Tylko wierność
Gdy podczas modlitwy przeżywam zniechęcenie, to może pojawić się taka myśl: "No, bądź normalny, idź do kawiarni, do kina, na dyskotekę, znajdź sobie kogoś, żeby przyjemnie spędzić czas. Musisz zająć się czymś rzeczywistym, konkretnym. To jałowe życie wewnętrzne, ta pustka jest przecież nie do wytrzymania". I niekiedy pójdę w tę stronę aż za daleko. Czasem porzucając to wewnętrzne życie wejdę w jakiś grzech. Bywa też, że nie rozumiem Pana Boga i tylko mi się wydaje, że zgrzeszyłem. Może Pan Bóg kojarzy mi się z kimś bardzo dokładnym, drobiazgowym? Z kimś, kto ma taki komputerek, na którym skrupulatnie zapisuje i rozlicza wszystkie moje myśli i wrażenia. Tak nie jest. Pan Bóg patrzy tylko na wierność.
Myślę, że Panu Bogu będzie bliższy pijaczyna, który ma trudności z porzuceniem nałogu, bo tę skłonność po kimś odziedziczył, niż na przykład pobożny charyzmatyk czy zakonnik, który jest pełen pychy i niewierności. Zewnętrznie jest wierny pobożnym ćwiczeniom, ale nie jest wierny Bogu.
Pan Bóg doskonale rozumie ludzkie słabości, bo przecież wziął je na siebie. Ten słaby, grzeszny człowiek jest przez Boga wezwany do wierności. Wierność polega na tym, że pójdę do kościoła, że będę się modlił, mimo że mi się nie chce. Ale zrobię to dla Jezusa. Może nie mam czasu, mamusia mi nie pozwala, chłopak się denerwuje, że chodzę na jakieś spotkania, więc zaczynam rezygnować, wycofywać się. Jednak jeśli się nie poddam i powrócę do Mszy Świętej, do Pisma Świętego, do różańca, to po krótkim czasie w tych praktykach, które mnie nudziły, zaczynam odkrywać coś nowego, czego wcześniej nie znałem. Może nie będą to jakieś wzniosłe przeżycia charyzmatyczne. Będzie to coś całkiem innego, tak jak czytamy w 21. rozdziale Apokalipsy św. Jana: Oto czynię wszystko nowe… napisz: Słowa te wiarygodne są i prawdziwe. To nowe zaczyna mnie zachwycać, pociągać, dzieje się coś bardzo niesamowitego, ale zupełnie prostego.