logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Winfried Henze
Wiara jest piękna
Wydawnictwo Salwator


Śmierć Jezusa na krzyżu
 
Czy Jezus umarł jako „kozioł ofiarny”?
 
Droga Krystyno!
 
Opowiadasz mi, że chłopcy i dziewczęta z Twojej klasy noszą łańcuszki z krzyżykami. „Czy wiedzą, co to znaczy?” – pytasz. Odpowiadam pytaniem: kto w ogóle jest w stanie pojąć krzyż?
 
Być może Twoi przyjaciele jednak przeczuwają coś, czego nie można wyczytać w mądrych książkach. Tak czy owak wysyłam Ci mały krzyżyk, a jednocześnie chciałbym Ci opowiedzieć o jego znaczeniu.
 
Sprawa krzyża nie jest bowiem tak prosta. Dla nas, chrześcijan, krzyż jest znakiem zbawienia, wiary i Bożej miłości. Z drugiej jednak strony krzyż jest też znakiem cierpienia, trudnego losu. Stawiamy też sobie pytanie: dlaczego Bóg odkupił nas właśnie w taki sposób?, dlaczego wydał swojego Syna na tak okrutną śmierć? Czy Jezus musiał umrzeć jako „kozioł ofiarny”? Czy to Ojciec, kierowany gniewem i nieprzejednanym pragnieniem sprawiedliwości, żądał okrutnej ofiary z człowieka, ofiary ze swego Syna? Takie wyobrażenie stawia wydarzenie krzyża w ponurym świetle i sprawia, że przesłanie o Bożej miłości staje się niewiarygodne. Wyobrażenie to jest dość powszechne, ale całkiem fałszywe. Zapytajmy zatem jeszcze raz: dlaczego Jezus odkupił nas właśnie przez swoją śmierć?
 
Droga Krystyno, pytanie to dotyka samego sedna naszej wiary. Dzisiaj chciałbym Ci dać tylko zarys odpowiedzi. Chcę Ci opowiedzieć o tym, jak doszło do śmierci Jezusa na krzyżu, a także o tym, jak On sam rozumiał swoją śmierć. W odniesieniu do obydwu tych kwestii Biblia daje nam konkretne wskazówki.
 
W rzeczywistości wszystko to było niepojęte i straszne: musi umrzeć człowiek, który głosił miłość! Nie możemy jednak zapominać, że przez swoją otwartość Jezus ściągnął na siebie gniew możnych Izraela, na przykład wówczas, gdy zarzucał obłudę faryzeuszom. Również Jego uczniowie nie rozumieli Go do końca, a w chwili próby uciekli. Rzymianin Piłat skazał Jezusa jako „króla Izraela”, czyli jako przywódcę politycznego. Przywódcy żydowscy i rzymscy wspólnie skazali Go na śmierć. Dlatego też nie można winić Żydów za śmierć Jezusa.
 
Jeszcze ważniejsze jest to, jak Jezus pojmował swoją śmierć. Przeczuwał ją i ostatecznie przyjął jako wolę Ojca i jako drogę do zbawienia wszystkich ludzi. Przyjął na siebie wszystko, co tylko może poniżyć człowieka: niesprawiedliwość, zdradę, tortury, polityczne knowania za plecami, drwiny, bezsilność, skazanie na śmierć, rany, spojrzenia gapiów, poczucie opuszczenia przez Boga. Uczynił to wszystko dla nas!
 
Interpretacja ta nie pojawiła się w pierwotnym Kościele. Jak mówi Święty Mateusz (por. 26, 28), sam Jezus w przeddzień swojej męki podczas wieczerzy powiedział: „To jest krew moja, która za was i za wielu będzie wylana” (przy czym „wielu” w Biblii znaczy tyle, co „wszyscy” – Jezus umarł za całą ludzkość). Jezus rozumiał zatem swoją śmierć jako drogę zbawienia dla wszystkich. Autorzy Nowego Testamentu przeniknięci byli tym przekonaniem i na jego podstawie redagowali swoje teksty. Spisali przy tym nie tylko swoją interpretację, lecz również wiele szczegółów, tak że możemy się dowiedzieć, w jaki sposób doszło do śmierci Jezusa na krzyżu.
 
Jezus głosił ludziom zbawienie, a ludzie Go odrzucili. Zatwardziałość ich serc nie mogła jednak udaremnić Bożego planu. W ten sposób śmierć Jezusa stała się zbawieniem nas wszystkich. Jezus nie musiał umrzeć jako „kozioł ofiarny”, skazany przez okrutnego, wiecznego sędziego. Jego śmierć jest raczej ostatecznym znakiem miłości Boga do ludzi. Syn Boży zjednoczył się również z tymi, którzy są opuszczeni.
 
Kiedy nosisz na szyi krzyżyk, pomyśl nieraz, że jest to pewien gest, słowo Boga skierowane do nas. Brzmi ono: „kocham Cię”.
Łączę bardzo serdeczne pozdrowienia.
 
Twój Franciszek
 
***
 

Sens śmierci na krzyżu
 
Zbawienie całego świata
 
Droga Krystyno!
 
Cieszę się, że nosisz krzyżyk, który Ci podarowałem. Teraz częściej myślisz o krzyżu i zadajesz sobie pytanie: czy krzyż nie jest w istocie czymś przerażającym, czymś haniebnym?
 
To samo pytanie zadawali sobie pierwsi chrześcijanie. Ich odpowiedź była jasna i jest ważna aż do dzisiaj: krzyż jest znakiem Bożej miłości i znakiem nadziei. „W krzyżu zbawienie” – głosi napis umieszczony na starym polnym krzyżu w moich okolicach. Tak jest, droga Krystyno. Sam tego doświadczyłem. Oczywiście, krzyż zawsze pozostaje tajemnicą. Biblia stara się ją przybliżyć na różne sposoby. Zakłada przy tym jedno: wszyscy na tym świecie dzielimy wspólny los. Niezależnie od tego, czy będziemy się dalej rozwijać, czy też doprowadzimy do zniszczenia ludzkości – zawsze dotyka to nas wszystkich. To, co robi jeden z nas, dotyczy wszystkich. Nikt nie może oddzielić się od tej wspólnoty.
 
Również Biblia mówi o wspólnocie w zbawieniu i w grzechu. Grzech – począwszy od Adama – zatruł całą ludzkość. Nikt nie może uniknąć jego konsekwencji, nikt nie może go odwołać. A jednak ktoś może to zrobić. Ten, który jest Bożym Synem. To On dokonuje za nas zadośćuczynienia na krzyżu. Przez Jego czyn ludzkość zostaje zbawiona.
 
Inną biblijną ideą jest idea reprezentacji. Jezus cierpiał „za nas”. Oddał swoje życie jako „okup za wielu” (Mk 10, 45). Święty Paweł doprowadza tę ideę do ostateczności: Jezus, który nie miał żadnej winy, Bóg – „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5,21)!
 
Podobna jest idea baranka ofiarnego, o której Święty Paweł mówi w Pierwszym Liście do Koryntian (5, 7): sam Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy mówił o „krwi Nowego Przymierza”. Ofiara? Dawniej ludzie składali w ofierze zwierzęta, oddając w ten sposób cześć Bogu. Jezus oddaje swoje życie za nas wszystkich. Na krzyżu dokonuje się ofiara, dzięki której ludzkość na nowo staje się zjednoczona z Bogiem.
 
W chwili śmierci Jezus zawołał: „Dokonało się!” (J 19, 30). Było to wołanie zwycięzcy: grzech, niesprawiedliwość świata, szatan i wszelkie przeciwne Bogu siły zostały pokonane. Mówi o tym przede wszystkim Święty Jan Ewangelista. W krzyżu Jan widzi zarazem zmartwychwstanie. Dla niego jest on znakiem nowej wolności dla całego człowieka.
 
Czy potrafisz sobie wyobrazić, droga Krystyno, co dla nas znaczą te myśli zaczerpnięte z Pisma Świętego? Świat nadal pełen jest niesprawiedliwości, nędzy i bólu. Wielu ludzi pyta: dlaczego Syn Boży nie usuwa ze świata cierpienia? Tymczasem On czyni coś więcej: bierze je na siebie i przemienia w zbawienie. Nas zaś wzywa do naśladowania, do niesienia naszego krzyża w taki sam sposób. W chrzcie zanurzył nas w swoim cierpieniu i śmierci, tak abyśmy mogli mieć udział w Jego życiu. Podczas Mszy świętej uobecnia swoją ofiarę, tak abyśmy wciąż na nowo mogli się z Nim jednoczyć. W jedności z Jezusem śmierć i cierpienie mogą nabrać sensu…
 
Oczywiście, nie oznacza to, że musimy się godzić z cierpieniem i niesprawiedliwością na świecie, „pocieszając” tych, których ono dotyka, wskazaniem na krzyż. Syn Boży utożsamił się na krzyżu właśnie z tymi, którzy cierpią i są poniżani, okazując im swoją miłość. Dlatego, ze względu na Jego krzyż, musimy występować w ich obronie, bronić ich wolności, pomagać im w cierpieniu. Śmierć i cierpienie pozostaną na świecie mimo wszystko. Krzyż zaś przemienia je w błogosławieństwo.
 
Wierz mi, droga Krystyno, to nie są tylko pobożne słowa. Są takie chwile, w których podtrzymuje nas tylko krzyż. Wydaje mi się, że sama już tego doświadczyłaś…
Pozdrawiam Cię serdecznie,
 
Twój Franciszek

 



Pełna wersja katolik.pl