Gedeon – jak czytamy w Liście do Hebrajczyków – wymieniany jest jako jeden z bohaterów wiary (por. Hbr 11,32). Jego bohaterstwo wypływa z czegoś więcej niż z wiary w Boga. Człowiek może wierzyć w Boga – w to, że istnieje – lecz niekoniecznie w parze z wiarą musi iść postawa zawierzenia Mu siebie i swojego życia.
Modlitwa jest intymną relacją z Bogiem. Ma charakter duchowy. Jest tajemnicą, której nie jesteśmy w stanie przeniknąć, zrozumieć, ogarnąć. Wymyka się intelektualnej refleksji. Jej owoców nie da się też „odczuć” ani opisać językiem emocji, nastrojów i doznań estetycznych. Myśli i wrażenia, jakie nasuwają się nam na modlitwie, wymagają dystansu i rozeznania.
- mówi Józef Augustyn SJ w rozmowie z Ireną Świerdzewską
Postać Świętego Krzysztofa fascynuje wiernych od wieków, a jego kult zyskał szczególne znaczenie w erze motoryzacji. Ten niezwykły święty, którego imię oznacza "niosący Chrystusa", według legend miał przenieść przez rzekę małego chłopca, który okazał się być Jezusem. Ciężar, który odczuwał podczas przeprawy, symbolizował brzemię całego świata spoczywające na barkach Zbawiciela.
[artykuł sponsorowany]
Maryjo, nikt nie zna cierpień Pana Jezusa lepiej niż Ty. Te cierpienia są miarą Jego Miłosierdzia! Apogeum tej wiedzy zdobyłaś na Golgocie. Tam obok krzyża Twego Syna stał umiłowany św. Jan, była św. Maria Magdalena i kilka kobiet, nie licząc oprawców i zadowolonych ze swego doraźnego sukcesu arcykapłanów oraz członków Sanhedrynu. Jednak to Ty byłaś najbliżej ran Syna. Ty jedna całą duszą, całym umysłem i sercem przylgnęłaś do ran Ukrzyżowanego Emmanuela.
Jako reprezentujący Chrystusa nawigator dobrze znał mapę mielizn i niebezpiecznych głębin duchowych. Potrafił zapanować nad rozszalałymi falami namiętności i pokus własnych oraz osób uciekających się do niego po ratunek. Co więcej, był w stanie doprowadzić kruche łodzie ich dusz do portu zbawienia. Motyw wody był niezwykle często wykorzystywany przez Ojca Pio do opisu jego własnych stanów duszy lub zobrazowania i wyjaśnienia zagadnień z życia duchowego, zwłaszcza w prowadzonym przez niego kierownictwie duchowym.
Słuchając dzisiejszego fragmentu Ewangelii wg św Jana może pojawiać się w nas zdziwienie, że słowa Jezusa wypowiedziane do apostołów w tak dramatycznym momencie są bardzo proste, pozbawione wzniosłości. Jednak gdy zastanowimy się głębiej, to one wyczerpują temat całkowicie. Starotestamentalne przykazanie miłości Boga i bliźniego Jezus w całości podtrzymuje. Dodaje jednak do niego całą istotę swojego człowieczeństwa. Zaprasza nas do tego, abyśmy kochali się nawzajem nie w sposób dowolny, lecz uściśla...
Szczęśliwe dzieci szczęśliwych rodziców kochają ojca i matkę także po założeniu własnej rodziny, ale wiedzą, że mogą osobiście opiekować się rodzicami czy teściami na tyle, na ile można to odpowiedzialnie pogodzić z troską o własną rodzinę. Nikt nie jest zobowiązany do tego, by pomagać rodzicom kosztem małżonka i dzieci.
Maj nazywany jest najpiękniejszym miesiącem roku. Każdego dnia w wielu miejscach wierni gromadzą się w kościołach, przy przydrożnych kapliczkach i w domach, aby śpiewem chwalić Maryję. Z nadejściem miesiąca maja, który pobożność wiernych już od dawna poświęciła Maryi Bogurodzicy, a duch Nasz przepełnia się radością, dostrzegamy wzruszające widowisko wiary i miłości...
Na co dzień oddziałujemy na siebie wzajemnie nie tylko wyglądem i tym, co robimy, ale przede wszystkim tym, co do siebie mówimy. Niektóre słowa wypowiedziane do nas w dzieciństwie dźwięczą nam w uszach do dziś. Jeśli są dobre, wywołują pozytywne emocje; negatywne zaś rodzą smutek, przygnębienie, a niekiedy definiują nasze życie jak zaklęcia. Wiele słów, które dochodzą do nas, również ze świata mediów i polityki, sprawia, że jako społeczeństwo, w sposób nieświadomy, odbieramy i żyjemy w niekończącej się negatywnej aurze - kłótniach, sporach, hejcie i zemście. Nic dziwnego, że wiele osób popada w depresję i żyje w stresie.
W pewnym momencie naszego zaangażowania w Kościele lub we wspólnocie, dochodzimy do takiego momentu, że mamy swoich znajomych, przyjaciół, grono bliskich nam ludzi, z którymi czujemy się dobrze. Ale rozwój każdej wspólnoty zależy od tego, czy potrafimy „czynić uczniów”, czyli zostawiać znajomych, aby pójść do nowych i ich formować. Taki był styl działania św. Pawła. Na początku Paweł był uczniem Barnaby i z nim ewangelizował. Barnaba zaufał Pawłowi i sam wprowadził go w ewangelizację, był dla niego mentorem. Natomiast potem zaistniał między nimi spór, z którego… wynikło większe dobro.