logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
kard. Gianfranco Ravasi
Wyprawa w świat Psalmów
Zeszyty Formacji Duchowej
fot. SpencerWing, Bible | Pixabay (cc)


„Dawid jest naszym Symonidesem, naszym Pindarem, Alkeuszem, Horacym, Katullusem. To lira, która śpiewa Chrystusa”. Te słowa św. Hieronima wyrażają entuzjastyczne przylgnięcie chrześcijańskiej wspólnoty do owego wspaniałego zbioru poetyckich modlitw, który odziedziczyliśmy ze Starego Testamentu, a który tradycja przypisała Dawidowi. Św. Augustyn posługując się nimi wykrzykiwał: „Psałterzu mój, moja radości!”, a św. Ambroży, słysząc jak śpiewano psalmy w jego kościele w Mediolanie, porównywał je do „majestatycznego kołysania fal oceanu”. Zbiór 150 pieśni lirycznych w sugestywny sposób wyraża głęboką jakość Objawienia biblijnego, które jest w najwyższym stopniu dialogiem między Bogiem a człowiekiem: obok słowa Bożego i jego zbawczych czynów Biblia przedstawia także odpowiedź człowieka, zawartą właśnie w Psalmach. Grecką nazwę oddaje hebrajski termin tebillim, „pieśni pochwalne”, „hymny”, „kantyki”.
 
Odpowiedź Psalmów jest nieraz radosna, innymi razy pełna cierpienia, często osobista, a kiedy indziej wspólnotowa i narodowa, pełna ufności, ale także dramatyczna i błagająca, ożywiona gmatwaniną życia codziennego i polityki, rozjaśniona też wewnętrznymi emocjami. Cudowna tęcza obrazów, które towarzyszą pojedynczym składnikom psalmów, może wyrazić przez fantazję symbolów bezmierny wachlarz kolorów uczuć, namiętności i nadziei, które zamieszkują Psałterz. Dlatego – jak słusznie pisze francuski uczony J. Steinmann – „Psalmy są lustrem nieskończoności i skończoności, Boga i człowieka”. Czytać Psalmy, to jakby odwiedzić jakąś wielką katedrę, zbudowaną przez wiele rąk i w różnych wiekach, z pasją i geniuszem wielu serc i wielu inteligencji. 
 
Psalmy – poezja Izraela
 
Hebrajskie opowieści ludowe Chasydów, judejskiego ruchu duchowego, który powstał kilka wieków temu, stawiają często na scenie Dawida, który trudzi się siedemdziesiąt lat nad kompozycją Psalmów. Dokładna analiza tekstów Psalmów wskazuje, że księga ta jest w rzeczywistości szerokim i przypadkowym terytorium, na którym można zauważyć różne krajobrazy. Zbiegają się w nim utwory z całej historii Izraela, czyli tysiąclecia literatury, od fazy przedmonarchicznej (XII w. przed Chrystusem) do fazy Dawidowej (X w. przed Ch.), od dwóch królestw Jerozolimy i Samarii (X-VI w. przed Ch.), do trudnego i mrocznego czasu wygnania babilońskiego i kolejnego powrotu do narodowego ogniska Palestyny (VI-IV w. przed Ch.), aż do wojny machabejskiej (II w. przed Ch.). Powierzchowność tłumaczenia zmienia nieodwołalnie tę barwną i ożywioną panoramę w monotonną i jednokolorową płaszczyznę. 
 
W następstwie głosów można jednak dostrzec niektóre wspólne techniki poetyckie. To przypadek stałego używania paralelizmu, który nie jest, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, nudnym, dydaktycznym powtarzaniem pojęć, ale próbą uchwycenia obrazu i pojęcia w całej ich wieloaspektowości i bogactwie. Oto jeden przykład pochodzący właśnie z pierwszych taktów obecnej kolekcji: Psalm 1,1 (pieśń w rzeczywistości dość współczesna, napisana prawdopodobnie po wygnaniu):
 
Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych, 
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców.
 
Uważnemu czytelnikowi nie może uciec wyjaśnianie trzech kolejnych czasowników: za roztargnionym czasownikiem „iść” następuje zainteresowane „wchodzić” i dochodzi się do „siąść” w samym złym i przewrotnym zgromadzeniu.
 
Inny poetycki element, wspólny wszystkim Psalmom, to żywa i barwna obecność symboli i obrazów. Słynny poeta angielski, Th. S. Eliot, nazwał Psalmy „ogrodem wyobraźni”. Pełne są bowiem ludzkich twarzy, wiejskich scen, miejskich obrazków, otwartych horyzontów pustyni, zielonych i słonecznych przestrzeni, gór, rzek, wojennych hałasów, pieśni radości, dźwięków orkiestry i prawdziwego wodospadu obrazów. Psałterz jest już w swoich własnych słowach wyrafinowaną księgą, w której poruszamy się jak zdumieni i zafascynowani pielgrzymi, i odwiedzający.
 
Oto więc pojawia się bujne drzewo zasadzone wzdłuż wody żywej (por. Ps 1,3), oto niebo „dzieło Bożych palców, księżyc, oto gwiazdy przez Niego utrwalone, wszystkie stada i trzody, wiejskie zwierzęta, ptaki na niebie, ryby, które przemierzają morskie drogi” (por. Ps 8). Oto Bóg, który jak gigantyczny jeździec, okryty ciemnym płaszczem chmur, z którego nozdrzy unosi się dym, a z ust tryska trawiący ogień, grzmi z nieba, miotając pioruny i burząc morze, aby zbawić sprawiedliwego, ratuje go z wody i wynosi w bezpieczne miejsce, „ponieważ go kocha” (Ps 18). Tutaj słońce, które jak oblubieniec wychodzi rano ze swego ślubnego namiotu i podobny do atlety zaczyna swój szalony bieg po niebie, rozgrzewając całą naszą planetę (por. Ps 19). Tam cedry libańskie, w których ptaki zakładają swoje gniazda, cyprysy, gdzie bocian ma swój dom, urwiska skalne kozic, a kiedy zbliża się noc, wszystkie zwierzęta chronią się w lesie, młode lwy ryczą szukając zdobyczy, skulone w swoich jamach (por. Ps 104,16-22).
 
Oto pasterz ze swoim stadem, który wolno idzie w stronę ciemnej doliny, do porosłych trawą pastwisk i spokojnych wód (por. Ps 23). Oto złota Jerozolima, radująca się rzekami i strumieniami, w której nie boimy się niczego, choćby góry padały w otchłań morza (por. Ps 46). „Obchodźcie Syjon dokoła, policzcie jego baszty. Przypatrzcie się jego murom, oglądajcie jego warownie” (Ps 48,13-14). To także melancholijna kruchość ludzkiego życia: „Oto wymierzyłeś moje dni tylko na kilka piędzi, i życie moje jak nicość przed Tobą. Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi” (Ps 39,6-7). A oto radość palestyńskiej ziemi zroszonej przez wiosenne deszcze: „Nawiedziłeś ziemię i nawodniłeś, ubogaciłeś ją obficie. Strumień Boży jest wezbrany, zboże im przygotowałeś. Tak przygotowałeś ziemię: bruzdy jej nawodniłeś, wyrównałeś jej skiby, deszczami ją spulchniłeś i pobłogosławiłeś jej płodom. Rok uwieńczyłeś swymi dobrami i Twoje ślady opływają tłustością. Stepowe pastwiska są pełne rosy, a wzgórza przepasują się weselem. Łąki się stroją trzodami, doliny okrywają się zbożem, wznoszą okrzyki radości, a nawet śpiewają” (Ps 65,10-14).
 
Ziemia palestyńska jest jednak zniszczona przez nieprzyjacielskie wojsko: „Na pastwę ognia świątynię Twoją wydali, doszczętnie zbezcześcili przybytek Twego imienia. Rzekli w swym sercu: «Razem ich zniszczmy!» Już nie widać naszych znaków i nie ma proroka” (Ps 74,7-9). A po zwycięstwie i już w pokoju, orkiestra świątyni zamyka w chóralnej radości cały zbiór liryków Psalmem 150: „Chwalcie Go dźwiękiem rogu, chwalcie Go na harfie i cytrze, chwalcie Go bębnem i tańcem, chwalcie Go na strunach i flecie! Chwalcie Go na cymbałach dźwięcznych, chwalcie Go na cymbałach brzęczących: wszystko co żyje, niech chwali Pana!”.
 
Psalmy, historia człowieka
 
Tak jak słowo Boże w Biblii powinno być rozpatrywane w całej treści jego historii, tak też odpowiedź człowieka Bogu, który go wzywa, ma być z krwi i ciała. Słusznie pisał jeden z głównych przedstawicieli reformy protestanckiej, Kalwin: „Zazwyczaj określam Księgę Psalmów jako szkielet wszystkich części duszy, ponieważ nie ma ludzkiego uczucia, które nie byłoby tutaj przedstawione jak w lustrze. Co więcej, Duch Święty umieścił tutaj na żywo wszystkie cierpienia, smutek, lęki, wątpliwości, nadzieje, zmartwienia, bezradność, radości, aż do najbardziej mieszanych uczuć, które poruszają zazwyczaj ludzkie dusze”. Księga Psalmów faktycznie otwiera się na ludzką egzystencję, na żałobę i święta, na politykę i najgłębsze uczucia; szelest ulic i miast zmniejsza się, ale nie gaśnie, tak jakbyśmy byli wprowadzeni w milczący erem, w którym wszystko milczy i wszystko jest zapomniane.
 
Te drogi życia, które przemieniają się w modlitwę, stają się także śladami przydatnymi dla katalogowania samych psalmów. Chodzi o tak zwane rodzaje literackie: różne psalmy poprzez swoją treść, formę i konkretną sytuację, w której powstały, pozwalają na klasyfikację i zebranie w ściśle określone tematy. Tak powstają błagania czy też osobiste i narodowe lamentacje, które wyrażają dramat cierpienia. Prawie jedna trzecia Psałterza jest pod znakiem lamentu i bólu, tak jak życie i historia, które znają więcej ciemności niż szczęścia. W tych błaganiach (słynny Psalm 22, którym modlił się Jezus na krzyżu, a także Psalm 51, znane Miserere, czy też De profundis, Psalm 130) znajdujemy się w obecności dramatu przeżywanego przez trzy osoby: Boga, modlącego się i „wroga” (zło), podzielonego na trzy akty i umieszczonego w trzech wymiarach czasu: szczęście stracone w przeszłości, tragiczna teraźniejszość, nadzieja na przyszłość. W tym dramatycznym napięciu cierpienia powstaje wieczne pytanie: „Jak długo, Panie, będziesz na to patrzeć?” (Ps 35,17). Ostatni akt dramatu jest zawsze otwarty na przyszłość, gdyż Bóg, pozornie milczący i odległy, nie pozostaje obojętny na cierpienie swego ukochanego stworzenia. Z tym optymistycznym finałem, który wymazuje totalną rozpacz, rzeczywistym staje się prawie niemożliwe pragnienie Edypa w Kolonie Sofoklesa: „Wielki jest ból, który dotyka człowieka bez przyczyny, Bóg w swojej sprawiedliwości niech wyniesie go na wysokości”.
 
Innym razem to radość i nadzieja zajmują pierwsze miejsce. Rodzą się wtedy Psalmy ufności, jak słynny „psalm pasterza i gościa” (Ps 23), lub psalm dziecka w ramionach matki (Ps 131). Powstają także Psalmy dziękczynienia, które świadczą o wdzięczności wiernego, który wyszedł z ciemnej doliny próby i cierpienia. Ciekawy jest, na przykład Psalm 107, który wprowadza cztery głosy: podróżnika, więźnia, chorego i marynarza. Motyw przewodni tych pieśni jest prosty: „Dziękować Ci będę, że mnie wysłuchałeś i stałeś się moim zbawieniem” (Ps 118,21). Mamy później czystą modlitwę, chwałę wyrażoną w hymnach, w których o nic się Boga nie prosi, ale dziękuje się Mu za to, że istnieje i objawia się w naturze (hymny na cześć Stwórcy, jak szlachetny Psalm 8 i archaiczny śpiew na cześć słońca w Psalmie 104) albo w historii (hymny na cześć Królestwa Boga jak Psalmy 96-99), czy też w swojej świętej świątyni w Jerozolimie (Psalmy na cześć Syjonu, jak w Psalmach 46 i 122). Inne pieśni Psałterza przygotowują nas natomiast na wejście w komunię z Bogiem za pośrednictwem kultu. Są to tak zwane liturgie wejścia, podobne do aktu skruchy, który poprzedza chrześcijańską liturgię eucharystyczną: „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu” (Ps 24,3-4).
 
Kiedy indziej widzimy poszukiwanie przez człowieka sensu życia i przewodnika, gdyż to w niej Bóg ofiaruje się nam poprzez swoje Prawo: powstają więc Psalmy mądrościowe, jak dramatyczny Psalm 73, świadectwo kryzysu człowieka wiernego wobec skandalu niesprawiedliwości, i monumentalny Psalm 119, poświęcony Prawu Pańskiemu, „lampie dla moich stóp” (w. 105). Bohaterem psalmu może być król, za którego postacią wierny może dostrzec figurę króla „konsekrowanego” (w języku hebrajskim „mesjasza”), sprawiedliwego i doskonałego, żywego znaku obecności Boga w swoim ludzie. Powstają w ten sposób Psalmy mesjańskie i królewskie, jak Psalm 2 i 110, na nowo odczytane przez chrześcijaństwo w świetle osoby Jezusa Chrystusa. Podsumowując możemy powiedzieć za znanym pisarzem francuskim pochodzenia żydowskiego, A. Chouraqui, że „Psałterz jest niestrudzonym posłańcem Boga do ludzi, jest pamięcią naszej historii zbawienia i jest księgą wyzwolenia”.
 
Głos Oblubienicy, która mówi do Oblubieńca
 
Sobór Watykański II określił Psałterz tą piękną definicją: „Psalmy są głosem Oblubienicy (Kościoła), która mówi do swego Oblubieńca (Chrystusa)”. Chrześcijaństwo faktycznie ukochało Psalmy i otoczyło przywilejem do tego stopnia, że uczyniło je mesjańską chwałą i sercem oficjalnej modlitwy liturgicznej. Ale 150 lirycznych pieśni Psałterza jest też księgą człowieka, który szczerym sercem szuka Boga, nawet zanim znajdzie Go w jakiejś religii. I dlatego ta symfonia różnych głosów może być przeznaczona dla wszystkich. To cel, który chcemy opisać hymnem wprawdzie nie biblijnym, ale duchowo bliskim światu Psalmów, aby udowodnić, że mogą one stać się modlitwą nie tylko wierzących, ale całej ludzkości. Starożytna inwokacja indiańska mówi:
 
Nie modlę się, abym stał się bogaty
ani bym został napełniony honorami.
Nie modlę się, aby posiąść szczęście
ani czar poezji.
Modlę się tylko dlatego, abym przez całe me życie
mógł posiadać Miłość.
Abym mógł zawsze się cieszyć
miłością, którą Cię kocham.
 
ks. Gianfranco Ravasi
Zeszyty Formacji Duchowej nr 21/2003 
 
 



Pełna wersja katolik.pl