logo
Wtorek, 07 maja 2024 r.
imieniny:
Augusta, Gizeli, Ludomiry, Róży – wyœlij kartkę


 Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Emka (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2024-04-25 09:08

Moje życie duchowe wygląda tak, że ciągle czuje przymus, żeby robić lub nie robić jakichś rzeczy, np. umyć ręce po dotknięciu czegoś choćby minimalnie brudnego, bo inaczej narażę innych na chorobę, albo najlepiej odpowiadać monosylabami, bo "z każdego bezużytecznego słowa..." (Mt 12,36). Niedawno w mieście usłyszałam, jak ktoś wymiotuje - nie widziałam tej osoby, ale w pobliżu stał kontener na śmieci i pomyślałam, że może to bezdomny, który śpi w śmieciach? Moje sumienie stwierdziło, że powinnam wyciągnąć wszystkie worki z kontenera i sprawdzić, czy nikogo tam nie ma. Z jednej strony to może być dobre, bo pomogłabym komuś, ale z drugiej strony pomyślałam, że jest w tym coś bardzo nieracjonalnego i mnóstwo ludzi by się na to patrzyło. A ja swojemu sumieniu nie ufam, bo już zdarzało się, że uznałam za grzech ciężki coś, co nie jest nawet grzechem lekkim. Błagam, pomóżcie mi. Czasami mam już dosyć.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Estera (---.147.77.59.mobile.internet.t-mobile.pl)
Data:   2024-04-25 13:28

Według mnie to objawy nerwicy natręctw. Sugeruję kontakt z lekarzem i psychologiem.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-04-25 15:56

"ciągle czuje przymus, żeby robić lub nie robić jakichś rzeczy, np. umyć ręce po dotknięciu czegoś choćby minimalnie brudnego, bo inaczej narażę innych na chorobę" - moim zdaniem to jest zachowanie do leczenia specjalistycznego, medycznego, lekarz powie Ci, czy zgłosić się do psychologa czy gdzie indziej, żeby się uporać.

Kwestie sumienia są skorelowane z problemami medycznymi. Gdy rozwiążesz kłopoty natręctw, łatwiej będzie uporządkować sprawy moralne. Łaska buduje na naturze, stara prawda.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Bea (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-25 19:03

Cierpisz na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Powinnaś udać się do lekarza psychiatry (bez skierowania), a on da leki i pokieruje na psychoterapię.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-25 23:23

To nie sumienie, tylko nerwica natręctw. Dość częsta ostatnio dolegliwość.
Przeszukaj to forum z hasłem "skrupulanctwo" - jest tu trochę rad.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Emka (93.95.255.---)
Data:   2024-05-03 21:02

Dziękuję Wam bardzo, mam nadzieję że niedługo uda się spotkać z psychologiem :) Też podejrzewałam nerwicę natręctw, przynajmniej mam potwierdzenie. Chciałam spytać jeszcze o coś - zanim do lekarza trafię to pewnie trochę minie, a w kwestiach sumienia wolę dopytać doświadczonych chrześcijan. Chodzi o upomnienia, bo zawsze mam wątpliwości - upomnieć czy nie? Jestem kiepska w mówieniu, gdy się stresuję, nie umiem znaleźć dobrych słów. Najgorzej w przypadku obcych, który np. palą, bo w dodatku boję się odzywać do obcych (w większości sytuacji). Najczęściej nie upominam, a potem czuję, jakbym popełniła przestępstwo... W Biblii jest dużo o upomnieniach (np. Ez 3, 18-21), ale mnie to przerasta, bo od razu czuje się odpowiedzialna za grzechy wszystkich, których spotykam. Nie potrafię ocenić, kiedy i wobec kogo upomnienie jest konieczne, a tylko w konieczności umiem przełamać nieśmiałość.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Akittm (---.dynamic.inetia.pl)
Data:   2024-05-04 06:52

Jeśli nie potrafisz ocenić, to nie upominaj. Dopiero, kiedy jesteś niezachwianie pewna, że jest to konieczne i naprawdę nie znalazłaś w myślach nic na obronę ani na usprawiedliwienie tej osoby. A odpowiedzialność ponosi się za grzechy tylko własne, chyba, że zachodzi jakaś relacja nierówna, w której ktoś jest odpowiedzialny za los drugiej osoby i ma na niego znaczący wpływ.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Piotr (---.centertel.pl)
Data:   2024-05-04 10:41

Bóg pragnie zbawienia człowieka a nie jego potępienia. Dlatego z tym zwracaniem uwagi myślę, że trzeba działać gdy to konieczne np. bójka, kradzież itp. A nie zawracać sobie głowę gdy ktoś pali albo nie wyrzuci papierka do kosza.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-05-04 14:14

Uciekł mi niedokonczony post, przepraszam, piszę ponownie...

Do Akkitm:
"A odpowiedzialność ponosi się za grzechy tylko własne, chyba, że zachodzi jakaś relacja nierówna, w której ktoś jest odpowiedzialny za los drugiej osoby i ma na niego znaczący wpływ."

Nie znam warunku koniecznie nierównej relacji. Byłabym ostrożniejsza w takim ograniczaniu odpowiedzialności. Istnieją wszelako grzechy cudze.
https://deon.pl/czytelnia/ksiazki/grzechy-cudze,28434

Do Piotra: jeżeli nie będziemy "sobie zawracać głowy" papierkami niewyrzuconymi do kosza, utoniemy w śmieciach. Mam sugestię: skoro nie zwracasz uwagi, to podnoś systematycznie cudze papierki w obecności upuszczających.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Piotr (---.centertel.pl)
Data:   2024-05-04 15:09

Z tym papierkiem to faktycznie nieudany przykład. Ale ogólnie chodzi o to żeby nie być nadgorliwym, bardziej papieskim od papieża. Zadaniem człowieka jest miłość do Boga i bliźniego, a nie wytykanie każdego błędu. Ale trzeba reagować jeśli dzieje się duże zło.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: bergamotka (---.14.1.85.dynamic.wline.res.cust.swisscom.ch)
Data:   2024-05-04 20:17

Sumienie potrzebuje właściwego formowania a póki co z uwagi na problemy zdrowotne nie potrafisz sama znaleźć właściwej miary. Dlatego powinnaś znaleźć sobie jakiegoś stałego spowiednika, jego pytać w kwestiach których nie potrafisz sama rozeznać i jego osądowi zaufać. To dużo lepsze niż ankietowanie przypadkowych osób w internecie.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Modlitwa (---.10.69.188.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2024-05-04 20:36

Emka, rzeczywiście jesteśmy w jakiś sposób zobowiązani do pamiętania, by "grzeszących upominać". Oczywiście nie chodzi o upominanie każdego w każdej sytuacji, zbyt nachalnie, tym bardziej niegrzecznie. Trzeba to wyczuć.

Według mnie problemem jest to, że - jak sama piszesz - masz pewne problemy z oceną własnego sumienia. Nie radzisz sobie sama ze sobą. W takiej sytuacji lepiej na razie upominanie odłożyć do czasu, aż będziesz to lepiej wyczuwać. Chyba że trzeba ratować drugiego człowieka, szczególnie dziecko, albo dzieje się coś bardzo złego. Raczej najpierw zajmij się swoim życiem. Uspokój swoje sumienie.
Piszesz "A ja swojemu sumieniu nie ufam, bo już zdarzało się, że uznałam za grzech ciężki coś, co nie jest nawet grzechem lekkim". Może się więc zdarzyć, że także cudzy czyn uznasz za grzech ciężki/duży, a tymczasem nie będzie to grzech, albo upomnienie będzie nieadekwatne do czynu (nieodpowiedni ton głosu, złość). Wbrew pozorom pewna nieśmiałość, konieczność przełamywania się przy upominaniu, może wywołać w tobie złość, że "musisz" chociaż nie chcesz. A upominanie nie powinno być w złości, bo nie chodzi o ukaranie, tylko o przypomnienie, że coś jest grzechem. Dla DOBRA drugiego człowieka. Przymus, który odczuwasz w innych sytuacjach, i tutaj może ci źle doradzić.

Najpierw rób porządek ze sobą, a na upominanie przyjdzie czas.

 Re: Mam dość życia z takim sumieniem.
Autor: Akittm (---.dynamic.inetia.pl)
Data:   2024-05-05 05:12

@hanna
Przeczytałam pierwszą część tego artykułu i mówi ona o właśnie takich zależnościach. Oprócz tego, że ktoś równy komuś proponuje mu udział w czymś złym - ale w tym przypadku, uważam, że grzech nadal jest własny: u każdego z osobna, a u proponującego dodatkowy; to nie jest tak, że wina tego, który otrzymał propozycję jest mniejsza, dlatego, że ją otrzymał.
Upominając kogoś bez głębszego namysłu, a w imię subiektywnie pojmowanej katolickiej moralności i poczucia obowiązku, można się srogo pomylić i skrzywdzić drugą osobę. Trzeba widzieć zło i być pewnym, że to zło, również być pewnym braku czynników dostatecznie usprawiedliwiających.

Jeśli ma się do czynienia z sytuacją niejasną, widzi się obcą osobę a komuś jednoznacznie nie dzieje się krzywda, to niekoniecznie dobrym wyborem jest upominanie. Zbyt mało się wie. Tak samo patrząc na działania jakiegokolwiek człowieka - jeśli mamy mało informacji a opieramy się na wyobrażeniu o drugiej osobie, to upominanie może rodzić zło.
Nie ponosimy odpowiedzialności za ludzi czyniących zło wokół. Rzadko kiedy informacji nie jest za mało by dobrze ocenić sytuację. Rzadko również orientacja "żeby nie zgrzeszyć" i "żeby grzechu nie było" jest poprawna... A już najmniej, jeśli chodzi o innych. Jeśli chodzi o grzech własny - ma to sens, ale innym należy pozwolić na wolność (chyba, że zachodzi zależność między mną a kimś albo widzi się zależność).

Myślę, że żeby zaszło w ogóle dobre "upominanie" nie można mieć na względzie grzechu a trzeba szukać drogi do dobra i wolności (samo upominanie, niewłaściwie zastosowane, może być tym przeciwne). Na pewno dobrym motorem do tego nie są stany emocjonalne, które produkują poczucie: "muszę, a jak nie to jestem winna; to nic, że dobrze nie znam sytuacji, ale nie upomniałam tego człowieka, a musiałam, więc jestem winna". Dlatego piszę, że trzeba mieć jasność, co do zła i zło nazywać złem, bo jeśli się pomylimy, to możemy wydać zły osąd i skrzywdzić.

Łk 6, 37: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni

1Sm 16, 7: nie tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>4, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce

Am 5, 14: Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z Wami

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: