logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Łukasz Ogórek SCJ
Uriasz, czyli niezawiniona śmierć
wstań
fot. Felipe Elioenay | Unsplash (cc)


„Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie” (Mt 5,27-29). Jakże radykalnie wydają się brzmieć te słowa Jezusa. Tak bardzo, że trudno nam interpretować je dosłownie. W ten obrazowy sposób Jezus pragnie ukazać, jak wielkim złem jest każdy grzech. Któż lepiej zna ludzką naturę niż ten, który nie tylko stworzył człowieka, ale sam się nim stał? Jezus doskonale wie, że każde zło zaczyna się od małych rzeczy. Tak jak mały kamyk może zapoczątkować niszczącą lawinę, tak pożądliwe spojrzenie może doprowadzić do tragedii.

 

Grzech źródłem nieszczęścia

 

Właśnie to spotkało naszego bohatera – Uriasza Chittytę. Być może, gdyby nie grzech króla Dawida, nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. Jego tragicznej historii Druga Księga Samuela poświęciła cały 11. rozdział. Wszystko zaczęło się od zwykłego spojrzenia, które przerodziło się w pożądanie. Być może Dawid liczył, że jego występek pozostanie niezauważony i bez konsekwencji. Tymczasem stało się inaczej, lawina ruszyła. Chcąc ukryć swój grzech, posunął się do podstępu. Uriasz, w przeciwieństwie do swojego króla, okazał się jednak człowiekiem honoru i zasad. W obliczu porażki Dawid sięgnął po ostateczne rozwiązanie – wydał na Uriasza wyrok śmierci. Ta tragiczna historia pokazuje, jak bardzo prawdziwe jest ostrzeżenie Jezusa. Cudzołóstwo, spisek, morderstwo. A wszystko zaczęło się od jednego spojrzenia.

 

Każdy z nas popełnia błędy, każdy z nas popełnia grzechy. I każdy z nas musi żyć z konsekwencjami swoich decyzji. Jednak największy ból sprawia nam konieczność znoszenia konsekwencji nie swoich błędów i nie swoich grzechów. Uriasz niczym nie zasłużył na taki los. Nie był przestępcą ani zbrodniarzem, który zasłużył na karę śmierci. Wręcz przeciwnie – był człowiekiem prawym i uczciwym. Podczas gdy Dawid pławił się w luksusach swojego pałacu, on nie szukał odpoczynku w swoim domu. Zamiast tego położył się u bram pałacu, by w ten sposób okazać solidarność ze swoimi kompanami z pola walki. To, co spotkało Uriasza, jest przejawem wielkiej niesprawiedliwości i w naturalny sposób rodzi poczucie krzywdy. Zupełnie inaczej jest, gdy mamy świadomość, że to, co nas spotyka, to konsekwencja naszych własnych działań. W tym kontekście przypominają się słowa tego, który zawisł na krzyżu obok Jezusa: „My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił” (Łk 23,41).

 

Ogrom zła

 

Od kilku miesięcy jesteśmy świadkami tragedii, jaka rozgrywa się na ukraińskiej ziemi. Giną tysiące ludzi i to nie tylko żołnierzy. Giną kobiety i mężczyźni, starcy i dzieci. Codziennie słyszymy o zbrodniach dokonanych przez rosyjskie wojsko: zabójstwach, gwałtach i grabieżach. Niszczone są nie tylko cele wojskowe, ale także szpitale, szkoły, domy dziecka… Burzone są nie tylko pojedyncze budynki, ale całe wsie i miasta zostały zrównane z ziemią. Miliony osób, głównie kobiet i dzieci, zostało pozbawionych swoich domów. Nie tylko dlatego, że zostały zbombardowane.

 

W większości przypadków ci ludzie zostali zmuszeni do ucieczki. Odebrano im coś więcej niż dobytek życia. Odebrano im wolność, pokój i poczucie bezpieczeństwa. A wszystko to z powodu grzechu jednego człowieka, w imię niezaspokojonych ambicji i historycznych resentymentów. To pokazuje, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy mają w swoich rękach wielką władzę. „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (12,48).

 

Zawrócić ku Światłu

 

Każdy z nas, bez wyjątku, powinien mieć świadomość, jakie konsekwencje dla innych niosą nasze grzechy. Może ich skala jest mniejsza, ale równie bolesna. Czy kobieta, która doświadcza przemocy we własnym domu, cierpi mniej, niż matka, która ucieka przed wojną? Dlatego nie możemy tolerować w sobie najmniejszego grzechu i najmniejszej słabości. Nie może być w nas przyzwolenia nawet na najmniejsze zło. Można by je porównać do ziarnka gorczycy. „Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach” (Mt 13,32). Każde wielkie zło rodzi się z małego grzechu. Dlatego tak ważne jest, byśmy nieustannie dążyli do nawrócenia i poprawy. Nikt z nas nie może powiedzieć, że jest pozbawiony wad. Jeśli tak czyni, to oszukuje samego siebie (por. 1 J 1,8). Im bliżej źródła światła, tym lepiej dostrzegamy najdrobniejsze detale, skazy i zarysowania. Podobnie jest z nami. Im bliżej jesteśmy Chrystusa, który jest światłością świata, tym lepiej dostrzegamy własne słabości, wady i grzechy, nawet te najmniejsze. Często nawrócenie postrzegamy jako mozolny proces, a nawet walkę. Tymczasem wystarczy zabiegać, by być jak najbliżej Jezusa, a On swoją mocą i łaską będzie przemieniać nasze serca. Kiedy w czasie seminaryjnej formacji zapytałem ojca duchownego, nieżyjącego już ks. Jerzego Wełnę SCJ, co robić w czasie adoracji, odrzekł: „Nic, wystarczy być. Tak jak przebywanie na słońcu powoduje opaleniznę na naszej skórze, tak wystawianie naszego serca na działanie promieni Bożej łaski przemienia nas wewnętrznie”.

 

ks. Łukasz Ogórek SCJ
Wstań nr 201
www.wstan.scj.pl

 
 



Pełna wersja katolik.pl