Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data: 2024-04-01 22:45
Tomasz - a co z moją potrzebą uczestnictwa w liturgii Triduum? Mam ją odłożyć do śmierci rodziców? A jeśli ja umrę wcześniej? Mam stawiać wymagania innych, w moim mniemaniu niedobre i niepotrzebne, ponad Boga? To, o czym piszesz, ma dotyczyć obu stron... Mt 10, 37: "Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
My tu nie mówimy o podstawowych potrzebach, tylko czyichś pomysłach, a w zasadzie wymysłach na spędzanie czasu przedświątecznego i świąt.
A Chrystus przykazań nie zniósł. Swoją drogą dobre pytanie: co by w tej sytuacji zrobił ten Jezus, który powiedział: "«Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona»." (Łk 10, 41-42)
Jeszcze raz - oni wybierają sprzątanie (można to zrobić wcześniej), gotowanie dla armii i inne niespecjalnie konieczne rzeczy przed świętami. Ja mogę wybrać inaczej. Przedświąteczne zamieszanie połączone z konsumpcjonizmem i marnowaniem darów Bożych nie jest niezbędne do życia i nie ma powodu dla którego inni mają być do niego zmuszani pod płaszczykiem źle rozumianej pobożności. Świętujemy pamiątkę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa i to On ma być w tym czasie na pierwszym miejscu. Jego zwycięstwo się dokonuje nawet kiedy żyrandole nie są umyte, sałatka niedoprawiona albo jej nie ma, stoły się nie uginają pod tonami jedzenia, a kurze za kanapą nie są starte.
BTW: awantury o to, jaka jestem podła i paskudna, bo chcę iść do kościoła, kiedy trzeba SPRZĄTAĆ i GOTOWAĆ już przeżyłam. Tudzież w młodości hasła "pójdziesz, jeśli wszystko będzie zrobione" (nie ja decydowałam, co robić a czego nie). Miłość, szacunek, liczenie się ze zdaniem innych w pełnej krasie, nieprawdaż?
Sugeruję popracować nad życiowymi priorytetami, żeby rzeczywiście w szczerości i zgodnie z sumieniem móc sobie powiedzieć "jak bardzo jesteś podobna/y do Chrystusa".
Swoją drogą pomieszanie z poplątaniem w tym wątku. Autorka prosi o pomoc, bo z powodu przygotowań świątecznych trudno jej uczestniczyć w liturgii. A kiedy ja piszę, że odpuszczam przygotowania, żeby takiego dylematu nie mieć, to niektórzy widzą w tym problem. Jeszcze ciekawiej, że niektórzy z tych niektórych proponują autorce terapię, na której autorka na 99% usłyszy, że ma odpuścić przygotowania. A wszystko przyprawione dużą ilością "pobożności", nawet z cytatami biblijnymi. To się jakoś nazywa, chyba zakłamanie albo dwulicowość, i kupy się nie trzyma.
|
|