logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyœlij kartkę


 Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam.
Autor: Zniszczony (22 l.) (---.28.48.76.iwacom.net.pl)
Data:   2019-10-25 18:34

Witajcie. Jestem 22-letnim, który mocno pobłądził w życiu. Alkoholizm apodyktycznego ojca, nałóg pornografii, masturbacja plus brak wsparcia sprawiły, że już w tym wieku jestem wrakiem człowieka. Nie widząc już żadnego ratunku zacząłem się modlić jeszcze w okresie szkoły średniej, co skutkowało wewnętrznym przynagleniem, by iść do spowiedzi, ale kiedy już upatrzyłem sobie księdza... nie daję rady do niej iść. Zrobiłem rachunek sumienia, podjeżdżałem pod kościół i 9-10-krotnie kończyło się to wymięknięciem. Nie chodzi o to, że boję się reakcji księdza, zwyczajnie kiedy jestem już w drodze mija wszelki ból i zastanawiam się po co tu przyjechałem, skoro w moim życiu nie jest wcale tak źle. Następnie wracam do domu i ból wraca ze dwojoną siłą i spadam niżej niż byłem, uświadamiając sobie, że fizycznie, psychicznie i duchowo jestem martwy. Po kilku nieudanych próbach próbowałem motywować się tekstami na kartce, które sam pisałem, dotyczących nawet rodziny, którą zawodzę, ale wtedy nawet to mi nie pomaga. Dziś chciałem zrobić to po raz kolejny, ale skończyło się jak zawsze. Zamiast tego pojechałem do marketu i pisząc ten post pierwszy raz od dawna upijam się piwem, bo nie daję już rady żyć. Nałóg zrujnował moje zdrowie. I fizyczne i psychiczne. Nie widzę już żadnego światła poza Bogiem, ale nie potrafię do niego wrócić, mimo że tak bardzo chcę. Nieważne czy w drodze do kościoła myślę o rodzinie czy o cudach, które działy się w Kościele jak ten w Sokółce, zawsze próba wejścia do niego kończy się tak samo. Nie rozumiem czemu niektórzy degeneraci ot tak się nawracają nie czując żadnego oporu, a ja męczę się już tak długo i nie mogę tego zrobić. Czy to oznaka silnego zniewolenia? Opętania? Nie wiem już co mam robić, naprawdę.

Pomódlcie się za mnie choć krótko. Nie mam już nikogo, kto mógłby mi pomóc. Jeśli szatan istnieje, to zdemolował mnie tak bardzo, że już nie dam rady się wyrwać. Nałóg spustoszył mnie tak mocno, że w połączeniu z silną nerwicą jego skutki odczuwam tak, że zasypiam z różańcem w ręku nie wiedząc czy w ogóle się obudzę na drugi dzień. Jestem człowiekiem totalnie upadłym, ale nie wiem już gdzie iść i gdzie szukać. Miałem napisać obszerną wiadomość, ale kiedy już ją napisałem wydała mi się żałosna i rozmyśliłem się wiedząc, że ktoś kto czyta to po drugiej stronie ma przecież swoje problemy. Dziękuję za każdą modlitwę.

 Tematy Autor  Data
 Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Zniszczony (22 l.)  2019-10-25 18:34 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Karol  2019-10-25 19:40 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Róża  2019-10-25 20:26 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Jx  2019-10-25 21:04 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Ј  2019-10-25 23:11 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Hanna  2019-10-25 23:52 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Asia  2019-10-26 01:19 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Brygida  2019-10-26 14:07 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Justyna  2019-10-27 20:38 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Malgosi3  2019-10-29 17:17 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Estera  2019-10-30 01:02 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy Katarzyna  2019-11-07 22:26 
  Re: Mimo 10 podejść do spowiedzi wymiękam. nowy dante  2019-11-11 20:44 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: