logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacek Stojanowski
Skandal - rzecz przydatna
materiał własny


Przyleciała, wyszła na dwie godziny na scenę, po czym zwinęła manatki i odleciała. Mowa o ekspresowej wizycie artystki, która określa się jako Madonna. Ogólnie wśród fanów piosenkarki przeważało poczucie niedosytu. Żadnych bisów, pojedyncze i ledwo zauważalne przejawy spontaniczności, emocjonalnego kontaktu z uczestnikami imprezy. Zrobiła swoje, zarobiła kasę i pojechała dalej. Sam koncert raczej nie przejdzie do historii. O wiele dłużej może natomiast zostać zapamiętane to, co działo się przed występem piosenkarki.

"Koncert Madonny w dniu święta Maryjnego", "Krucjata przeciwko Madonnie", "Madonna zbruka nasze uczucia religijne", "Czy Madonna obraża Matkę Boską?" - takimi tytułami byliśmy bombardowani od kilku tygodni, jeżeli nie miesięcy. Opinia publiczna elektryzowała się zapowiadanymi protestami "środowisk skrajnie religijnych". Wieszczono, że będzie wielki wstyd i że cały świat zobaczy jak Polacy niestosownie traktują wielkie gwiazdy show biznesu. Istotnie, w czasie koncertu były protesty. Zorganizowana grupa w sile... 5 osób zamanifestowała swój sprzeciw nie wobec samego koncertu, a wobec faktu, że odbył się on w dniu religijnego oraz państwowego święta. I przyznam, że jak usłyszałem o liczbie protestujących to coś mi ewidentnie przestało pasować. Bo przecież niektóre środowiska ortodoksyjne są w naszym kraju naprawdę dobrze zorganizowane. Ich protest zatem byłby zarówno głośny jak i liczny. W przypadku występu Madonny nic takiego nie miało miejsca. W tej sytuacji podnoszone głosy, że przeciwnicy koncertu zagłuszą Madonnę, były po prostu śmieszne i niedorzeczne.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że na zorganizowaniu protestów przeciwko występowi Madonny najbardziej zależało... organizatorom koncertu. W showbiznesie działa prosta zasada. Jeżeli nie możesz się przebić do mediów z przekazem pozytywnym to zrób to poprzez wywołanie skandalu. Spoglądając w przeszłość na artystyczne dokonania Madonny wydaje się, że nie raz wprowadzała ona powyższą zasadę w życie. Przywołać można tutaj chociażby teledysk "Like a Prayer", w którym roznegliżowana piosenkarka tańczyła na tle płonących krzyży oraz całowała czarnoskórego Jezusa. Madonna uchodzi za specjalistkę od umieszczania w swoich piosenkach oraz teledyskach elementów religijnych w sposób bardzo kontrowersyjny. Przed warszawskim koncertem byliśmy również bombardowani informacjami, że Madonna za kulisami sceny będzie miała symbole kabały, że boi się święconej wody i tak dalej...

W takiej atmosferze dotrwaliśmy do dnia koncertu. Media, zwłaszcza główne portale internetowe, tego dnia prześcigały się w podawaniu newsów. "Madonna być może odwiedzi Oświęcim", "Artystka już na lotnisku", "Za kwadrans początek koncertu", "Madonna już na scenie" - dawno nie było takiego poruszenia. A po koncercie wśród jego uczestników przeważało już tylko poczucie niedosytu. Madonna zrobiła to, co do niej należało i ruszyła dalej w trasę koncertową. Między innymi do Bułgarii, gdzie wystąpi oczywiście w dniu prawosławnego święta.

Niedawno Polska gościła również zespół U2. Relacja znajomych, którzy uczestniczyli w koncercie, była bardzo entuzjastyczna. Co ciekawe, przed koncertem nie próbowano sztucznie podgrzewać atmosfery. Są bowiem artyści, którzy przyjeżdżają do danego kraju i robią takie show, że publika pamięta to wydarzenie jeszcze długie lata. A o przyjeździe innych będzie się pamiętać tylko w kontekście próby wywołania skandalu na tle religijnym...

Jacek Stojanowski
www.siewy.prv.pl

 
 



Pełna wersja katolik.pl