logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
„Chcą czuć się domownikami, a nie wygnańcami”. Ks. Paweł Rossa o posłudze duszpasterskiej w czasie wojny


Jak zmieniła się sytuacja w Gwardiejsku opowiada ks. Paweł Rossa, jeden z dziewięciu księży Archidiecezji Warszawskiej posługujących na terenie Ukrainy. Jego misja polega na pomocy osobom uciekającym przed wojną. “W spokoju ducha opuszczają nasz dom i wyruszają dalej - z godnością, pozbawieni strachu, czy nienawiści”

 

Ksiądz Paweł Rossa posługuje w Centrum Ewangelizacji Światło-Życie w Gwardiejsku w obwodzie chmielnickim w Ukrainie. Od początku wojny przez ośrodek przewinęło się ponad 60 uchodźców. Większość z nich pochodzi z okolic Kijowa i Żytomierza.

 

Sytuacja ciągle się zmienia, teraz w domu rekolekcyjnym pod jednym dachem mieszkają katolicy, prawosławni i protestanci. Wszyscy biorą czynny udział w życiu wspólnoty. Prawie każdego dnia spotykają się na wspólnej Eucharystii, jutrzni, adoracji i nabożeństwach. Pragną czuć się tutaj „domownikami, a nie wygnańcami”.

 

W duchowej łączności z papieżem Franciszkiem 25 marca w Gwardiejsku odbyło się uroczyste zawierzenie Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny. Dla księdza Rossy ogromnym zaskoczeniem był fakt, że tego dnia w miejscowej parafii na Mszy św. było więcej prawosławnych niż katolików.

 

– Wszyscy prawosławni brali aktywny udział we Mszy św. m.in. sami zainicjowali śpiewy. Czuli się jak u siebie w domu. Bardzo im zależało, aby tego dnia być w katolickim kościele i w łączności z papieżem wziąć udział w tym akcie zawierzenia – opowiada ks. Paweł Rossa.

 

Kilka dni po zawierzeniu, w nocy 29 marca, wojska rosyjskie wystrzeliły trzy rakiety do wioski Gryczany położonej niedaleko Chmielnickiego. Jedną rakietę zestrzelono, a dwie spadły na teren postindustrialny. Odłamki z zestrzelonej rakiety pospadały na pobliski bazar. Chociaż nikomu nic się nie stało, wielu mieszkańców przyznało, że przez moment poczuli grozę. Ksiądz Rossa potwierdza, iż wiele razy słyszał, że w miejscach, w których ludzie się modlili, rakiety spadły, ale nie wybuchły.

 

Pomimo że Gwardiejsk nie jest okupowany przez wojska rosyjskie, codziennością są tam odgłosy przelatujących rakiet i alarmy przeciwlotnicze. Ksiądz Paweł Rossa przytoczył relację mieszkańców Winnickich Chutorów w obwodzie chmielnickim, którzy wychodząc z kaplicy po Mszy św. zobaczyli na niebie trzy rakiety lecące w kierunku lotniska w Winnicy. Chwilę później dało się zobaczyć charakterystyczne słupy dymu. Lotnisko zostało zbombardowane na ich oczach, w odległości niespełna kilku kilometrów.

 

– Groza i ciarki przechodzą szczególnie w nocy, kiedy słychać jak rakiety lecą nad nami, na Łuck, Lwów czy Iwano-Frankowsk. Jest to taki huczący, niski dźwięk. Oprócz tego kilka razy na dzień słyszymy alarmy przeciwlotnicze. To naprawdę działa na psychikę – przyznaje duchowny.

 

Zostaną tak długo, jak będą potrzebowali


Ośrodek rekolekcyjny w Gwardiejsku przyjął pod swój dach cztery rodziny. Ich domy i miasta zostały zrujnowane, a miejscowe służby nie dały jeszcze sygnału o możliwości powrotu.

 

– Pod koniec marca zawitały do nas babcia z synową i wnuczką. Rosyjskie czołgi zbombardowały ich dom. Mężowie zostali w Kijowie, a one przez dwa tygodnie żyły w schronie. W naszej placówce mogą zostać tak długo, jak potrzebują – mówi ks. Rossa.

 

Wiele rodzin, które przewinęły się przez Centrum Ewangelizacji Światło-Życie znalazły już jakieś rozwiązanie. Spora część z nich wyjechała do Polski, ale są też tacy, którzy zdecydowali się pojechać do Włoch lub głębiej na Ukrainę. Jedna mieszkanka ośrodka znalazła już pracę jako nauczycielka muzyki w polskim przedszkolu, a jej dzieci wróciły do szkoły.

 

– Są to decyzje często bardzo dramatyczne, które ważą o losie ich rodziny, ale to nigdy nie są jakieś akty desperacji. Dzięki modlitwie i zawierzeniu Jezusowi w spokoju ducha opuszczają nasz dom i wyruszają dalej – z godnością, pozbawieni strachu, czy nienawiści – zauważa kapłan.

 

Ksiądz Rossa poza opieką nad domem rekolekcyjnym odwiedza i udziela wsparcia duchowego chorym w miejscowej parafii. Duszpasterz przyznaje, że ci ludzie potrzebują przede wszystkim rozmowy, współczucia i zrozumienia. Szczególnie, jeśli ktoś ma swoich bliskich na froncie.

 

– Wielu z nich nie umie sobie poradzić ze złością, brakiem przebaczenia i nienawiścią wobec oprawców. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko przy nich być i modlić się. Modlitwa przemienia, kruszy serca, daje siłę i nadzieję.

 

Wiele osób z Polski zwraca się do ośrodka rekolekcyjnego na Ukrainie z propozycją pomocy. Jednym z tych dobroczyńców jest znajomy księdza Rossy z diecezji warszawsko-praskiej. Dzięki jego zaangażowaniu żołnierze Obrony Terytorialnej i Sił Zbrojnych Ukrainy otrzymują niezbędne zaopatrzenie obronne m.in. kamizelki kuloodporne, odzież, obuwie, bieliznę termoaktywną, hełmy, latarki, noktowizory.

 

Ksiądz Paweł Rossa 30 lat temu ukończył Wyższe Metropolitalne Seminarium Duchowne w Warszawie i przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Józefa Glempa. Od tamtej pory posługiwał w parafiach Archidiecezji Warszawskiej m.in. w Piastowie, Nadarzynie, Słomczynie i dwóch parafiach warszawskich. Od młodości związany jest z Ruchem Światło-Życie.


archwwa.pl