się Tobie, uczyń ze mną, co zechcesz.
Cokolwiek uczynisz ze mną, dziękuję Ci.
Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko, 
aby Twoja wola spełniała się we mnie 
i we wszystkich Twoich stworzeniach.
Nie pragnę nic więcej, mój Boże.
W Twoje ręce powierzam ducha mego,
z całą miłością mojego serca.
Kocham Cię
i miłość przynagla mnie,
by oddać się całkowicie w Twoje ręce,
z nieskończoną ufnością,
bo Ty jesteś moim Ojcem. 
 
Bezinteresowność

Cechą postawy ufności i miłości jest bezinteresowność wobec Słowa Bożego. Jest to czwarty etap w dojrzewaniu ze Słowem Bożym. 
 
Można zajmować się Słowem Bożym całe lata: dla studiów biblijnych; dla potrzeb kaznodziejskich i duszpasterskich; dla szukania potwierdzenia własnych przekonań; czy wreszcie dla wypełnienia kolejnego punktu pobożnościowych praktyk. 
 
Słowo Boże wymaga bezinteresowności. Bóg przez swoje słowo może mnie umocnić, dać odpowiedź na dręczące pytania, wskazać drogę konkretnie ukazując, co mam czynić, wreszcie Jego słowo może mnie uzdrowić jak sługę setnika. 
 
Może się jednak okazać, że szukając tego wszystkiego, nie odnajdę Jezusa i nie zawrę z Nim przymierza, którego On pragnie. Wśród dziesięciu trędowatych, cudownie uleczonych, tylko jeden pokochał Jezusa i oddał chwałę Bogu (zob. Łk 17,17-18).
 
Postawa serca, która bardziej pragnie Jezusa niż siebie samego, choćby w cudownym uzdrowieniu, sprawia, że przyjmując Go, otrzymuję to wszystko, czego On pragnie dla mnie. Jak długo pragnę czegoś dla siebie, tak długo nie otrzymuję tego, co Jezus chce mi ofiarować.
 
Na koniec chciałbym podpowiedzieć wręcz „technicznie” prostą rzecz, która może stać się pomocną w drodze modlitwy Słowem Bożym. Wspomniałem wcześniej o konieczności powracania do tych fragmentów Pisma Świętego, które stały się dla nas bliskie. Można to czynić w dwojaki sposób: bądź wypisując ten fragment na karteczce, aby mieć ją przy sobie, bądź zaznaczać poszczególne fragmenty w Biblii. To wszystko po to, aby w różnych momentach dnia, jak to tylko jest możliwe, czytać to Słowo, tak często aż „zamieszka ono najpierw w mej pamięci, a potem w sercu przez modlitwę”. Na podstawie tego Słowa można zbudować jakieś konkretne wezwanie uwielbienia, bądź prośby skierowane do Jezusa np. Piotrowe wyzwanie wypowiedziane do Chrystusa: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,17). W ten sposób modlitwa Słowem staje się nieustanna. 
 
Bohater „Opowieści pielgrzyma” opowiada o pewnym żołnierzu, którego częste czytanie Ewangelii wyzwoliło z nałogu alkoholizmu. Ilekroć odczuwał pragnienie alkoholu, czytał kolejne fragmenty Ewangelii. Ta lektura Słowa Bożego stała się jego drogą do Boga i wyzwoleniem z upokarzającego nałogu. 
 
Osobiście, gdziekolwiek wybieram się w drogę, zawsze zabieram ze sobą maleńkie wydanie Nowego Testamentu wraz z Psalmami. Nie bez znaczenia jest owa możliwość czytania Pisma Świętego. Taka praktyka rodzi pewien rodzaj czułości i przywiązania do Słowa Bożego, tak że faktycznie staje się ona pierwszą, a potem jedyną księgą życia. Słowo Boże wymaga czułości i cierpliwości, ponieważ kiedy Bóg zamieszkuje nasze serce przez Słowo Boże, powoli staje się Panem naszego życia. I tak jak sakramenty są realną obecnością Jezusa w Kościele, tak też On jest obecny przez Słowo Boże w każdym słuchającym Jego słów.
 
ks. Jakub Szcześniak
Zeszyty Formacji Duchowej nr 21
 
fot. ToniaD Bible 
Pixabay (cc)

____________________________________
Przypisy:

[1] Św. Augustyn, Wyznania VIII, 12.
[2] Hans Urs von Balthasar, Medytacja chrześcijańska; „W drodze”, Poznań 1998; s. 8.
[3] Tamże, s. 26.   
 
poprzednia  1 2 3
 



Pełna wersja katolik.pl