Wydawca: Jedność |
Kto ma na to ochotę, powinien móc pracować aż do podeszłego wieku
Dziennikarka z Zurychu Klara Obermüller napisała bardzo interesującą książkę na temat cezury, jaką tworzy przejście w stan spoczynku. Jej własne doświadczenie nie odnosi się wyłącznie do niej samej: chociaż była przekonana, że jest przygotowana na czas emerytalny, to jednak okazało się, że ten przełom też ją zaskoczył. Wpadła w nastrój depresyjny. Jej reakcja była taka, że powstałą pustkę zarzuciła wprost pracą. Najtrudniejszym doświadczeniem związanym z przejściem na emeryturę było dla niej to, że nie uczestniczyła w podejmowaniu istotnych decyzji. Nie mogła już współdecydować i nadawać kształtu różnym sprawom.
W jaki sposób należy radzić sobie z takim doświadczeniem? Klara Obermüller opowiada się za tym, by móc pracować tak długo, jak ma się ochotę. Oczywiście powinno się – jej zdaniem – dobrze znać siebie i uwzględniać własne granice. Należy wyrobić w sobie wyczucie momentu, kiedy ma się dość pracy. Zadaje ona sceptyczne pytanie: "Kiedy stwierdzę, że się opuszczam, że moja praca nie osiąga już tego poziomu, jakiego oczekuję od niej ja sama i inni ludzie? I kto będzie potrafił mi to powiedzieć? To jest problem, który bardzo zaprząta moją głowę".
Powinniśmy stworzyć bardziej płynne granice pomiędzy pracą a emeryturą. W naszym klasztorze mamy taką sytuację, że nasi współbracia pracują tak długo, jak tylko chcą. Jednak kiedyś wreszcie nadchodzi moment, gdy z trudem mogą przyznać się do tego, że nie są już w stanie wykonywać swojej pracy, czy to z powodu słabnącego wzroku, czy dlatego, że ręce nie są już tak sprawne jak dawniej.
Kiedy ktoś postrzegał siebie wyłącznie przez pryzmat pracy, temu z trudem przyjdzie zajęcie się czymś innym. Również dla jego otoczenia coraz trudniejsze będzie właściwe radzenie sobie z tym problemem.