logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Ks Robert Skrzypczak
Uwaga na Antychrysta! (cz.2)
Fronda


Antychryst średniowieczny
 
Pozostawiamy na boku ulubione zajęcie Ojców: zgłębianie Słowa Bożego, by w jego świetle odczytywać znaki Boga w historii. Ulubionym zajęciem ludzi średniowiecza są przygody, budujące opowieści, hagiografie świętych. Lekturą najważniejszą jest Złota legenda Jacopa de Voragine, zestaw niesamowitych epizodów z życia szaleńców Bożych, obfitujących w cuda i cnoty w stopniu heroicznym. Zmienia się w związku z tym klimat wokół samego Antychrysta. Pojawi się on w konwencji hagiograficznej: jako anty-święty. Trzeba szybko dodać jeden szczegół: Antychryst nie jest centralną postacią średniowiecza. Zajmie raczej umysły ciekawskie, żądne przygód. Postaram się dostarczyć kilku przykładów.
 
Pierwszym biografem Antychrysta jest żyjący w X wieku mnich Adson z Montier-en-Der, który w latach 950-954 napisał, na prośbę królowej Gerbergii, żony Ludwika IV, dziełko De ortu et tempore Antichristi (O narodzinach i czasie Antychrysta), znane powszechnie jako Vita Antichristi, bardzo naówczas rozpowszechnione. Wystarczy pomyśleć, że do dziś przechowało się 171 jego manuskryptów. Autor niczego nie wymyśla, lecz zwyczajnie kompiluje i przepisuje różne wcześniejsze fragmenty: a to z Hieronima, a to z Bedy Czcigodnego, a to z wielu innych komentarzy do listów Pawłowych czy Apokalipsy. Bohater Adsona prowadzi życie całkowicie przeciwne Chrystusowi, coś w rodzaju przeżywanej anty-Ewangelii.
 
W ślad za Adsonem pojawiają się kolejne tego typu prace, świadczące mimo wszystko o swoistej pozycji, jaką tajemnicza postać Antychrysta będzie zajmować w zbiorowej świadomości Europejczyków. Pod koniec XIII stulecia kataloński lekarz Arnoldo de Villanova (1240-1311) napisze najpierw po katalońsku, potem w łacińskiej wersji swój Tractatus de tempore adventus Antichristi. Ogłosi w nim nadejście mrocznego antagonisty Chrystusa na rok 1378. Według autora, pozostającego pod urokiem ruchu franciszkańskiego w Kościele, tylko ubóstwo będzie w stanie pokonać ponure władanie Antychrysta.
 
Uczeń Arnoldo, Bartolomé Genovés (Janoesius) z Majorki w swej książeczce De nonissimis temporibus, potępionej jednocześnie przez biskupa Barcelony, jak i wielkiego inkwizytora, będzie obstawał przy święcie Zesłania Ducha Świętego 1360 roku jako dacie przewidywanego nadejścia Antychrysta. W ten nurt wyglądania na horyzoncie przeciwnika Zbawiciela włączą się także zakony kaznodziejskie. Dominikanin św. Wincenty Ferrier (1350-1419) w swych kazaniach pełnych wezwań do nawrócenia będzie powoływał się na rzekomą wizję św. Dominika, w której to Dziewica Maryja miała mu przyrzec opóźnienie o sto lat ostatecznych wydarzeń końca świata, aby dominikanie mogli zdążyć nawrócić ludzkie serca. Franciszkanie natomiast celowali w sztuce identyfikacji Antychrysta, który już nadszedł. Miejscem jego narodzin miał być Półwysep Iberyjski, zaś samym zainteresowanym mistrz Ferdinando z Kordoby (1421-1480).
 
Kawaler ten już w wieku dwudziestu lat zdobywa tytuł doktora filozofii, teologii i medycyny, po czym udaje się do Francji, gdzie wprawia w podziw cały uniwersytet paryski swym poziomem wiedzy i erudycji. Tak opisuje jego postać w biografii pod tytułem Chronicon z 1501 roku pewien niemiecki opat: „Był bowiem biegły w tym wszystkim, co odnosi się do Pisma Świętego, nienaganny w obyczajach i rozmowach, bez cienia wyniosłości czy też arogancji, lecz niezwykle pokorny i uprzejmy. Znał na pamięć całą Biblię, pisma Mikołaja z Lyry, św. Tomasza z Akwinu, Aleksandra z Hales, Dunsa Szkota, św. Bonawentury i innych wiodących teologów, zarówno też wszystkie księgi prawa, tak cywilnego, jak i kanonicznego. Znał jednocześnie na wylot (jak to się mówi) pisma Awicenny, Galena, Hipokratesa, Arystotelesa, Alberta Wielkiego oraz wiele innych ksiąg i komentarzy z dziedzin filozofii naturalnej i metafizyki. Był sprawny w argumentacjach, dokładny w dyskusji, nigdy też nie przegrywał z nikim sporu. Posiadał wreszcie umiejętność pisania i czytania do perfekcji w języku hebrajskim, greckim, łacinie, po arabsku i po chaldejsku […]. Różne opinie wypowiadali o nim paryscy doktorzy: niektórzy brali go za czarownika, opętanego przez diabła; inni wręcz przeciwnie. Nie brakowało i takich, którzy twierdzili, iż to niemożliwe, aby zwykły śmiertelnik w tak niezwykły sposób obeznany w Pismach nie był Antychrystem”.
 
Ferdinando zdołał uniknąć licznych procesów, uciekając do Rzymu, gdzie wsparty protekcją kardynała Bessarione został mianowany członkiem Roty Rzymskiej oraz doradcą prawnym papieża Sykstusa IV. Dzięki niemu przez większą część epoki średniowiecza pozostało jednak przekonanie, że Antychryst będzie naukowcem i Hiszpanem.
 
Postać Antychrysta gości również w licznych poematach i sztukach scenicznych. Na uwagę zasługuje przedstawienie Ludus de Antichristo, napisane przez mnicha klasztoru Tegernsee z Bawarii. Otóż w świątyni jerozolimskiej władca Królestwa Łacińskiego składa insygnia swej godności królewskiej, czym wywołuje Antychrysta, poprzedzonego przez Hipokryzję oraz Herezję (zaprezentowane jako alegorie). Początkowo Antychryst składa śluby pokory i wyrzeka się żądzy władzy. Jednakże pod świeckim ubraniem ukrywa zbroję. Niebawem napada na króla Grecji, przekupuje króla Francji. Król Niemiec wydaje się odporny na korupcję, lecz przekonują go cuda: uzdrowienie kaleki, wyleczenie trędowatego, a po wskrzeszeniu umarłego przyłącza się do Antychrysta. W dalszej kolejności nawraca się Synagoga i Antychryst zostaje władcą świata. W pewnym momencie pojawiają się dwaj świadkowie Boga: Henoch i Eliasz, którzy demaskują Antychrysta: non est Christus! i sprawiają, że Żydzi przyłączają się do chrześcijan. To właśnie Synagoga nazwie fałszywego mesjasza Antychrystem. Dwaj świadkowie za wszystko płacą życiem. Historia kończy się ucieczką Antychrysta oraz tym, że oszukani chrześcijanie, gorzko żałując, powracają na łono Eklezji. Wiadomo na koniec, że Antychryst żyje, lecz nikt nie wie gdzie.
 
W innej sztuce ludowej pod tytułem Przyjście Antychrysta, powstałej w Chester w Anglii, główny bohater naśladuje cuda, znaki i słowa Zbawiciela. Parodiuje Jego misterium paschalne, udając swoją śmierć oraz zmartwychwstając nagle w obecności czterech innych królów, czym wprawia ich w zdumienie. Następnie przyzywa Ducha, urządzając coś w rodzaju anty-Pięćdziesiątnicy. Początkowo zachowuje się jak święty, potem jednak, pod wpływem dysputy z dwoma świadkami z nieba, wpada w furię, powodując masakrę chrześcijan. Ostatecznie zostaje zabity w walce z Archaniołem Michałem. Kończący przedstawienie taniec demonów znajduje finał w zaciągnięciu Antychrysta do piekieł.
 
Charakterystyczną cechą średniowiecznego Antychrysta jest jego pociągający, uwodzący sposób bycia. Stara się we wszystkim upodobnić się do Chrystusa. Jego fałszywy wygląd demaskują dwaj świadkowie (postaci z Apokalipsy). Wśród znaków końca świata, obok kataklizmów i wstrząsów społecznych, bywa ukazany upadek moralny Kościoła. Zazwyczaj pojawieniu się Antychrysta towarzyszą dwie postaci, wywodzące się z tradycji żydowskiej, znane dobrze Ojcom, takim jak Augustyn czy Hieronim – mianowicie Gog i Magog. Są to personifikacje wszelkiej podłości, gotowe na ostateczny bój. Ich koniec, podobnie jak Antychrysta, jest przesądzony, niemniej zdążą zadać chrześcijanom wiele cierpień.
 
 
 



Pełna wersja katolik.pl