logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Jacek Pulikowski
Zakochanie... i co dalej?
Wydawnictwo Pomoc


Wydawca: Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa Pomoc
Rok wydania: 2011
Wydanie: IV wydanie
ISBN: 978-83-7256-885-4
Format: 110 x 180
Stron: 144
Rodzaj okładki: miękka

 
Kup tą książkę

 

Poznanie rodziny


Nikt nie jest samotną wyspą. Każdy wzrasta w jakimś środowisku, które ma oczywisty i istotny wpływ na jego zachowania, poglądy, hierarchię wartości, na kształt jego osobowości. Nie da się poznać i zrozumieć drugiego człowieka bez poznania jego środowiska rodzinnego, jego korzeni. Koniecznym elementem poznania drugiego człowieka jest poznanie jego rodziny, środowiska, w którym wzrastał. Stare dalekowschodnie przysłowie mówi: "Patrz na matkę i bierz córkę".

Tej naturalnej mądrości dziś młodym nierzadko brakuje. Często wręcz mówią: "nie obchodzi mnie jej matka, jej rodzina, obchodzi mnie tylko ona". Jakże głęboka naiwność i skrajna nieroztropność. A już twierdzenie "ona jest zupełnie inna" zwykle jest pobożnym życzeniem zakochanego noszącego różowe okulary. Owszem zdarza się, że dziecko bardzo mocno wyrasta ponad własną rodzinę. Zawsze odbywa się to kosztem ogromu trudu samowychowawczego i zwykle wymaga przewodnika na drodze wzrostu, ojca duchowego. Wyjątkowo się zdarza, że taką rolę może pełnić chłopak dla ukochanej dziewczyny lub nawet dziewczyna dla chłopaka. W tych sytuacjach trzeba bardzo zważać na trwałość "nawrócenia". (Nawet w sensie dosłownym. Niestety spotkałem się np. z taką sytuacją, że "nawrócony" chłopak przez ponad rok chodził z dziewczyną co niedzielę do kościoła. Ostatni raz był w kościele w dniu ślubu... Ona przyszła sama do poradni po ośmiu latach bardzo trudnego małżeństwa.)

Bywa również odwrotnie. Dziecko z bardzo dobrej, porządnej rodziny schodzi na manowce. Tu zwykle też odgrywają rolę osoby trzecie. Czasem są to rówieśnicy, czasem po prostu oglądane filmy, czasopisma, a nawet gry komputerowe. Czasem profesjonaliści sprytnymi manipulacjami werbujący do sekt. Odejście "w dół" od rodziny zwykle wiąże się z jakimś uzależnieniem, niewolą duchową.

Poznanie rodziny i domu rodzinnego jest kopalnią wiedzy o człowieku. Jeden rzut oka na dom rodzinny może powiedzieć więcej, niż długie opowiadanie. Obserwacja na żywo wzajemnych odniesień członków rodziny daje dużo więcej prawdziwej wiedzy, niż jakiekolwiek opisy. Odniesienia wybranka serca do rodziców i rodzeństwa ukazują, a czasem obnażają prawdę o nim samym. Wreszcie sposób przyjęcia w rodzinie "obcego" (sympatii syna lub córki) jest preludium do ewentualnych późniejszych relacji z teściami.

Tak więc poznanie rodziny jest ważnym elementem poznania osoby, ale pozostaje tylko elementem. Można powiedzieć elementem koniecznym, lecz niewystarczającym, niedostatecznym. Każda osoba, jak sama nazwa wskazuje, jest "osobna" - inna. Trzeba więc poznawać jej indywidualizm, jednak na tle rodziny, w której się kształtował.

Poznanie odświętne


Jest rzeczą normalną, a nawet oczywistą, że od święta ubieramy się, zachowujemy; ba nawet czujemy się inaczej, niż na co dzień. Nie da się zatem poznać prawdziwie człowieka, przebywając z nim jedynie od święta. Niestety bardzo wiele par tak i tylko tak się "poznaje". Para mówi: "My znamy się doskonale. Chodzimy ze sobą już prawie rok". Na pytanie, jak często się spotykacie, odpowiadają: "Praktycznie prawie co niedzielę". Albo: "Co piątek na dyskotece".

Niestety takie poznanie jest tylko cząstkowe, wyrywkowe. Co gorsza poznana część wcale nie jest najważniejsza dla wspólnego życia. Umiejętność wspólnej zabawy w żadnym stopniu nie gwarantuje umiejętności wspólnego życia, czy wspólnego pokonywania trudności. W pewnym sensie spotkania niedzielne są pomocne w wyjaśnieniu bardzo ważnej kwestii. Myślę tu o wierze i praktykach religijnych. Spotykając się w niedzielę, nie sposób uniknąć rozmowy o uczestnictwie we Mszy św.. Jednak znajomość dyskotekowa pozwala w ogóle nie zamienić na ten temat choćby jednego słowa.

Spotykając się od święta, możemy być zawsze wypoczęci i w dobrym nastroju. W najgorszym razie można przecież odwołać spotkanie.

Nawet nasz wygląd przy spotkaniach odświętnych może być bardzo mylący. Ktoś, kto na co dzień chodzi z brudnymi rękoma, paznokciami i uszami, niechlujnie ubrany, w zabłoconych butach, raz w tygodniu z łatwością może się ogarnąć i wyglądać świetnie. Słowem poznanie odświętne jest zawsze niepełne i może być bardzo mylące.

Poznanie w codzienności

Do pełni poznania drugiego człowieka konieczne jest wejście w jego codzienność. Bycie z nim, kiedy jest zmęczony, zdenerwowany, a nawet po prostu chory. Wtedy trudniej udawać pozytywnego bohatera i odgrywać rolę świętoszka. Bycie przy drugim człowieku, który się smuci, ugina pod troskami, czy nawet przeżywa tragedię może być źródłem wiedzy, której nie zdobędzie się nawet przez lata "świątecznego" chodzenia. I wreszcie towarzyszenie w pracy, codziennym trudzie i wysiłku daje kolejną porcję wiedzy o człowieku.

Niespodziewane odwiedziny w domu nieprzygotowanym specjalnie na odświętne przyjęcie gościa dostarcza konkretnej i ważnej wiedzy o drugim człowieku i jego otoczeniu.

Wobec powyższego jak tylko mam okazję, namawiam pary, by świadomie wchodziły wspólnie w sytuacje trudne. Od banalnego zrobienia wiosennych porządków w ogródku, przez wspólny remont mieszkania po trud wspólnego wędrowania na kilkusetkilometrowej pieszej pielgrzymce. Tam wszystko z człowieka wyjdzie, tam nie da się udawać i grać.


 



Pełna wersja katolik.pl