logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Robert Piłat
Wspólnota i przebaczenie
Zeszyty Karmelitańskie


Do pojednania nie wystarczy warunek, że strony postanowiły nie krzywdzić się w przyszłości. Pojednanie musi się opierać na przebaczeniu, a to z kolei na sprawiedliwym osądzie.
 
Krzywda niszczy wspólnotę. Czyni to przez utrzymywanie izolującego ludzi poczucia nieszczęścia, pragnienie odwetu, niewiarę w możliwość stworzenia kryteriów sprawiedliwości i sprostania tym kryteriom, a także poprzez utratę percepcji przyszłości, która pozostaje naznaczona przez traumę. Przedstawię trzy warunki, które prowadzą do odbudowy wspólnoty naznaczonej przez przeszłe zło: osąd moralny, przebaczenie i pojednanie. Są one związane z europejską i polską rzeczywistością społeczną.
 
Lata nazizmu i komunizmu pozostawiły bagaż krzywd, które mimo upływu lat przeżywa się wciąż na nowo. Logika traumy zagraża racjonalności i nadziei, czyli podstawom budowania przyszłości. Niepewna co do swego sensu, a nawet samego istnienia przyszłość musi być poniekąd na nowo odkrywana.
 
Osąd moralny
 
Osądzanie czynów w kategoriach moralnych nie jest dziś popularne wśród etyków. Kojarzy się z pamiętliwością, nietolerancją i brakiem zdolności do wybaczenia. Twierdzi się, że w osądzie jest zawsze coś niesprawiedliwego, ponieważ ważne aspekty ludzkich motywacji są ukryte przed okiem osądzających, zaś same normy, w imię których osądzamy, są zależne od epoki i kultury, w jakich żyjemy. Tymczasem prawda jest dokładnie przeciwna. Wybaczenie zakłada osąd i to osąd surowy, nie będzie bowiem ostatecze i prawdziwe, jeśli nie będzie dotyczyć właściwego czynu. Przebaczenie rzucone w przestrzeń dla świętego spokoju nie jest trwałe. Trzeba zidentyfikować czyn, który się wybacza. Ale czyn domagający się przebaczenia, podobnie jak czyn domagający się chwały, nie jest prostym zdarzeniem, lecz skomplikowaną całością złożoną z intencji, nastawienia emocjonalnego, racjonalnych przesłanek, wrażliwości itd. Tę całość ujmujemy w osądzie moralnym. Wbrew sceptykom podkreślającym względność ocen moralnych, osądzanie można widzieć właśnie jako wyraz ludzkiej sympatii i solidarności.
 
Osądzając, zakładam, że pomimo wielkich różnic między ludźmi, wszystkie osoby, są w istotnych rysach podobne do mnie samego i mają podobną percepcję świata. Oczywiście przy bliższym poznaniu może się okazać, że mamy odmienne systemy wartości... Gdy stopień rozbieżności okazuje się być zbyt duży, znika poczucie wspólnoty moralnej. Szukamy wtedy innego wspólnego obszaru pozwalającego rozumieć innych ludzi, na przykład „materialnych” przyczyn jego zachowania (może jest chory czy też pozostaje pod jakimś silnym wpływem?). Czyniąc to mamy szansę powrotu do poczucia wspólnoty na innej drodze, przez zrozumienie, współczucie i pomoc.
 
Dostrzeganie i osądzanie zła jest również kluczowe dla wspólnoty politycznej. Trzeba starać się wydobyć zło i odpowiedzialność związane z przeszłością wspólnoty – pomimo trudności w dostępie do informacji i niedoskonałości prawa. Likwidacja systemu, który pozwala na osądzanie ludzkich czynów czy słów, jest bowiem jednocześnie likwidacją bazy życzliwości i wspólnoty.
 
 
1 2  następna
 



Pełna wersja katolik.pl