Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2019-11-02 17:37
Myślę, że pękło w tym sensie, że nie mogła dłużej kryć tego w sobie, że chciała to przed kimś wypowiedzieć i zdecydowała się napisać tutaj o tym. W tym sensie coś w niej pękło. Coś, co w sobie dłuższy czas chowała, skrywała, nosiła w sobie. W takiej jakby kuli. I ta kula, to "coś" w niej, coraz bardziej wypełnione smutkiem, żalem, może też łzami - takimi chowanymi, duszonymi w sobie, których nikt nie widział, które płynęły tam, w środku - wczoraj nagle w niej tak właśnie jakby pękło. Może na widok tych wszystkich osób na cmentarzu, przy grobach. Zwykle, większość z tych osób nie przychodzi tam sama. Przychodzą całymi rodzinami. W większości. A takie pojedyncze, samotne osoby jakby giną w tym tłumie. I mogą się poczuć jeszcze bardziej samotne. I ten nagromadzony w nich smutek, ta jakby kula w nich pęka. Myślę, że dotknięta Jego miłością. Bo On przecież wszystko widzi, wie, jak dany człowiek się czuje. I widząc podchodzi wtedy jeszcze bliżej obejmując go i przytulając do siebie. Może mówiąc - "Nie płacz. Ja jestem z tobą. Nie jesteś sama." I wtedy, pod wpływem tych słów, dotyku Jego dłoni, Jego obecności, miłości w człowieku coś pęka i nie potrafi tego dłużej kryć w sobie. I chce to przed kimś wypowiedzieć. Wyżalić się, wypłakać. Ja myślę, że w takim sensie coś w niej pękło.
|
|