logo
Wtorek, 07 maja 2024 r.
imieniny:
Augusta, Gizeli, Ludomiry, Róży – wyœlij kartkę


 Presja rodziny i zniszczone życie.
Autor: Patrycja (---.dynamic-2-waw-k-4-1-0.vectranet.pl)
Data:   2022-11-11 11:45

10 lat temu wyszłam za mąż, przyczyną była ciąża. To była bezpośrednia przyczyna ślubu. Tak naprawdę to chciałam uciec z domu gdzie czułam się jak piąte koło u wozu. Rodzice wysłali mnie na studia, ale bez przerwy wypominali mi, że dają mi pieniądze na studia i mnie utrzymują a w związku z tym mam ich bezwzględnie słuchać. Zabronili mi też pracować. Byłam wtedy strasznie nieszczęśliwa, nic nie miało dla mnie sensu. Moje życie było na komendę innych ludzi mimo, że byłam dorosła. Więc tak, miałam wątpliwości co do ślubu, chciałam po prostu aby to była nasza decyzja a nie kogoś z zewnątrz. Ale byłam zbyt młoda by przeforsować swoje zdanie na forum rodziny. Babcia stwierdziła, że lepiej być rozwódką niż panną z dzieckiem. Straszono mnie też, że potem to mój mąż nie będzie w ogóle chciał ślubu. Jak widać, opinia otoczenia była ważniejsza niż moje nieszczęśliwe życie. To mi zamknęło usta ostatecznie. Ja chciałam ślubu, kochałam tego człowieka, problem polegał na tym, że miałam podstawy sądzić, że mój narzeczony mnie po prostu nie kocha, ani nie chce ze mną być. Na początku znajomości nawet tego nie ukrywał, potem jakby zaczęło mu zależeć, na ile to było szczere, nie wiem do dziś. Po ślubie za namową męża wyprowadziliśmy się do starego budynku mieszkalnego należącego do moich rodziców. Warunki życia tam nie były zbyt dobre, ale mieliśmy po 20 lat i nie było to dla nas problemem. Przynajmniej w końcu mogłam żyć na własny rachunek zamiast robić wszystko wbrew sobie. Przez pierwszych kilka lat było nawet dobrze. Niestety start w dorosłość nie wyglądał tak jak powinien. Z czasem dotarło to do mojej świadomości, bo to ja sama, coraz częściej dźwigałam ciężar dnia codziennego. Budynek nie ocieplony, stary piecyk, praktycznie pół roku spędzałam na paleniu aby ogrzać mieszkanie. Mąż zajął się zarabianiem pieniędzy na budowę domu. Niestety był dość rozrzutny i niewiele odkładał. Nie mogłam znaleźć normalnej pracy mając tylko pierwszy stopień studiów. Mimo, że mieszkam obok rodziców nie mogłam liczyć na żadną pomoc z ich strony a na wynajęcie opiekunki nie było nas stać więc wszystko spadło na mnie. Mimo, że ciężko pracowałam, oszczędzałam ile się dało, efekty były mizerne. Po kilku latach udało się postawić dom w surowym stanie. Jednak nasze małżeństwo zaczęło się sypać. Brak wsparcia od kogokolwiek, krytyka z każdej strony pod moim adresem, porażki pomimo starań sprawiły, że wpadłam w depresję. Poddałam się. Mąż stał się chamski wobec mnie zaczął mi wypominać, że jego koledzy żyją na poziomie a on przeze mnie wegetuje, że zniszczyłam mu życie. A przecież ja robiłam co mogłam, starałam się, niestety w międzyczasie sama straciłam szacunek do siebie i uwierzyłam, że nie jestem nic warta. W końcu odszedł i zostałam sama z 2 dzieci. W tym czasie podjęłam się ukończenie studiów 2 stopnia, obecnie czeka mnie obrona. Musiałam się przenieść do rodziców, gdyż warunki nie pozwalały na życie w tamtym budynku poza tym potrzebuję czasu na naukę. Od tego czasu zaczął się koszmar na nowo. Czuję się jak intruz w domu rodziców, ciągle słyszę jak mama wydzwania po swoich znajomych i skarży się, że nie ma świętego spokoju. Ze jej przeszkadzamy. Czasem proszę ją by przypilnowała mi młodszej córki i to wszystko. Poza tym staram się pomagać na ile mogę, gotować, robię zakupy, sprzątam. Nie stać mnie obecnie na opiekunkę, wszystkie oszczędności wydałam na opłacenie studiów, które są bardzo drogie. Moja mama nie pracuje, mimo to nie chce mi pomagać, ciągle powtarza, że chciała by mieszkać sama. Jak widzę, że inni mieszkają całymi rodzinami razem i dziadkowie się angażują w pomoc to jest mi przykro. Nigdy nie chciałam być dla nikogo ciężarem, niestety tak mi się życie ułożyło, może byłam zbyt zahukana by walczyć o siebie. Zresztą ta sytuacja nie trwa tak długo bo dopiero rok. Na prawdę tak trudno jest wytrzymać rok z córką i dwójką wnuków w dużym domu?
Wiem, że rodzice wymarzyli sobie, że to mój brat a nie ja zamieszka z nimi, gdyż on dobrze zarabia i zapewnił by im wygodną starość. Tylko, że on nie chce z nimi mieszkać ani im pomagać. Wiem, że kiedy skończę wreszcie te studia uniezależnię się od wszystkich dla których jestem tylko problemem. Tylko nie wiem, czy będę w stanie kiedyś być dla moich rodziców wsparciem po tym wszystkim. Dziś wiem jedno, trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi. Mimo wielu problemów staram się patrzeć z optymizmem w przyszłość. Jeżeli ktoś ma dla mnie jakieś rady to bardzo chętnie je przyjmę, ja nie mam do kogo zwrócić się o pomoc.

 Tematy Autor  Data
 Presja rodziny i zniszczone życie. nowy Patrycja  2022-11-11 11:45 
  Re: Presja rodziny i zniszczone życie. nowy Hanna  2022-12-02 21:24 
  Re: Presja rodziny i zniszczone życie. nowy patrycja  2022-12-04 17:56 
  Re: Presja rodziny i zniszczone życie. nowy Hanna  2022-12-04 19:53 
  Re: Presja rodziny i zniszczone życie. nowy KK  2022-12-14 16:36 
  Re: Presja rodziny i zniszczone życie. nowy patrycja  2023-01-27 11:28 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: