logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w


Facebook
 
Egon Kapellari
Sztuka umierania
Wydawnictwo M


Tytuł: Sztuka umierania
Autor: Kapellari Egon
Przekład Jacek Jurczyski SDB
Wydawca: Wydawnictwo M; Kraków 2006
Tytul oryginalu: Und dann der Tod...
ISBN 83-7221-686-X
Okładka: Oprawa miękka
Wymiary: 140x202 mm
Kup tą książkę

 
JAN PAWEŁ II - Wytchnięte amen
 
W piątkowy wieczór, po ostatnich przeżytych przez siebie świętach Wielkanocy, Papież Jan Paweł II stracił przytomność. Dzień później, w sobotę wieczorem 2 kwietnia 2005 roku, zmarł w Watykanie, otoczony niewielkim gronem szczególnie oddanych mu osób. Dzień ten poprzedziły całe lata heroicznie znoszonego i nieskrywanego przed światem cierpienia. Na ostatnim etapie tej ofiarnej drogi Ojca Świętego coraz częściej zawodził głos: ten dźwięczny, ciepło brzmiący głos, którym niezliczone razy zwracał uwagę całego świata. Teraz mógł porozumiewać się jedynie przy pomocy języka znaków. Takim znakiem u kresu życia była ułomność postaci tego do nie tak dawna ruchliwego, uprawiającego czynnie sport Papieża oraz naznaczone cierpieniem oblicze. W ostatnią Niedzielę Palmową swojego życia mógł się jedynie milcząco pokazać w oknie apartamentu, a przyniesioną mu z celebracji liturgicznej gałązką palmową udzielił błogosławieństwa osobom zgromadzonym na placu św. Piotra oraz uczestniczącym w nabożeństwie za pośrednictwem telewizji i radia.
 
Ten dwieście sześćdziesiąty trzeci następca Apostoła Piotra osiągnął wiek osiemdziesięciu czterech lat, sprawując przez lat dwadzieścia siedem swoją posługę pod wieloma względami w zupełnie nowy sposób. Żaden z papieży, a nawet żaden dotąd człowiek nie spotkał się osobiście lub za pośrednictwem mediów z tak licznymi rzeszami ludzi jak Jan Paweł II. Tylko on potrafił w tak charakterystyczny dla siebie sposób spotykać się zarówno z chorymi lub dziećmi, jak i osobami młodymi podczas "wynalezionych" przez siebie Światowych Dni Młodzieży. Płytkie oraz negatywnie uprzedzone podejście może ocenić niejedno z tych zachowań jako teatralne. Kto jednak spoglądał "oczyma serca", ten pojmował Papieża poniekąd jako palec wskazujący nieomylnie na Chrystusa oraz na człowieka, szczególnie człowieka narażonego na nędzę i niebezpieczeństwo.
 
Niezwykłymi darami serca i ducha, na swoją drogę życia i wiary, został obdarzony ten syn tak w swojej historii często udręczonego i poniżanego polskiego narodu. Był on niezwykle otwartym na świat, a jednocześnie głęboko zakorzenionym w tajemnicy Boga chrześcijaninem. Był artystą, intelektualistą, a także wytrawnym znawcą i współtwórcą sytuacji politycznej swojej ojczyzny, Europy i całego świata. Ojcostwo i braterstwo łączyły się w jego osobie w sposób, który pozwalał mu zdobyć przychylność niezliczonych ludzi, przede wszystkim młodych. Jego zaangażowanie na rzecz praw oraz godności osoby ludzkiej sięgały daleko poza granice, których postchrześcijański humanizm najczęściej nie chce przekraczać. Dotyczyło ono jego stanowiska zwłaszcza w sprawach aborcji, eutanazji oraz swobody seksualnej. Wielu z tych, którzy go z tego powodu krytykowali, podziwiało jednak jego aktywność na rzecz pokoju na świecie, sprawiedliwości społecznej, ekumenizmu oraz dialogu pomiędzy religiami. Jedynie ludzie małego formatu, wewnątrz i na zewnątrz Kościoła, mogli nie dostrzec historycznej wielkości tego człowieka. Ta małoduszność stała się widoczna u niektórych katolików, a nawet teologów w tygodniach przed i po jego śmierci, na poziomie agnostycznych humanistów. Niemniej rozlegał się także chór tych głosów, który, choć niewolny od krytyki, był wyrazem pełnej szacunku wdzięczności.
 
W uroczystościach pogrzebowych w Rzymie wzięli udział najwyżsi rangą odpowiedzialni za politykę światową, przedstawiciele różnych wyznań religijnych oraz Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, wraz z milionami ludzi w każdym wieku, nie licząc niezliczonych rzesz młodzieży. Ponad miliard osób na całym świecie łączyło się duchowo z Watykanem, śledząc celebracje liturgiczne na ekranach telewizorów.
 
Na prostej, pozbawionej wszelkich ozdób, wykonanej z cedrowego drewna trumnie Papieża położono księgę ewangeliarza. Powiewający od czasu do czasu wiatr wertował jego strony. Wreszcie silniejszy podmuch podniósł prawą połowę księgi i przewrócił na drugą stronę, zamykając ją. Wydało się to symbolem końcowego amen samego Boga, będącego pieczęcią położoną na długim życiu pełnym nieznużonego trudu dla Ewangelii. Opinia publiczna dowiedziała się także, choć oficjalnie tego nie potwierdzono, że Papież zakończył swoje życie ostatnim, prawie niedosłyszalnie wytchniętym słowem amen.

 



Pełna wersja katolik.pl