logo
Czwartek, 02 maja 2024 r.
imieniny:
Atanazego, Longiny, Toli, Zygmunta – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Natalia Budzyńska
Grób jest pusty
Przewodnik Katolicki
fot. Jametlene Reskp | Unsplash (cc)


Czasami zdarza się, że samochód stoi jak zaklęty i nie chce ruszyć. Mieliśmy kiedyś jeden taki, któremu w ciągu roku zepsuło się wszystko, co możliwe. Stawał w najmniej oczekiwanych okolicznościach.

 

Miał za sobą najpoważniejsze awarie. Z powodu tych niespodzianek nie lubiliśmy go. Zdarzają się jednak rzeczy bardziej nieprzyjemne i zaskakujące. Na przykład, kiedy samochód zostaje ukradziony. Wychodzisz z domu, a on nie stoi tam, gdzie powinien. Zastanawiasz się przez chwilę, czy dobrze pamiętasz, gdzie go zaparkowałeś. Może nastąpiła jakaś pomyłka, zaczynasz panikować, a on spokojnie stoi sobie gdzie indziej? Nic z tego. W dalszej części takiej historii mogą okazać się rzeczy jeszcze gorsze, na przykład, że samochód nie był ubezpieczony, bo miałeś go dopiero od dwóch dni. Albo że przypadkowo akurat tego dnia zostawiłeś w samochodzie kartę pojazdu i z ubezpieczenia nici. Ale mogą zdarzyć się rzeczy jeszcze bardziej zaskakujące i nieprawdopodobne niż to, że twój samochód ukradnie jakiś złoczyńca. Nie będę wchodzić w szczegóły, bo ta sprawa jest wciąż bolesna, ale właśnie z powodu takiej nieprawdopodobnej i absurdalnej sytuacji poruszamy się ostatnio komunikacją miejską i podmiejską. Oto powrót do normalnego życia. Bo właśnie po raz kolejny uświadamiamy sobie, jak bardzo człowiek jest odizolowany od życia, gdy porusza się po świecie zamknięty w swoim samochodzie. Tymczasem życie toczy się w autobusach miejskich, w tramwajach oraz w pociągach regionalnych. A tam przede wszystkim można posłuchać, o czym rozmawiają ludzie, jak wyglądają i czym się zajmują. Tak, dużo można się dowiedzieć o ludziach i ich życiu, ponieważ wielu z nich rozmawia przez telefon komórkowy na cały głos. A regionalne pociągi podmiejskie o godzinie 20.00 wieczorem? Jakaż poetycka melancholia i smutek. Są już niemal puste. Wszyscy już dojechali po pracy do swych domów, wrócili ze szkół, niepotrzebny nikomu konduktor z widocznym zmęczeniem na twarzy wędrujący z wagonu do wagonu. Zrobiło się zbyt smutno, a przecież nadeszła Pascha!

 

Od dwudziestu mniej więcej lat moje życie toczy się od Paschy do Paschy. I kiedy wracam z moją rodziną z całonocnej liturgii paschalnej o 5.00 nad ranem i śpiewają ptaki, modląc się po swojemu, mam wrażenie, że czas się zatrzymał, a raczej, że to, co właśnie miało miejsce, odbywa się poza czasem, w jakimś zawieszeniu, a mimo to dotyczy mnie tak bardzo jak chyba nic innego na świecie. To najbardziej mistyczne momenty całego roku. Bardzo chcę je pamiętać, bo ratują mnie potem z różnych nieprzewidzianych i nieprzyjemnych sytuacji zdarzających się w życiu regularnie. Ale przecież grób jest pusty! Alleluja!

 

Natalia Budzyńska
Przewodnik Katolicki 16/2017

 
 



Pełna wersja katolik.pl