logo
Wtorek, 07 maja 2024 r.
imieniny:
Augusta, Gizeli, Ludomiry, Róży – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
o. Marie-Jacques de Belsunce
Duchowa głębia milczenia
Zeszyty Formacji Duchowej


Dlaczego? Dlatego, że zewnętrzny wymiar osoby wiąże się z ciałem. Osoba obejmuje ten wymiar właśnie z powodu ciała, ale w swej głębi obejmuje również wymiar wewnętrzny, który przewyższa to wszystko, co jest na zewnątrz. Ciało jest częścią mojej osoby. Ciało staje się nawet czymś coraz bardziej osobistym, ale samo w sobie nie jest osobą. Otacza osobę, jest częścią jej uwarunkowania. Osoba w tym, co najpełniej ją stanowi, wykracza poza ciało. Nie należy tutaj rozgraniczać tych dwóch wymiarów. Nie chodzi o to, żeby z tego wyciągnąć wniosek, jakoby trzeba było jakoś oderwać się od ciała po to, aby pełniej stać się osobą. Nie! Była taka pokusa nawet w Kościele. Nie chodzi o to, żeby te dwa wymiary jakoś rozdzielić, ale trzeba zrozumieć, że moja osoba w swoim najgłębszym wymiarze, w tym, co ją najpełniej stanowi, nie sprowadza się do poziomu ciała. Zresztą na całe szczęście. Bo wraz z ciałem przychodzi starość. Umysł się nie starzeje, podobnie jak serce. Natomiast ciało się starzeje. Piękność cielesna wiąże się z czasem. Ciało, które jest w czasie, jest wpisane w jego upływ i gdyby nasza osoba była tylko na poziomie ciała, to niszczałaby się w miarę upływu czasu, w miarę starzenia.
 
Jeżeli naprawdę prowadzicie życie duchowe, to wasza osoba wzrasta. Ciało jest w czasie, ale osoba przekracza wymiar czasu. Uczucie zawsze wiąże się z ciałem: drugiej osoby i moim własnym. To nie jest złe, gdyż ciało jest częścią osoby. Jednak trzeba iść dalej. Jeśli pozostajemy na poziomie ciała, wciąż jesteśmy na poziomie wymiaru zewnętrznego. Miłość uczuciowa niejako wprowadza człowieka w wymiar zewnętrzny. A istnieje miłość pełniejsza, która prowadzi człowieka głębiej. To jest cechą miłości duchowej, która wiąże się z duszą. O poznaniu duszy mówił już Plotyn. Stawiał on sobie pytanie: dlaczego tak mało znasz swoją duszę, dlaczego stale trwasz w wymiarze zewnętrznym, na poziomie doznań zmysłowych? I to prawda, bo trzeba naprawdę kochać swoją duszę, a dzisiaj ludzie jej nie kochają. 

Milczenie i tajemnica

 
Miłość duchowa wprowadza coraz głębiej w wymiar wewnętrzny. Dlaczego tak jest? Dlatego, że miłość duchowa rodzi sekret, rodzi tajemnicę. Aby wejść w milczenie, trzeba nosić w sobie prawdziwą tajemnicę. Dopóki nie nosisz w sobie tajemnicy, nie trwasz w wewnętrznym milczeniu. Tajemnica niesiona w miłości, przeżywana z miłością, wprowadza w prawdziwe milczenie. Jest sprawą zasadniczej wagi, żebyśmy dostrzegli związek między sekretem a milczeniem. Dzisiejszy świat zupełnie zatracił poczucie sekretu. Ludzie chcą wszystko wiedzieć, wydzierają cudze tajemnice; takimi tropicielami cudzych tajemnic często są dziennikarze. Tymczasem tajemnica, sekret, jest życiem. Ale uwaga: istnieją tajemnice prawdziwe i fałszywe. Fałszywe tajemnice wiążą się ze złem, a prawdziwe – z dobrem. Fałszywe tajemnice nie budują jedności, np. gdy złodzieje knują napad, nikomu o tym nie mówią, łączy ich tajemnica, ale to jest fałszywa tajemnica, która nie rodzi prawdziwego milczenia. Takie przykłady zdarzają się nawet w życiu zakonnym. Jakaś siostra mówi: chciałabym ci się zwierzyć z pewnej tajemnicy, czy mi obiecasz, że nikomu o tym nie powiesz? Zgadzamy się na to, a ona mówi: choruję na taką ciężką chorobę i nikt o tym nie wie, albo: podłożyłam bombę siostrze przełożonej… I co wtedy zrobicie? Jeśli ta bomba wybuchnie, a wy nic nie powiedzieliście, to znaczy, że współdziałaliście z nią, czyli jesteście współodpowiedzialni, a to już ciężka sprawa dla sumienia. Zostaliście poproszeni o dochowanie tajemnicy i wpędzono was w ślepą uliczkę, bo tajemnica wymaga odpowiedzialności. To są fałszywe tajemnice. Natomiast prawdziwa tajemnica wiąże się z miłością i z osobą, którą kocham.
 
Tajemnica nie polega na tym, że jest coś, o czym nie mówimy. Moją tajemnicą staje się sama osoba, którą kocham, na tyle, na ile jest ona wewnętrznie obecna w moim sercu, i na tyle, na ile od wewnątrz ogarnia całe moje życie. A więc tajemnicą jest obecność drugiej osoby we mnie, kogoś, kogo darzę miłością. I to sprawia, że wchodzicie w milczenie, bo to was ogarnia jakby od wewnątrz. Miłość wewnętrzna sprawia, że żyję drugą osobą od wewnątrz, poprzez tę tajemnicę. Tajemnica jest takim duchowym węzłem, który z jednej strony wprowadza mnie coraz głębiej w wymiar wewnętrzny, a jednocześnie sprawia, że wychodzę poza siebie, aby dotrzeć do tej drugiej osoby od wewnątrz. Stajemy tutaj zupełnie poza aspektem ilościowym, zewnętrznym.
 
Poprzez tę tajemnicę wychodzę z siebie i wchodzę w drugą osobę. Jestem w tym, kogo kocham, i to jest wzajemne. Prawdziwe milczenie wiąże się z tym kontaktem, z tą bliskością w miłości duchowej, z kontaktem z kimś drugim, różnym ode mnie. To nie jest jakaś fuzja, połączenie się. Miłość uczuciowa dąży do zespolenia się z drugą osobą – a to jest coś fałszywego. Bo w takiej fuzji, w połączeniu się, drugi człowiek przestaje istnieć. Natomiast w wymiarze duchowym, jedność z inną osobą respektuje odrębność – ona wciąż pozostaje odrębną osobą i ja również pozostaję kimś osobnym, odrębnym. Im bardziej kocham miłością duchową, tym bardziej stanowię jedno z kochanym człowiekiem i jednocześnie tym bardziej pozostaję sobą.
 
Jakie są zatem wielkie tajemnice mojego życia chrześcijańskiego? Jakie są te wielkie miłości, które rodzą tajemnice? Istnieje bowiem kilka rodzajów milczenia wewnętrznego, na różnym poziomie głębi.
 
 
 



Pełna wersja katolik.pl