logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacek Salij OP
Po co Kościołowi papież?
Wydawnictwo W Drodze


"Jako Biskup Rzymu dobrze wiem, że pełna i widzialna komunia wszystkich Wspólnot, w których mocą wierności Boga zamieszkuje Jego Duch, jest gorącym pragnieniem Chrystusa. Jestem przekonany, że ponoszę w tej dziedzinie szczególną odpowiedzialność, która polega przede wszystkim na dostrzeganiu ekumenicznych dążeń większości chrześcijańskich Wspólnot i na wsłuchiwaniu się w kierowaną do mnie prośbę, abym znalazł taką formę sprawowania prymatu, która nie odrzucając bynajmniej istotnych elementów tej misji, byłaby otwarta na nową sytuację."
Jan Paweł II, Encyklika Ut unum sint 

 

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7033-770-4
Format: 123x195
Stron: 260
Rodzaj okładki: Miękka

 
 
Kup tą książkę
 

 

Model rozwoju i model zerwania z przeszłością


Nie zawsze jednak konsultacje w gorących sprawach doktrynalnych czy moralnych przebiegały tak spokojnie, jak w wyżej opisanych przypadkach.

Kiedy papież Marcin I (649-655) bronił przeciwko monoteletom pełnej prawdy o człowieczeństwie Chrystusa Pana, a papież Grzegorz II (715-731) przeciwstawiał się usuwaniu z kościołów świętych obrazów, wielu biskupów odmawiało im poparcia i opowiadało się raczej po stronie popierającego herezję dworu cesarskiego. W naszych czasach podobne napięcie towarzyszyło ogłoszeniu w roku 1968 przez Pawła VI poświęconej moralności życia małżeńskiego encykliki Humanae vitae.

Jak wiadomo – i we wstępie do encykliki papież otwarcie o tym informuje – powołana jeszcze przez Jana XXIII i poszerzona przez Pawła VI komisja ekspertów większością głosów opowiedziała się za uznaniem moralnej godziwości pigułki antykoncepcyjnej. Powiedzmy sobie jasno: Gdyby prawdę moralną dało się ustalić za pomocą demokratycznego głosowania, papież powinien by wnioskowi komisji ekspertów udzielić sankcji religijnej, co z całą pewnością spowodowałoby aplauz w światowych mass mediach.

Stałoby się wówczas coś, co w Kościele nie powinno się zdarzyć nigdy: byłoby to zerwanie z całą dotychczasową nauką Kościoła o małżeństwie, że niegodziwe jest takie wkraczanie w akt małżeński, które prowadzi do jego ubezpłodnienia.

Kiedy w roku 359 zebrani na synodzie w Ariminium biskupi, którzy sami już nie wiedzieli, czy są jeszcze katolikami, czy może już arianami, zaproponowali zastąpienie nicejskiego symbolu wiary symbolem przez siebie uchwalonym, św. Atanazy skomentował to ironicznie: "No tak, dopiero teraz zacznie się prawdziwa wiara". Model zerwania z dotychczasową nauką Kościoła i zastąpienia jej jakąś nauką inną, jest gruntownie niezgodny z prawdą objawioną i z urodą katolicyzmu.

Owszem, wiara dopuszcza rozwój, ale – jak to już w roku 434 wyraził święty Wincenty z Lerynu – "z zachowaniem tożsamości, to jest w obrębie tego samego dogmatu, w tym samym duchu, w tym samym znaczeniu" [18].

_______________
[18] Wincenty z Lerynu, Pamiętnik. Commonitorium 23, przeł. J. Stahr, POK 8, Poznań 1928, s. 43.

 


 



Pełna wersja katolik.pl