logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Rafał Kołodziej
Czego sport uczy człowieka?
Gazeta Świecka


Pokory

Doświadczony biegacz jest osobę pokorną; rozumie, jak wiele spraw leży poza kręgiem jego wpływów. Godzi się, że trud wielomiesięcznego treningu może zostać przekreślony w najważniejszym dniu - dniu zawodów. Oto okazuje się, że źle rozplanowuje siły i na finiszu jest wyprzedzany przez kolejnych rywali. Oto tuż przed zawodami łapie kontuzję; a to przeziębia się; a to silny wiatr nie pozwala na pobicie rekordu życiowego; a to to, a to tamto... Biegacz jest pokorny do tego stopnia, że ma świadomość, jak wiele zależy od niego samego. Rozumie, że jego trudu nie poniesie nikt inny, że to on sam musi stawić czoła zmęczeniu i bólowi. Wie, ile zależy od jego nastawienia, że nie może sobie pozwolić na "odpuszczenie", na zejście poniżej wyznaczonego tempa. Wie, że w jego rękach spoczywa jego sukces i jeżeli nie da z siebie wszystkiego - przegra.

Strategii

Jest też strategiem; jak generał przed bitwą określa zasób sił, jakość wcześniejszego przygotowania, morale, czynniki sprzyjające, czynniki wrogie.

Jak szef sztabu, biegacz musi opracować precyzyjną taktykę wyścigu. Podejście pod tytułem "dam z siebie wszystko" niechybnie przyniesie mu klęskę. Musi rozplanować każdy kilometr trasy, określić, jak będzie pokonywał podbiegi, a jak zbiegi; czy będzie biegł z kimś czy samemu; kiedy przypuści decydujący atak. Oczywiście taki plan nie jest sztywnym schematem, którego nie można zmienić. Okoliczności panujące na trasie niejednokrotnie zmuszają do weryfikacji wcześniejszych decyzji i podjęcia nowych.

Optymizmu

W końcu biegacz jest optymistą. Za wszelką cenę nie wpuszcza do umysłu myśli podkopujących jego siłę. Choć czuje się zmęczony i słaby, nie mówi nie dam rady lub źle ze mną. Wręcz przeciwnie, jak mantrę powtarza: poradzę sobie, jestem na to przygotowany, dam radę!

Można by powiedzieć, że zaprzecza rzeczywistości; odrzuca prozę życia, a ulatuje w poezję. Pomija zmęczenie swego ciała, a podziwia piękno trasy; ignoruje ból w kolanach, a delektuje się wrzawą tłumu; nie zauważa suchego jak pustynia gardła, ale rozkoszuje się myślą o pięknym finiszu. Pesymizm zostawia w szatni, a skupia się tylko na tym, co może mu pomóc w szczęśliwym dotarciu do celu.

Rafał Kołodziej
 
 



Pełna wersja katolik.pl