logo
Sobota, 07 grudnia 2024 r.
imieniny:
Ambrożego, Marcina, Sobiesława – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Zaufał i nie zawiódł się
Życie Duchowe
fot. Daniele Colucci | Unsplash (cc)


O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz

 

Co inspiruje cię w osobie św. Stanisława Kostki?

 

Marcin: W postaci św. Stanisława Kostki inspiruje mnie motyw ucieczki przed rodzicami. To, że bardzo się im przeciwstawił, wybierając swoje powołanie. Przeżyłem coś podobnego. Też musiałem przeciwstawić się opinii bliskich, by wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Druga sprawa to rozstanie z domem czy środowiskiem, z którego człowiek się wywodzi. Ja również musiałem na własną rękę organizować sobie życie wbrew bardzo wielu rzeczom i przeciwnościom, przygotować się do życia w zakonie, co wiązało się z różnymi „próbami”, ale też z pewnym „przemieszczaniem się”. Święty Stanisław także musiał się „przemieszczać”. On z Polski do Rzymu, ja na terenie Polski.

 

Czy ucieczka z domu, aby wbrew woli rodziców wstąpić do zakonu, mogła się podobać Bogu?

 

Szymon: Mogła, ale nie musiała. Tak naprawdę tego nie wiemy. Z jednej strony, jeżeli wierzymy, a pewnie każdy z nas wierzy, że Stanisław Kostka został powołany przez Pana Boga, by wstąpił do jezuitów, to myślę, że Mu się podobało to, że Stanisław wstąpił do tego zakonu, do którego go powołał. Ale mówiąc czysto teoretycznie, jeżeli Stanisław Kostka się pomylił i Pan Bóg miał inne plany co do jego życia, to tu ewidentnie należy zwrócić uwagę na czwarte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”.

 

 

To jednak tylko czysto teoretyczne rozmyślania, ponieważ wydaje mi się, że Pan Bóg powołał św. Stanisława Kostkę do zakonu i św. Stanisław postąpił zgodnie z Jego wolą, dzięki czemu, a może i przez to, jego działanie podobało się Bogu.

 

Jakub: Wydaje mi się, że w tym pytaniu bardzo ważne są słowa „podobało się”, ponieważ wiążą się one z pragnieniami, które Stanisław miał w swoim sercu i za którymi poszedł mimo młodego wieku i wielu przeciwności. Natomiast, jeżeli nawet Pan Bóg nie powołał Stanisława albo Mu się to nie podobało, to jednak na przykładzie jego życia i świętości oraz tego, w jaki sposób Stanisław wstawia się za nami, możemy mówić właśnie o jego świętości. Myślę, że to pokazuje, że Pan Bóg może wykorzystać nawet nasze pochopne i być może nieroztropne decyzje do tego, by nas uświęcić, by uświęcić nasze życie.

 

Mateusz: To ciekawe, co Szymon powiedział o tym, że decyzja Stanisława mogła się Panu Bogu nie podobać. Wydaje się, że jak święty coś zrobił, to pewnie się to Bogu podobało. Może jednak faktycznie zrobił coś niedobrze, co niekoniecznie musiało się podobać Panu Bogu. Może mógł zrobić coś inaczej, może podjął zbyt pochopną decyzję. Matka Boża mówiła, by wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, ale może miał trochę poczekać, a Ona przemówiłaby do serc jego rodziców, by zgodzili się na jego wyjazd, co byłoby zgodne z wolą Boga?

 

Z drugiej strony, czy zwłoka w realizacji woli Bożej nie przygasiłaby tego „wewnętrznego ognia” Ducha Świętego? Czy i Maryja nie ruszyła z pośpiechem w góry? Stanisław przecież też musiał przejść przez góry. W jego wypadku były to wysokie i niebezpieczne Alpy. Przeprawa skończyła się chorobą.


Ale znamy również inne przykłady świętych, jak św. Faustyna, której rodzice też nie chcieli wysłać do zakonu. Jej spowiednik, o. Józef Andrasz SJ pisał w późniejszym czasie, że rodzice nie powinni sprzeciwiać się woli Bożej i jeżeli są przeciwko, to ważniejsze jest słuchać Boga aniżeli rodziców. Idąc tym tropem, wierzę, że to, co zrobił Stanisław, podobało się Panu Bogu.

 

Na czym polegała misja św. Stanisława Kostki, jakie były największe problemy w jej realizacji i jak je pokonywał?

 

Szymon: Misja Stanisława Kostki zaczęła się właśnie od tej trudnej decyzji, którą musiał podjąć: czy sprzeciwić się rodzicom i uciec z domu, czy jednak zostać i nie do końca czuć się na swoim miejscu. To była jego pierwsza misja, której moim zdaniem podołał dzięki swojej wytrwałości i dojrzałości mimo młodego wieku. Sprostał również późniejszym problemom, chociażby temu, że na początku musiał sprzątać dom zakonny jezuitów, by go w ogóle przyjęli. Nie został przyjęty od razu, tylko musiał sprzątać, ponieważ ojcowie chcieli go jeszcze bardziej zniechęcić. Tak interpretuję to, jak go potraktowali – chcieli go „porządnie” wypróbować.

 

Jak Stanisław pokonywał te trudności? Można powiedzieć, że w sposób bardzo mądry: potrafił na spokojnie wszystko przemyśleć, mimo swojej pierwszej, bardzo chaotycznej decyzji.

 

Jakub: Ojciec Stanisława miał wpływy nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech, więc jezuici nie chcieli go przyjąć do niemieckiego nowicjatu, podobnie w Wiedniu. To z pewnością było jedną z trudności, jakie napotkał na drodze w realizacji swojej misji.


Poza tym od samego początku sposób, w jaki żył Stanisław i w jaki odnosił się do innych, był bardzo radykalny. To mogło inspirować, ale też niejednego zniechęcić do niego. Kolejną rzeczą może być cierpienie, które towarzyszyło mu już od młodego wieku. Z pewnością było ono trudne do przyjęcia, szczególnie że miał przed sobą całe życie, swoje plany i marzenia, a jednak Pan Bóg powołał go właśnie do takiej, a nie innej misji. Co ważne – jego śmierć poruszyła cały Rzym i była wielkim świadectwem.

 

 

Myślę też, że w jakiś sposób świadectwo jego życia, ale i oddanie czy pokazanie, że można żyć w radykalny sposób, podejmować decyzje bezkompromisowo, jest tą jego misją, która wciąż trwa, pokazuje drogę przez życie także nam i wciąż inspiruje.

 

Mateusz: Stanisław Kostka miał w swoim życiu wiele trudnych doświadczeń. Najpierw problemy z rodzicami, potem spotkanie z bratem, który chciał go odwieść od jego misji, co jest podobne do doświadczenia św. Ignacego Loyoli, potem wspomniana przeprawa przez Alpy, zmierzenie się z chorobą i pielgrzymka do Rzymu. Dziś może wydawać się to szczególnie trudne, a co dopiero w tamtych czasach. My możemy wsiąść do samochodu czy autobusu, Stanisław Kostka musiał marznąć na wozie. Lata spędzone w Rzymie też nie były dla niego zbyt łatwe. Moim zdaniem najtrudniejszą decyzją była dla niego ta o wyruszeniu, bo kiedy wyruszysz, to już idziesz.

 

W kim św. Stanisław pokładał ufność? W czym się to przejawiało?

 

Szymon: Zacznę od odpowiedzi na pytanie, w kim i w czym nie pokładał ufności, a może raczej jego ufność była niepełna. Skoro uciekł z domu, to nie mógł mieć w pełni ufności, oparcia i poczucia bezpieczeństwa u rodziców. Gdyby je miał, nie musiałby uciekać. Można by nawet rzec, że nie musiałby się ukrywać. Odpowiedź na pytanie, w kim tę ufność pokładał, będzie bardzo banalna i oczywista. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że św. Stanisław Kostka miał ufność w Bogu, w Boży plan na jego życie i że chciał oddać się w pełni otrzymanej misji. Niczego się nie bał, bo wiedział, że tak naprawdę to nic mu nie grozi.

 

Jakub: Myślę, że św. Stanisław największą ufność pokładał w Bogu, ale ze względu na szczególny rys jego duchowości, którym na pewno była maryjność, od samego początku pokładał ufność także w Maryi. Ta ufność była w nim i go prowadziła.

 

Mateusz: Zgadzam się z wami, że w Bogu i Marii. I chyba tyle. Pewnie można by dodać jeszcze to, że nie zaufał pieniądzom, sławie, bezpieczeństwu, ale temu, co powiedziała mu Matka Boża, kiedy został uzdrowiony i gdy objawiła mu się z dzieciątkiem Jezus: że ma wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Poszedł za tym słowem, zaufał mu. Nie tyle swojemu doświadczeniu, co słowu Matki Bożej, doświadczeniu Boga. Temu zaufał i nie zawiódł się.

 

Jakie cechy możemy przypisać św. Stanisławowi Kostce, biorąc pod uwagę jego życie?

 

Jakub: Zdecydowanie odwagę i wytrwałość, konsekwentne dążenie do celu, dla którego był w stanie zrobić nawet coś, co wydawało się nierozsądne. Przychodzi mi też na myśl szaleństwo. Duża ufność, nadzieja i patrzenie na przyszłość w szerokiej perspektywie.

 

Szymon: Dodałbym do tego ponadprzeciętną dojrzałość w tak młodym wieku. To, że potrafił podjąć tak odważną decyzję, poszedł za nią w pełni i do końca życia jej nie żałował. Takie podejmowanie decyzji, ale też liczenie się z jej konsekwencjami jest bardzo dojrzałe.

 

Mateusz: Wytrwałość, wiara, zapatrzenie w świętość, wybór dobra. To wzór – jest kimś, kogo warto naśladować.

 

Czy św. Stanisław Kostka jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży?

 

Jakub: Święty Stanisław Kostka zdecydowanie nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży. Jest raczej wzorem dla młodych dorosłych, którzy rozpoczynają życie na własny rachunek i podejmują pierwsze samodzielne decyzje.

 

Okres dojrzewania nieco się dziś przesunął w porównaniu z czasami, w których żył i dorastał św. Stanisław. Dlatego jego przykład często jest niezrozumiały dla współczesnej młodzieży. Mają obraz Stanisława, który jest bardzo grzeczny, ułożony, trochę jak z obrazka, natomiast często nie dostrzegają, że jest prawdziwy, z krwi i kości i że podjął taką odważną decyzję. Młodzież dzisiaj nie ma takich problemów, nie zajmuje się tym, to dla nich kwestie odległe, bo większość rzeczy ma pod dostatkiem. Kiedy natomiast wchodzimy w okres dorosłości, stajemy się młodymi dorosłymi, to się zmienia. Stajemy się wówczas odpowiedzialni sami za siebie. Dlatego uważam, że św. Stanisław Kostka jest patronem młodych dorosłych.

 

Szymon: Moim zdaniem Stanisław Kostka nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży, przede wszystkim dlatego, że młodzi go nie znają. Tak podpowiada mi moje życiowe doświadczenie, chociaż krótkie. Tak naprawdę, gdyby nie ojcowie jezuici, to bym nie znał takiego świętego jak Stanisław Kostka. Nie słyszałem o nim ani w szkole, ani w parafiach diecezjalnych czy w innych zakonach. Jedyne miejsce, w którym o nim usłyszałem, to właśnie Towarzystwo Jezusowe. Wydaje mi się, że to główny problem. Święty Stanisław nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży, bo dzisiejsza młodzież go nie zna.

 

Myślę jednak, że gdyby młodzi go poznali, gdyby się chociaż trochę zaciekawili jego życiem, to może nawet spora część z nich odnalazłaby w nim swoją bratnią duszę. Niekoniecznie w kontekście wielkiej pobożności, ale na poziomie bardziej ludzkim mogliby się z nim utożsamiać. Dzięki temu mógłby też być dla nich wzorem, patronem i inspiracją.

 

Mateusz: Czy jest wzorem? Myślę, że niestety jest mało znany, a jest w nim duże bogactwo. Warto o tym mówić, by w swoim życiu wybierać Pana Boga, jeszcze w młodości, zanim popełni się różne błędy, zrobi się różne głupoty z powodu swojej nieświadomości. Człowiek, który nie idzie za Panem Bogiem, może wpaść w różne kłopoty i uwikłać się w różne sprawy, których później może żałować. A im wcześniej opowie się człowiek za Bogiem, wybiera Go od samego początku, wiernie za Nim idzie, to wierzę, że to może być prosta droga do świętości.


Jak szybko można osiągnąć tak wysoki poziom świętości? Być tak naprawdę blisko z Bogiem, zbudować tę relację bliskości? Im szybciej wybierzesz Pana Boga, tym lepiej i tym lepsze będzie twoje życie. Oczywiście świętość jest wielką łaską i tylko od Boga zależy, ile komuś jej udzieli. Pan Bóg ma dla każdego właściwy czas i miejsce na spotkanie, może na nawrócenie, ale im szybciej się nawrócimy, tym lepiej.

 

Co zrobić, by św. Stanisław Kostka stał się nieco bardziej znany wśród młodzieży?

 

Mateusz: Można na przykład mówić o nim przy okazji naszych akcji powołaniowych czy załączyć jakąś informację o nim na jezuickiej stronie internetowej. Można też po prostu mówić o nim tam, gdzie akurat jesteśmy. Pamiętać o tym, że jest naszym patronem, modlić się za jego wstawiennictwem, mieć z nim relację. Może podczas medytacji porozmawiać z nim w rozmowie końcowej? Zapytać, na przykład, co myśli o naszym nowicjacie. Może przyjdzie nam poruszenie w tej sprawie, jakaś myśl? Kto wie? Ważne, by modlić się do niego, pamiętać o jego wstawiennictwie i pokazywać, że jest obecny.

 

Jezuici w Gdyni mieszkają na Wzgórzu Kostki. To też dobra forma promocji. Na całym świecie są też liczne dzieła, między innymi szkoły, jego imienia, to też dobra forma.

 

Jakub: Uważam, że dobrą rzeczą byłoby też po prostu w różnych sytuacjach przywoływać jego postać, bo dzieła są, nazwy ulic również. Możemy też o nim pisać, tworzyć, natomiast bezpośrednia rozmowa z drugim człowiekiem wydaje mi się najcenniejsza, by tej jednej spotkanej osobie powiedzieć właśnie o Stanisławie lub jakoś do niego nawiązać.

 

Szymon: Moim zdaniem należy nakręcić film. Amen.

 

Marcin: Święty Stanisław pochodził z miejscowości Rostkowo, małej wsi położonej na Mazowszu, koło Przasnysza. To pokazuje, że powołani do świętości możemy być z każdego miejsca na świecie. I z Rostkowa, i z Przasnysza, i z każdej innej miejscowości.


Rozmawiali jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
Życie duchowe 120/2024 - Jesień

 
 



Pełna wersja katolik.pl