Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2024-03-02 21:32
Aniu, czy odpowiedziałaś sobie może na pytanie, dlaczego noszenie medalika jest dla Ciebie aż takie ważne?
Nie nosisz pół roku i żyjesz...
I dlaczego czujesz się winna po zgubieniu?
Łańcuszki się z czasem zrywają, zawieszki przecierają, normalna rzecz. Ludzie zgubili już miliony medalików i różańców. Podobnie jak gubi się biżuterię i rękawiczki. Też zgubiłam...
Zdaje się, że się przywiązałaś do konkretnej rzeczy. Czy wiesz, dlaczego tak bardzo?
Może za bardzo?
Medalik, także poświęcony, to nadal przedmiot (owszem, szanujmy), ale nie istota wiary. Może był pamiątką, no to fakt, wtedy rozumiem emocje, może być nam jakąś dłuższą chwilę naprawdę smutno, no ale przecież są granice.
Wiesz, co mnie niepokoi i dlaczego odpisuję? Bo cały czas borykasz się z pamięcią o konkretnej rzeczy. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo. Nie rozumiem, dlaczego przedmiot tak przykuwa Twoją uwagę. Medalik zasłonił ważniejsze? Trochę magicznie to pobrzmiewa, niepokojąco.
W całym poście nie ma natomiast absolutnie nic o Panu Bogu czy innej osobie. Znamienne. Nic o KIMŚ, kogo medalik ma przypominać, do kogo ma odsyłać - a tu jest jedyny sens medalika lub podobnych przedmiotów noszonych z wiarą. Zdaje się, że czujesz się "pusto i sama" bez kawałka metalu, natomiast ten metal nie zbawia. I nie ma większej wartości niż Osoba, do której odsyła.
Jeżeli Twoje poczucie bezpieczeństwa zależy od medalika, i to konkretnego, to coś mi tu zgrzyta. Pachnie magią, powtórzę, amuletami.
Jeżeli samo posiadanie medalika ma być powodem spokoju, wypełnienia pustki i pewnego rodzaju szczęścia, to raczej nie kupuj nowego, bo wyszłoby na to, że jednak nadal pokładasz nadzieję w rzeczy, nie zaś w osobie.
Medaliki same w sobie są dobre. Kościół je błogosławi. Ale jeśli są powodem takiego przywiązania, to mam wątpliwości.
|
|