Autor: Tomasz (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2022-12-05 21:00
Dziękuję za odpowiedzi. Zacząłem sobie układać kolejny post do zamieszczenia w tym temacie, ale go nie zamieszczam, bo to chyba byłoby "dolewanie oliwy do ognia" (w odpowiedzi na Wasze posty szykowałem kolejne argumenty, które mogą uderzać zarówno Boga jak i w Kościół, a to chyba niepotrzebne - nie chcę rozjątrzać sytuacji, a chciałbym jedynie natrafić na satysfakcjonujące mnie wyjaśnienie tych wątpliwości, które już opisałem). Zamiast tego napisze inaczej:
Nie chcę się tłumaczyć z tego, jaki jestem. Wiem, że nie jestem idealnym katolikiem. Co więcej - mam wątpliwości, czy w ogóle jeszcze jestem katolikiem. Ale to, czy mam prawo nazywać się katolikiem nie ma już dla mnie wielkiego znaczenia. Odnośnie Komunii Świętej - owszem, to jest coś, co jeszcze ma dla mnie znaczenie. I sam z siebie chyba nie zrezygnuje z Komunii - chyba, że mi zabroni spowiednik. Ponieważ pojawiły się pytania odnośnie historii mojej przygody z Kościołem Katolickim to odpowiem, ale wolałbym do tego wątku więcej nie wracać: W tej chwili mam 51 lat. Próbowałem różnych wspólnot, 20 lat temu byłem przez 2 lata w zakonie, w tej chwili jestem w neokatechumenacie, ale mam wątpliwości, czy to jest droga dla mnie. Pisma Świętego zasadniczo nie czytam poza przygotowaniami liturgii do neokatechumenatu - nie czytam chyba dlatego, że po pierwsze już dawno straciłem zdolność medytacji, po drugie nie czuję takiej potrzeby, a po trzecie lektura Biblii często doprowadza mnie do oskarżeń wobec Boga. Jestem dość mocno poraniony duchowo, ale nie chcę tego tu roztrząsać. Dokumentów Franciszka i Benedykta XVI nie czytałem żadnych, a JPII coś czytałem, ale niewiele i było to już wiele lat temu. Do Komunii przystępuję co tydzień, do spowiedzi raz na kilka miesięcy. Może tyle na temat mojego katolicyzmu.
Mam wątpliwości co do tego, czy Pismo Święte jest faktycznie natchnione. Biblia nie jest przecież książką otrzymaną w całości, a jest jedynie wybranym zbiorem różnych starożytnych pism. Część starożytnych pism religijnych weszła do kanonu Biblii, część - nie i wyboru tego dokonali w pewnym momencie pewni ludzie. Jeśli byłoby możliwe, że ci ludzie się w jakimś zakresie pomylili to byłoby dla mnie wygodne, bo pozwoliłoby mi odrzucić niewygodne dla mnie fragmenty i w ten sposób zdjąć z Boga część moich podejrzeń. Jednak to, czy Biblia jest natchniona czy nie jest chyba też sprawą wtórną.
Ja wierzę, że istnieje obiektywna prawda i że nasza ludzka logika jest zgodna z ta prawdą. Wierzę w to dlatego, że w głębi serca wierzę w Boga, który uczynił zarówno człowieka z jego rozumem, jak i cały świat i rządzące nim prawa. Gdyby ludzki rozum był tylko dziełem ślepej ewolucji to byłby "zoptymalizowany" na przekazywanie swojej puli genów dalej, a nie musiałby mieć zdolności do poznawania praw rządzących przyrodą ani dotyczących spraw duchowych. Jednak jeśli jest dziełem Boga to milcząco zakładam, że jest zdolny do poznania tych kwestii. Z drugiej strony jeśli dręczy mnie jakaś wątpliwość to nie potrafię jej zignorować. Dlatego nie akceptuję tłumaczenia, żeby o czymś nie myśleć, bo to przekracza mój rozum. Po prostu nie potrafię nie myśleć. Ufam, że mimo wszystko w Bogu jest prawda i nawet, jeśli zły duch miesza, to prawda jest mocniejsza i z bożą pomocą można ją poznać.
Sądzę, że moje wątpliwości są przede wszystkim zakorzenione w tym, jak funkcjonuje świat. Gdyby nie był oparty na wzajemnym pożeraniu to prawdopodobnie znacznie łatwiej byłoby mi zaakceptować porównanie do pasterza i owiec. Jednak świat działa tak, jak działa i jeśli jest rzeczywiście stworzony przez Boga to musze się z tym jakoś mierzyć. I prosiłbym, aby w tym wątku zamieszczać przede wszystkim posty dotyczące odpowiedzi na moje wątpliwości.
|
|