logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Luc Baresta
Ambasador łaskawego Boga
Pastores



Papież Jan XXIII
 
Jak odkryć wnętrze człowieka, jak zajrzeć w głąb jego osoby? Jak odnaleźć źródła jego przyszłych postaw?
 
 Ziemia rodzinna
 
Poszukiwanie tych źródeł musimy z całą pewnością rozpocząć od okolic Bergamo. Kraina ta, z jej zatopionymi w słońcu pejzażami, rozbrzmiewająca gwarem mieszkańców, jest dla Angelo Roncallego czymś więcej niż tylko wspomnieniem dzieciństwa. Jest niezniszczalną częścią jego duszy. Kiedy wspomina on wiele dalekich dróg, które przemierzał, pielgrzymując po Wschodzie i po Zachodzie, bieg jego myśli niebawem zbacza, jakby za sprawą wewnętrznej, subtelnej siły przyciągania, ku obrazom rodzinnej ziemi. Wesołe linie pagórków, gromady dzieciaków, plamy chłodnego cienia wpisane w podwórka gospodarstw albo przyczajone u progu domów, w podcieniach – wszystko to jest dla Angelo Roncallego jakąś pierwotną świątynią, której mijające lata nie są w stanie zniszczyć czy chociażby zatrzeć. Wręcz przeciwnie, dodają jej one blasku, zanurzając jej zarysy w łagodnym świetle niezmierzonej czułości.
“Łaskawy Bóg – mówił na krótko przed objęciem nuncjatury w Paryżu – nie pozwala mi zapomnieć o mojej wiosce i o polach, gdzie moi bliscy pracują w wielkiej prostocie i ufności, pod słońcem, które jest odblaskiem chwały Bożej".
 
Gospodarstwo, w którym się wychował, było ubogie – parę hektarów dzierżawionej ziemi, kilka krów. Uprawiano tam winorośl, z której wytwarzano wino do użytku domowego, jarmuż dla bydła, liście z drzewa morwowego służyły za pożywienie dla jedwabników... Nigdy nie było wiadomo, czy uda się coś odłożyć. Trzeba było ciężko pracować, żeby nie zabrakło chleba powszedniego. W trudnych chwilach pomoc nadchodziła od lepiej usytuowanego krewniaka, który pędził życie w pięciu dalekich krajach.
Ileż musieli się Roncalli natrudzić, żeby z dzierżawców stać się właścicielami ziemi, którą uprawiali... Było jednak coś, co czyniło rodzinę Roncalli, najliczniejszą w Sotto il Monte, w jakiś sposób szczęśliwą.
 
Świadczy o tym zbiór 727 listów zatytułowany Listy do mojej rodziny. Okazuje się, że bogata korespondencja nigdy nie przestała łączyć Angelo Roncallego z jego bliskimi, z rodzinną ziemią. W jednym z tych listów, z 10 kwietnia 1930 roku, znajdujemy słowa, w których syn rolników z Bergamo, wówczas wizytator apostolski w Bułgarii, dziękuje Bogu za doświadczenie ubóstwa, będące dla niego szkołą świętości: “Moją wewnętrzną skłonność do spokojnego i ufnego przebywania w ramionach Opatrzności i do zachowywania świętego posłuszeństwa zawdzięczam po części temu, że przyszedłem na świat w rodzinie ubogiej w dobra ziemskie, lecz bogatej w wiarę i bojaźń Bożą, nawykłej do rzeczy prostych, żyjącej z dnia na dzień rytmem natury".
Tam więc, w owej pierwotnej świątyni, znajdują się jego korzenie, i to nie tylko te ziemskie. Angelo Roncalli nigdy nie traci z nimi kontaktu. Świadczą o tym jego Listy. Jakaś niezmierna czułość każe mu się zwracać, pomimo oddalenia, do swoich bliskich, a jest ich niemało. Dla każdego jest pełen troskliwej miłości, zawsze służy radą, pociesza, chce być pomocny, często w najmniej oczekiwanych drobiazgach.
 

 
 
1 2 3 4 5  następna
 



Pełna wersja katolik.pl