logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Joël Pralong
Terapia dla duszy
Wyd Marianow


"Z kart tej książki przebija światło – pisze kard. Henri Schwery – które można dostrzec tylko nocą..."

Największa ciemność to samotność, a każdy nosi lęk przed odrzuceniem. Okoliczności życiowe tylko utwierdzają nas w tym strachu, co często prowadzi do zamknięcia się w sobie. Ale Bóg, będąc Miłością większą od naszych słabości, chce pochwycić zranionego psychicznie człowieka i wydobyć na powierzchnię. 
 

Wydawca: PROMIC
Wydawnictwo Księży Marianów
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7502-319-0
Format: 116x190
Stron: 200
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę 
 
 

 

Zgodzić się na swoje słabości


TO JEST NAJTRUDNIEJSZE. Kiedy zaczyna się "upadek", wraz z nim na początku często pojawiają się wyparcie i bunt. Człowiek nie chce przyznać, że przestało mu się w życiu układać. Chociaż dręczy go niepokój, wmawia sobie, że wszystko jest w porządku, że bez problemu sobie poradzi, że są gorsi od niego itp. Rodzina też stara się lekceważyć objawy, zahamować reakcje chorego i usunąć go sprzed oczu innych ludzi. Jak przyznać się do tego, że upadło się z wysoka, że dłużej nie jest się w stanie udźwignąć eksponowanego stanowiska? Co powiedzą ludzie? Nie zrozumieją. Pojawia się choroba wstydu!

Po okresie upierania się przy swoim, wstydu, robienia ze wszystkiego tajemnicy, wycofania się z towarzystwa trzeba się pogodzić z oczywistością: "Potrzebuję pomocy!". Zaakceptowanie sytuacji jest tożsame z rozbiciem naszych marzeń i dążeń, jest żałobą, która miażdży naszą samowystarczalność, poczucie właściwie niezniszczalnej siły, wszechmocy i władzy: "Nie, przecież mnie nie mogło coś takiego spotkać!". A jednak...

Akceptacja i pomoc kompetentnych osób mogą prowadzić do uzdrowienia. Depresję charakteryzuje niemoc woli ("Chciałbym, ale nie mogę") i paraliż pragnień ("Chciałbym chcieć, ale niczego już nie chcę"). To jest najboleśniejsze doświadczenie słabości. Teresa pokazuje "małym", że właśnie w tej słabości jest dla nich droga. Cała jej pedagogia jest oparta na niemocy: "Chcę, ale nie jestem w stanie". To jest dla niej punkt wyjścia: "Wzrastać – to dla mnie rzecz niemożliwa! Muszę więc znosić siebie taką, jaka jestem" (Rkp. C 2v, ss. 221-222).

My też możemy powtórzyć zainspirowani Teresą:
 

Muszę się pogodzić z moimi lękami, zaakceptować spojrzenie innych ludzi, ich niezrozumienie, raniące słowa, niekompetencję, ironię. Muszę się pogodzić z koniecznością zrezygnowania z pracy, poddania się leczeniu i zadbania o siebie. Zgodzić się również na moje bunty i złości, na milczenie Boga. Zgodzić się na to, że nie rozumiem...
 

"Mała droga" Teresy dodaje nam odwagi, byśmy pozostali małymi, bowiem Bóg najchętniej zwraca swój wzrok ku temu, co małe. To jest moment, w którym uciszamy naszą pychę i nasze dążenia do stania się kimś działającym o własnych siłach, by zgodzić się na zależność od Boga, który jest naszym Ojcem. Trzeba porzucić postawę "kocham, by się podobać" na rzecz postawy "pozwalam się kochać bezinteresownie", nie mając niczego do dania w zamian. Takimi właśnie kocha nas Bóg - z naszą bezradnością, naszymi słabościami i chorobami. Oczekuje, żebyśmy Mu je oddali, by mógł je wypełnić swoją obecnością. Święta wyraża to lirycznie w swojej pieśni Żyć miłością:
 

Ach, żyć miłością - to w naczyniu kruchym
Trzymać ukryty skarb nieba całego,
Ja nie anielskim jestem przecież duchem -
Żyję w powłoce ciała śmiertelnego,
Ty widzisz, Panie, upadam co chwila,
Lecz Ty się moją nie zrażasz słabością,
Twa dłoń mnie dźwiga, twarz ku mnie się schyla,
Żyję miłością! [24]

Być ubogim duchem to również pogodzić się z tym, że nie czujemy obecności Boga w momentach lęku i zniechęcenia, co nie przeszkadza, byśmy Mu powtarzali, że wierzymy w to, że nas kocha:
 

Trzeba zawsze być ubogim i bezsilnym; na tym polega cała trudność [...]. Ach! Pozostańmy tam zatem jak najdalej od tego, co błyszczy, miłujmy naszą maleńkość, miłujmy to właśnie, że "nic nie odczuwamy"; wtedy będziemy ubogie w duchu i Jezus przyjdzie po nas; choćbyśmy były daleko, przemieni nas w płomienie miłości! [25]

Stańmy pokornie w szeregu niedoskonałych, uznajmy, że jesteśmy małymi duszami, które Bóg podtrzymywać musi w każdej chwili [...]. Tak, wystarczy upokorzyć się, znosić cierpliwie swoje niedoskonałości [26].

I jeszcze ta piękna medytacja, włożona w usta Jezusa, która pomoże czytelnikowi zaufać Bożej miłości:
 

Znam twoją nędzę, walki i udręki twojej duszy, twoją słabość i ułomności twojego ciała. Znam twoje tchórzostwo, twoje grzechy, twoje upadki. Mimo to mówię Ci: daj mi swoje serce, kochaj mnie takim, jaki jesteś.

Kochaj mnie takim, jaki jesteś. Pragnę miłości twojego biednego serca. Jeśli będziesz czekał, aż staniesz się doskonały, by mnie pokochać, to nie pokochasz mnie nigdy. Czyż nie mógł- bym uczynić z każdego ziarnka piasku serafina, od którego biłaby czystość, szlachetność i miłość? Czyż nie mógłbym jednym aktem mojej woli wydobyć z niebytu miliony świętych tysiąc razy doskonalszych i bardziej miłujących niż ci, których stworzyłem? Czyż nie jestem Wszechmocny? A jeśli podoba mi się pozostawić na zawsze w niebycie te cudowne stworzenia i przedłożyć nad nie twoją mizerną miłość?

Moje dziecko, pozwól Mi, bym Cię kochał, ja chcę twojego serca. Chcę Cię ukształtować, ale zanim to nastąpi, kocham Cię takim, jaki jesteś. I chcę, byś postępował tak samo. Pragnę zobaczyć, jak z dna twojej nędzy wznosi się miłość. Kocham w tobie wszystko, włącznie z twoją słabością. Kocham miłość biedaków. Chcę, by z niedostatku nieustannie wznosiło się wołanie: "Panie, miłuję Ciebie". Liczy się dla mnie pieśń twojego serca. Na co mi twoja wiedza i twoje talenty? Nie takich cnót od ciebie oczekuję. Jesteś tak słaby, że gdybym ci je dał, bardzo szybko wmieszałaby się w nie miłość własna. Nie troszcz się o to. Chcę, żebyś myślał o mnie w każdej godzinie dnia i nocy. Nie chcę, żebyś podejmował się czegokolwiek z innej pobudki niż miłość. Kiedy dotknie cię cierpienie, dam Ci siłę. Ty dałeś mi miłość, ja pozwolę ci kochać ponad miarę, jaką mógłbyś sobie wyobrazić. Ale pamiętaj, kochaj mnie takim, jaki jesteś. Nie czekaj, aż będziesz świętym, bym mógł dać ci miłość, bo nigdy nie będziesz kochał [27].


Pozostaje jedna przeszkoda: człowiek zawsze jest podszyty strachem przed karzącym Bogiem, który w ludzkim mniemaniu tylko czyha, by zadać nam ból. Nie umarł w nas Adam, który ciągle chowa się przed Bogiem. Jak więc zaufać miłości, zwłaszcza w chwilach, kiedy łatwo nas zranić, kiedy czujemy się upokorzeni, niezrozumiani, odrzuceni, winni? Teresa, kontemplując żłóbek betlejemski, zapewnia nas: "Nie mogę lękać się Boga, który dla mnie stał się tak mały" [28].

Duch "małej drogi" przeciwstawia się pysze człowieka, który chce sobie poradzić samodzielnie wyłącznie ze wstydu przed innymi ludźmi lub ze strachu przed Bogiem, a nie ma odwagi zmierzyć się ze swoją nędzą.

Przytoczona przez siostrę Genowefę historyjka ukazuje, jak Teresa, pozostając małą, rozbraja Bożą Sprawiedliwość, wyraz Bożego zagniewania:
 

Przypomniała mi zdarzenie, o którym czytałyśmy w dzieciństwie: Pewien król ścigał w czasie polowanie białego królika, którego psy miały wkrótce złapać; wtedy biedny królik, uważając się już za zgubionego, nagle zawrócił z drogi i skoczył w ramiona myśliwego. Ten, wzruszony tak wielką ufnością, nie chciał się już rozstać z białym królikiem i sam wziął na siebie troskę o jego pożywienie, nie pozwalając nikomu mieszać się do tego. "Podobnie Pan Bóg postępuje z nami – powiedziała mi – jeżeli ścigani Jego sprawiedliwością, której obrazem są psy, szukamy ucieczki w objęciach naszego Sędziego" [29].

_______________________
Przypisy:

  [24] Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma mniejsze, tłum. Karmelitanki Bose, tłum. poezji P. Kowalczewska i Karmelitanki Bose z Przemyśla, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2004, s. 10.

  [25] List 197, w: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, Listy, tłum. I. Koperka, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2004, s. 378.

  [26] List 243, w: tamże, ss. 69-70.

  [27] Autor nieznany.

  [28] List 266, w: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, Listy, dz. cyt., s. 483.

  [29] Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma mniejsze, dz. cyt., s. 275.


 



Pełna wersja katolik.pl